Iran odpowiedział Izraelowi. "Nie chce otwartej wojny"
- Iran ewidentnie chciałby na tym zakończyć. W żadnym razie nie zależy im na tym, żeby wchodzić w pełnoskalową wojnę z Izraelem, z jego sojusznikami. Iran nie chce otwartej wojny - mówi w rozmowie z WP Jagoda Grondecka, odnosząc się do ataku Iranu na Izrael, do jakiego doszło w nocy z soboty na niedzielę.
15.04.2024 17:30
W sobotę wieczorem Iran rozpoczął atak na Izrael. Islamski kraj wystrzelił ponad 300 dronów i rakiet, z czego 99 proc. z nich zostało zestrzelonych - przekazało w niedzielę rano izraelskie wojsko. Uderzenie trwało pięć godzin. "To największy atak dronów w historii" - stwierdziło CNN.
Atak Iranu na Izrael był odwetem za zbombardowanie irańskiego konsulatu w Damaszku. W ataku w syryjskiej stolicy zginęli ważni irańscy oficjele. Izrael oficjalnie nie przyznał się do ataku, ale też nie zaprzeczył.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Są Irańczycy, którzy po prostu boją się wybuchu wojny"
Jak atak odbierany jest w samym Iranie? Jagoda Grondecka, iranistka, publicystka i komentatorka ds. bliskowschodnich, w rozmowie z Wirtualną Polską zwraca uwagę, że "widzieliśmy wszyscy obrazy proreżimowych Irańczyków, świętujących ataki na Izrael". - Są też Irańczycy antyreżimowi, którzy niekoniecznie popierają tę irańską politykę w regionie - mówi.
I dodaje, że "jednocześnie mówią: to dobrze, że odpowiedzieliśmy Izraelowi". - Mają świadomość tego, że Izrael jako państwo nie będzie nigdy ich przyjacielem, nie będzie nigdy sojusznikiem. Dodają, że gdzieś są pewne granice ich cierpliwości, jakaś czerwona linia została przekroczona. W ich opinii w interesie bezpieczeństwa Iranu, Irańczyków jest to, żeby Izraelowi zaznaczyć granicę tego, na co może sobie pozwolić wobec Iranu - podkreśla ekspertka.
- Są też tacy Irańczycy, którzy po prostu boją się wybuchu wojny, obawiają się ewentualnych ataków Izraela np. na irańskie miasta. Gdyby Izrael miał odpowiedzieć militarnie, to jedyną możliwością byłyby ataki na Iran z powietrza. To mogłaby być odpowiedź ograniczona do obiektów militarnych, do środków wzbogacania uranu, do zabójstw irańskich naukowców nuklearnych, uderzenia w infrastrukturę krytyczną. Wszystko to, co miało już miejsce w przeszłości - wylicza.
"Teraz piłeczka jest po stronie Izraela"
Jak podkreśla Grondecka, "Irańczycy oczywiście wyobrażają sobie, często też mając w pamięci wojnę pomiędzy Irakiem a Iranem i zniszczenia w irańskich miastach, że mogłaby być to dla nich istna katastrofa". - Nie wspominając już o tym, że kraj już teraz jest tak naprawdę na skraju gospodarczego załamania, że jest w bardzo głębokim kryzysie. Jakakolwiek wojna, jakikolwiek konflikt, jeszcze bardziej by to nadszarpnął. Jeszcze bardziej wpłynąłby na obniżenie już i tak niskiego poziomu życia zwyczajnych Irańczyków - zaznacza rozmówczyni Wirtualnej Polski.
Grondecka dodaje, że "teraz piłeczka jest całkowicie po stronie Izraela". - Iran już zrobił to, co chciał zrobić i bardzo jasno zasygnalizował, że w tym momencie nie widzi potrzeby jakichkolwiek dalszych działań - mówi.
- Irańskie władze powiedziały jasno: dla nas sprawa w tym momencie jest zamknięta. My udzieliliśmy naszej odpowiedzi. Podkreślają, że ona była wyraźna, czytelna i nie będą robić niczego dalej. Jeśli Izrael zdecyduje się na kolejne kroki, to wtedy odpowiedź będzie jeszcze bardziej zdecydowana, jeszcze silniejsza. To można oczywiście bardzo różnie interpretować - zaznacza.
Zobacz także
"Iran ewidentnie chciałby na tym zakończyć"
Ekspertka zwraca uwagę, że na Izrael są naciski ze strony Stanów Zjednoczonych, najbliższego sojusznika, "żeby nie robić nic". - Żeby uznać to za swoje zwycięstwo. Bo jednak, jakby nie patrzeć, Izraelowi udało się zabić jednego z najważniejszych ludzi w irańskiej armii, który odpowiadał między innymi za przerzuty broni do irańskich sojuszników w regionie i który odpowiadał za tzw. covert operations (tajne operacje - red.) w całym regionie - dodaje.
- Z perspektywy Izraela to jest trochę takie ucięcie jednej z głów hydrze. I do takiej głowy, która kieruje innymi. A odpowiedź Iranu była w dużej mierze symboliczna. W efekcie uderzenia poważnie ranna została jedna osoba, 7-letnia beduińska dziewczynka. To po raz kolejny pokazuje, że przy okazji współczesnych wojen często cierpią ci najbardziej niewinni. Do tego 12 osób jest mniej poważnie ranna - zaznacza Grondecka.
Jak podkreśla, "Izrael zdaje się po prostu mówić: odpowiemy, ale na naszych warunkach". - Iran ewidentnie chciałby na tym zakończyć. W żadnym razie nie zależy im na tym, żeby wchodzić w pełnoskalową wojnę z Izraelem, z jego sojusznikami, ze Stanami Zjednoczonymi. Iran nie chce otwartej wojny. To będzie dobra okazja, żeby zobaczyć, na ile Stany Zjednoczone kontrolują w tym momencie izraelski rząd - dodaje.
Żaneta Gotowalska-Wróblewska, dziennikarka Wirtualnej Polski