Iracki emigrant: trzeba osądzić zbrodnie Husajna
Po zakończeniu wojny w Iraku zbrodniami
Saddama Husajna powinien się zająć specjalny międzynarodowy
trybunał, na wzór tego, który sądzi zbrodnie w byłej Jugosławii -
przekonywał w środę w Warszawie kurdyjski emigrant z Iraku
Bakhtiar Amin, szef Międzynarodowego Związku dla Sprawiedliwości.
09.04.2003 | aktual.: 09.04.2003 15:25
Amin został zaproszony do Polski przez ambasadę Stanów Zjednoczonych, aby przekonywać do powołania trybunału i osądzenia zbrodni reżimu Saddama. Jego zdaniem, wieloletnie rządy prezydenta przyniosły śmierć milionów osób. Nie została oszczędzona żadna z irackich grup religijnych i etnicznych.
"To wszystko jest dobrze udokumentowane" - powiedział Amin. Według cytowanych przez niego danych, w samym irackim Kurdystanie użyto broni chemicznej i biologicznej w 281 miejscach. Na jej działanie wystawionych było 250 tysięcy osób. Katastrofalne skutki obserwuje się do dziś.
_ "Czy Rada Bezpieczeństwa ONZ zaakceptuje ustanowienie specjalnego trybunału - nie wiadomo. Takie kraje jak Rosja i Chiny mogą nie być entuzjastami tego pomysłu ze względu na sprawę Tybetu i Czeczenii i postawić weto"_.
W ściganiu zbrodni nie wykluczył udziału irackiego wymiaru sprawiedliwości, jednak jego zdaniem międzynarodowy trybunał ad hoc będzie działał szybciej i efektywniej. W grę nie wchodzi zaangażowanie Międzynarodowego Trybunału Karnego, bowiem ściga on wyłącznie zbrodnie popełnione po 1 lipca 2002 roku.
"Sprawiedliwości musi stać się zadość. Nie ma mowy o jakichś układach ze zbrodniarzami. Chodzi o zbrodnie przeciwko prawu międzynarodowemu - ludobójstwo, zbrodnie wojenne i przeciwko ludzkości" - zaznaczył Amin. Jego zdaniem, przed sąd powinno trafić przynajmniej 60 osób, w tym kilkanaście z najbliższego otoczenia Saddama.
Gość ambasady USA powiedział, że wojna powinna zaowocować przejęciem władzy w Bagdadzie przez Irakijczyków. Według Amina, zadaniem amerykańskiej administracji wojskowej będzie tylko zniszczenie irackiej broni masowego rażenia, obrona kraju przed interwencją zbrojną sąsiadów i zapewnienie dystrybucji pomocy humanitarnej. "W pierwszym okresie trzeba też przejść przez proces desaddamizacji Iraku" - podkreślił.
"Generał Jay Garner(wyznaczony na dyrektora amerykańskiego Biura Odbudowy i Pomocy Humanitarnej dla Powojennego Iraku)_ nie będzie wojskowym zarządcą Iraku_ - powiedział Amin. -_ Irakijczykom nie chodzi o kolejną dyktaturę, o zastąpienie jednego generała drugim generałem"_.
Przejściowy rząd, którego nadejście ma przygotować administracja amerykańska, ma być wyłącznie iracki, złożony z "Irakijczyków, Kurdów i wszystkich innych". W ciągu dwóch lat ten przejściowy rząd miałby przygotować wybory parlamentarne, po których możliwe byłoby przyjęcie konstytucji Iraku.
Amin powiedział, że taki rząd musi odzwierciedlać religijny i etniczny skład społeczeństwa Iraku (wg jego danych: 66% Arabów, 25% Kurdów, 6% Turkmenów i 3% innych grup etnicznych). "To wcale niczego nie komplikuje, na tej różnorodności polega bogactwo i piękno Iraku"- powiedział.
"Irak borykał się zawsze z dwoma problemami: problemem władców, którzy wykluczali z rządów większość społeczeństwa i problemem Kurdów, którzy nie mieli zapewnionych odpowiednich praw. Zawsze dominowali sunnici. Irakijczycy zrozumieli, że to się musi zmienić, że trzeba stworzyć demokratyczny, federalny system pluralistyczny. Kurdystan powinien być częścią (w oryginale "state") federalnego państwa irackiego. Tego chcą Kurdowie" - powiedział Amin.
Bakhtiar Amin optymistycznie widzi możliwość porozumienia się rozlicznych irackich ugrupowań politycznych w kraju i za granicą. "Irak jest wielkim krajem i dla swojej odbudowy i demokratyzacji potrzebuje wszystkich swoich synów i córek - powiedział. - Wszyscy oni mogą się porozumieć. Na tym polega demokracja".
Reprezentowany przez Amina Międzynarodowy Związek dla Sprawiedliwości koordynuje sieć 275 międzynarodowych organizacji pozarządowych z ponad 120 państw. Wśród nich nie ma organizacji z Polski. (mp)