Iran: ustępujący Mahmud Ahmadineżad i przejmujący władzę Hasan Rowhani grożą Izraelowi
Zmiana na stanowisku prezydenta Iranu nie zwiastuje złagodzenia kursu wobec Izraela. Zarówno ustępujący Mahmud Ahmadineżad, jak i prezydent-elekt Hasan Rowhani w swoich przemówieniach ostro wypowiedzieli się na temat Izraela. Niedługo po wystąpieniu Rowhaniego media obiegły informacje o przeinaczeniu jego słów.
02.08.2013 | aktual.: 02.08.2013 16:34
- Bóg mi świadkiem, nadchodzi niszczycielska burza, która wykorzeni syjonizm. Nie ma miejsca dla Izraela w tym regionie - mówił Mahmud Ahmadineżad w swoim wystąpieniu. Ustępujący prezydent przez dwie kadencje nieustannie powtarzał, że Izrael zostanie zniszczony.
Po Ahmadineżadzie wystąpił prezydent-elekt Hassan Rowhani. - Syjonistyczny reżim jest raną zadawaną przez lata światu muzułmańskiemu i dlatego ta rana musi być wyczyszczona - powiedział nowy prezydent Iranu. Jego zaprzysiężenie odbędzie się w niedzielę.
Publiczne media w Iranie krótko potem poinformowały, że wypowiedź prezydenta elekta przeinaczono. W nagraniu wideo nadanym przez telewizję Press TV widać, że Rowhani raną nazywa izraelską okupację terytoriów palestyńskich, a nie sam Izrael.
- W naszym regionie od lat istnieje rana na ciele świata islamskiego w cieniu okupacji świętej ziemi Palestyny i ukochanej Jerozolimy - faktycznie mówił Rowhani w dniu solidarności z Palestyńczykami i w przeddzień objęcia urzędu prezydenta Iranu.
Umiarkowany czy nie?
Hasan Rowhani zwyciężył w wyborach prezydenckich 14 czerwca. Prezydent-elekt zapewniał, że pod jego rządami Iran wejdzie na "ścieżkę umiarkowania". Z jego wyborem na prezydenta niektóre siły na Zachodzie wiążą nadzieje na rozstrzygnięcie przeciągającego się sporu wokół irańskiego programu nuklearnego.
Na ostre słowa irańskich przywódców zareagował premier Izraela Benjamin Netanjahu. W wydanym oświadczeniu napisał, że Rowhani pokazał swoje prawdziwe oblicze. - Nawet jeśli Iran będzie starał się zaprzeczyć tym słowom, to jest to, co ten człowiek myśli - ocenił szef izraelskiego rządu. - Prezydent zmienił się w Iranie, lecz nie cel reżimu, czyli pozyskiwanie broni jądrowej, żeby zagrozić Izraelowi, Bliskiemu Wschodowi oraz pokojowi i bezpieczeństwu całego świata. Nie można pozwolić, aby kraj, który grozi Izraelowi zniszczeniem, wszedł w posiadanie broni masowego rażenia - brzmi komunikat izraelskiego premiera.
Tradycyjne manifestacje
Od czasu rewolucji islamskiej w 1979 r. w Teheranie i innych irańskich miastach odbywają się co roku wielkie antyizraelskie manifestacje. Irańczycy wychodzą na ulicę w ostatni piątek ramadanu, muzułmańskiego miesiąca postu, by obchodzić Światowy Dzień Jerozolimy - Dzień Al-Kuds, ustanowiony przez ajatollaha Ruhollaha Chomeiniego. (Al-Kuds to po arabsku Jerozolima).
Irańska telewizja państwowa pokazywała w piątek setki tysięcy osób demonstrujących w całym kraju, wykrzykując hasła: "Śmierć Izraelowi!, "Śmierć Ameryce!".
Izrael, powszechnie uważany za jedyne mocarstwo atomowe na Bliskim Wschodzie, od jakiegoś czasu daje do zrozumienia, że mógłby sam podjąć działania wojskowe przeciwko Iranowi, jeśli międzynarodowe sankcje i dyplomacja nie doprowadzą do zmiany jego polityki nuklearnej.
Rowhani sugerował przed wyborami, że zaprezentuje mniej konfrontacyjne podejście do rozmów z sześcioma mocarstwami na temat programu nuklearnego niż jego poprzednik.
Według Netanjahu ambicje nuklearne Teheranu nie zmienią się, gdyż to najwyższy przywódca duchowo-polityczny Iranu ajatollah Ali Chamenei, a nie nowo wybrany prezydent Rowhani, były negocjator w sprawach irańskiej energii atomowej, będzie ustalał politykę nuklearną.