ŚwiatIracka mafia korzysta jak może

Iracka mafia korzysta jak może

Kilkadziesiąt częściowo zniszczonych fabryk i
małych zakładów produkcyjnych mieszczących się na przedmieściach
półmilionowej Hilli w polskiej strefie stabilizacyjnej w Iraku
pracuje tylko po kilka godzin dziennie. Ich właściciele zwiększyliby liczbę zatrudnionych, zmniejszając w
ten sposób prawie 50-procentowe bezrobocie w mieście, ale boją się
bandytów kradnących w nocy, a w dzień wymuszających haracze.

03.12.2003 18:25

_ "To są ludzie, którzy zostali wypuszczeni z więzień w czasie upadku reżimu Saddama Husajna, połączyli się w bandy i kradną. Inne bandy zastraszają właścicieli fabryk, że zniszczą im sprzęt i zabiją, jeśli nie zapłacą haraczu"_ - powiedział szef policji w prowincji Babil, Fadil Artad Kazim.

Wie o wymuszaniu haraczy przez zorganizowane bandy, ale, jego zdaniem, przedsiębiorcy nie płacą i czekają aż problem rozwiąże policja. Nieśmiało mówi o tworzącej się mafii.

Większość właścicieli fabryk przyznaje, że płaci haracze. Producent słodyczy Fariq Shaqra Aws zapłacił w grudniu milion dinarów (ok. 500 dolarów).

_ "Grozili mi śmiercią i wysadzeniem w powietrze mojej fabryki. Nie powiem o tym policji, bo się boję. A tak pracujemy kilka godzin dziennie. Kilka osób ma pracę. Gdyby nie oni (bandyci) zwiększyłbym zatrudnienie i tak jak kiedyś pracowalibyśmy całą dobę"_ - opowiadał.

Z kolei właściciel fabryki produkującej materiały budowlane Maytham Ali twierdzi, że odmówił zapłacenia haraczu i wywiózł z fabryki wszystkie maszyny i materiały.

_ "Czekam aż to się zmieni. Teraz bałbym się, że ukradną mi wszystko w nocy. Jak będzie bezpieczniej, nie będzie trzeba płacić, w nocy policja będzie nas chronić wtedy zatrudnię kilkanaście osób"_ - mówi.

Zdaniem policjantów i biznesmenów, jedyną szansą, że coś się zmieni jest działający od kilku dni i mieszczący się w jednej z fabryk posterunek policji.(iza)

Źródło artykułu:PAP
Zobacz także
Komentarze (0)