ŚwiatIrak dzieli Radę Bezpieczeństwa ONZ

Irak dzieli Radę Bezpieczeństwa ONZ

Podziały w gronie pięciu stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie amerykańsko-brytyjskiej rezolucji antyirackiej są tak ostre, że żaden z nich nie mówi o kompromisie, lecz stara się przeciągnąć na swoją stronę pozostałe kraje należące do Rady. USA i Wielka Brytania chcą, żeby Rada Bezpieczeństwa uznała, że Irak
"zaprzepaścił swą ostatnią szansę", by się pokojowo rozbroić, i tym samym otworzyła drogę do wojny z Saddamem Husajnem.

03.03.2003 13:09

Francja, Rosja i Chiny uważają, że Irak jednak się rozbraja i proponują zaczekać z ostateczną decyzją przynajmniej do końca czerwca. Każde z tych pięciu państw ma w Radzie prawo weta. Kompromisowa propozycja Kanady (która nie jest członkiem Rady), aby dać Irakowi czas do końca marca, nie ma na razie zwolenników wśród stałych członków Rady.

Zupełnie inna była sytuacja jesienią zeszłego roku, gdy prezydent George W. Bush postanowił uzyskać poparcie Rady Bezpieczeństwa dla planu rozbrojenia Iraku i po siedmiu tygodniach konsultacji doprowadził do jednomyślnego uchwalenia (8 listopada) kompromisowej rezolucji nr 1441. Dała ona Saddamowi Husajnowi ostatnią sposobność do rozbrojenia się i groziła w przeciwnym razie "poważnymi konsekwencjami" (co w języku dyplomatycznym oznacza wojnę).

Jednak tydzień temu, gdy USA i Wielka Brytania poparte przez Hiszpanię zgłosiły projekt rezolucji sankcjonującej rychłą wojnę, dały jasno do zrozumienia, że tym razem nie zgodzą się na żadne istotne zmiany w tekście dokumentu.

Różnice stanowisk między USA i Wielka Brytanią a Francją, Rosją i Chinami są obecnie tak duże, że - jak mówią dyplomaci w ONZ - obie strony dotychczas z sobą nie rozmawiały. Zamiast tego prowadzą usilny lobbing, aby przeciągnąć do swego obozu niezdecydowanych z grona 10 niestałych członków Rady.

W sobotę rosyjski minister spraw zagranicznych Igor Iwanow rozmawiał z szefami dyplomacji Angoli, Gwinei, Kamerunu, Meksyku, Pakistanu i Chile - krajów, które wciąż się wahają, kogo poprzeć. Iwanow konferował także z ministrem spraw zagranicznych Syrii, która wystąpiła stanowczo przeciwko rezolucji amerykańsko-brytyjskiej. Drugi obóz też nie próżnuje. Premier W. Brytanii Tony Blair zatelefonował do prezydenta Chile Ricardo Lagosa.

Wielu niestałych członków Rady chce kompromisu. Chile wezwało w zeszłym tygodniu USA, Wielką Brytanię, Francję, Rosję i Chiny, aby porozumiały się w sprawie Iraku. Oświadczyło, że nie powinny pozostawiać sprawy do rozstrzygnięcia dziesięciu krajom, które są członkami Rady z wyboru i zasiadają w niej tylko przez dwa lata.

Jednak, jak mówią dyplomaci, Stany Zjednoczone tym razem nie widzą powodu, by poszukiwać kompromisu. Prezydent Bush uważa, że już rezolucja z listopada daje Waszyngtonowi prawo do zaatakowania Iraku. Teraz interesuje go tylko uzyskanie zielonego światła dla wojny i zapowiada, że jeśli go nie dostanie, i tak uderzy na Irak na czele "koalicji chętnych".

Dyplomaci dodają, że Bush nie zamierza godzić się na długie przetargi w sprawie tekstu rezolucji, również dlatego, że już w kwietniu na Środkowym Wschodzie zaczną się upały utrudniające prowadzenie wojny. Po drugiej stronie Francja i Rosja też nie chcą mówić o kompromisie. Zamiast tego nalegają na szybkie rozszerzenie i przedłużenie inspekcji.

Oba obozy krytykują projekt Kanady, by szansę uniknięcia wojny przedłużyć Irakowi do końca marca. Jednak Chile, Meksyk i Pakistan zgodziły się porozmawiać w tym tygodniu z Kanadyjczykami o ich projekcie. Dyplomaci mówią, że gdyby mimo wszystko zarysowało się dążenie do kompromisu, propozycja kanadyjska mogłaby być jego podstawą. (jask)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)