PolitykaIpsos: w niedzielę ta sama metodologia exit poll, ale większe ryzyko błędu

Ipsos: w niedzielę ta sama metodologia exit poll, ale większe ryzyko błędu

Metodologia niedzielnego badania exit poll przeprowadzanego przez Ipsos będzie taka sama jak w I turze wyborów prezydenckich. Maksymalny błąd też może wynieść 2 pkt. proc., ale ryzyko jego wystąpienia może być większe - powiedział w rozmowie Paweł Predko z Ipsos.

Ipsos: w niedzielę ta sama metodologia exit poll, ale większe ryzyko błędu
Źródło zdjęć: © PAP | Paweł Supernak

10 maja podczas I tury wyborów prezydenckich Ipsos wykonał dla TVP1, TVP Info, TVN24 i Polsat News badanie exit poll. Przeprowadzi je również w najbliższą niedzielę. Szacunkowe wyniki wyborów prezydenckich poznamy o godz. 21.00, a ok. północy powinniśmy zostać podane wyniki tzw. late poll, obliczone przez Ipsos na podstawie oficjalnych wyników z 500 lokali wyborczych.

Jak powiedział Predko, Ipsos szacuje, że - tak samo jak 10 maja - maksymalny błąd badania exit poll nie przekroczy 2 pkt. proc. Zaznaczył zarazem, że ryzyko wystąpienia błędu będzie większe. Jak wyjaśnił, ryzyko rośnie, gdy wyniki kandydatów są do siebie zbliżone. Będzie więc większe, jeśli wyniki konkurentów oscylują w okolicy 50 proc. poparcia (a tego można się spodziewać na podstawie dotychczasowych sondaży), niż gdy jeden z nich miałby 75 proc. poparcia, a drugi 25 proc.

Predko powiedział też, że błąd badania exit poll częściowo wynika z praw statystyki: - W każdym badaniu, w którym pracujemy na pewnej losowo dobranej próbie, musimy się liczyć z tym, że jest to tylko próba, a nie cała populacja. Gdybyśmy zbadali całą populację, tego błędu by nie było.

Drugi element wpływający na wynik to - jak mówił - ewentualna niedokładność pracy ankieterów. - Różnego rodzaju warunki zewnętrzne mogą im przeszkodzić - np. może padać deszcz, a ludzie częściej odmawiać udziału w badaniu, bo nie chcą zmoknąć, zmarznąć - tłumaczył.

Jak zaznaczył Predko, metodologia drugiego badania nie zmieni się w stosunku do exit poll z I tury.

- Nie zmieniamy metodologii, gdyż nie ma takiej potrzeby. Badanie będzie zrealizowane w dokładnie ten sam sposób, jak była zrealizowana I tura. Sondaż będzie przeprowadzony przed tą samą liczbą lokali wyborczych, zastosowane będą te same procedury, poczynając od pracy ankieterów, po obliczanie wyników - powiedział Predko.

Jak mówił, tak jak 10 maja sondaż będzie prowadzony przed 500 lokalami wyborczymi wybranymi losowo z ponad 27 tys. obwodów. Będą to w zasadzie te same lokale, co w I turze. Jak mówił Predko, będzie zaledwie kilka zmian lokali, spowodowanych warunkami, uniemożliwiającymi ankieterom pracę (np. mało miejsca, brak jakiejkolwiek ochrony przed deszczem). Badanie przeprowadzać będzie ok. 1030 ankieterów, którzy będą pracować od otwarcia lokali wyborczych aż do wywieszenia protokołów z oficjalnymi wynikami z obwodu.

- W niedzielę przed godz. 7.00 nasi ankieterzy zaczynają pracę przy lokalach wyborczych. Będą zliczać osoby, które wychodzą z lokalu wyborczego, co którąś z nich zaproszą do wypełnienia krótkiej ankiety. Przynajmniej raz na pół godziny - przy pomocy specjalnej aplikacji na telefony komórkowe - będą przesyłać nam wyniki. W trybie on-line będziemy te informacje zbierać i szacować wyniki. Nasze systemy obliczeniowe tak pracują, że mniej więcej co pięć minut jesteśmy w stanie wygenerować wyniki. Pod koniec dnia, przed godz. 21.00 szacunkowy wynik wyborów dostarczymy telewizjom - naszym klientom. Te wyniki będą przedstawione na antenie - mówił Predko.

Jak zaznaczył, ankieta Ipsos przypomina kartę do głosowania. Podkreślił, że jest anonimowa, respondent wypełnia ją osobiście i wrzuca do specjalnej urny. - De facto wygląda to bardzo podobnie jak głosowanie - dodał Predko. W ankiecie oprócz pytania o to, na kogo oddaliśmy głos, znajdują się też pytania dodatkowe: jak głosowaliśmy w I turze oraz w poprzednich wyborach: prezydenckich i parlamentarnych. Są też pytania o wiek, płeć, wykształcenie i grupę społeczno-zawodową.

Predko podkreślił, że praca ankieterów nie kończy się w niedzielę o godz. 21.00.

- Po zamknięciu lokali ankieterzy czekają na obliczenie głosów przez komisje i wywieszenie protokołów. Za pomocą tej samej aplikacji w telefonie natychmiast przekazują nam wyniki. Kiedy mamy 50 proc., a potem 90 proc. takich oficjalnych wyników - kolejno przekazujemy je naszym klientom - powiedział.

- Szacujemy, że koło północy będziemy w stanie podać wynik już bardzo zbliżony od oficjalnego, właśnie na bazie tych protokołów obwodowych komisji wyborczych - dodał Predko.

Jak mówił, ankieterzy przed lokalami czasami spotykają się z odmową udziału w badaniu. - Ale wydaje się, że następuje to rzadziej niż w sondażach telefonicznych czy przeprowadzanych w domach. W tym badaniu jest ok. 6-8 proc. odmów. To naprawdę niski odsetek - ocenił. Według niego gdyby odsetek odmów spadł do 4-5 proc., "byłoby idealnie". - Ale jesteśmy zadowoleni, choć oczywiście do wzięcia udziału w ankiecie namawiamy wszystkich respondentów, bo naszym celem jest oszacowanie wyniku. W żaden sposób nie wpływamy na ich wynik, nie ingerujemy też w to, jak ktoś wypełnia naszą ankietę - zapewnił Predko.

Jak mówił, z reguły charakter grupy osób odmawiających nie jest losowy; może to być pewna grupa społeczna, być może głosująca za określoną opcją polityczną. Ale - zastrzegł Predko - trudno jest wcześniej ocenić, z którą opcją związani są ci, którzy będą odmawiać w danych wyborach. Według niego zmienia się to w zależności od sytuacji na scenie politycznej.

Według badania Ipsos z 10 maja o godz. 21.00 zwycięzca I tury Andrzej Duda z PiS miał 34,8 proc. głosów, o godz 1.00 (11 maja) - 34,5 proc. Naprawdę Duda otrzymał 34,76 proc. głosów. Prezydent Bronisław Komorowski według sondażu Ipsos na godz. 21 miał 32,2 proc. głosów, na 1.00 - 33,1 proc. W wyborach otrzymał 33,77 proc. głosów.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (105)