IPN ma wstępne wyniki kwerendy dotyczącej zbiorowej mogiły w Malborku
Gdański IPN ma już wstępne wyniki kwerendy
dotyczącej zbiorowej mogiły w Malborku, kryjącej szczątki ok. 1900
osób. Wyniki nie zmieniły hipotezy, według której w grobie
pochowano niemieckich mieszkańców tego miasta oraz uciekinierów,
którzy zmarli lub zginęli na przełomie 1944 i 1945 roku.
24.02.2009 | aktual.: 24.02.2009 18:14
Jak poinformował naczelnik oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN w Gdańsku, prokurator Maciej Schulz, kwerenda była prowadzona w zasobach własnych różnych oddziałów samego IPN, ale też w archiwach państwowych - m.in. w Gdańsku i Elblągu.
Schulz zaznaczył, że kwerenda przyniosła stosunkowo mało dokumentów, ale są wśród nich m.in. meldunki przedstawicieli polskiej władzy, którzy pojawili się w Malborku jeszcze w marcu 1945 roku, w czasie, gdy w mieście rządzili Rosjanie. - Polacy piszą m.in. o oporze, jaki stawiała strona rosyjska przed oddaniem miasta w administrację polską - powiedział Schulz.
Prokurator dodał, że w meldunkach Polaków pojawiają się informacje o przemocy, jaką Rosjanie stosowali wobec ludności cywilnej przebywającej w Malborku. Schulz zastrzegł, że wyniki kwerendy nie dają podstaw do zmiany hipotezy, którą IPN przyjął jako najpoważniejszą. Zakłada ona, że większość osób, które zostały pochowane w zbiorowej mogile, zmarła na przełomie 1944 i 1945 roku w wyniku głodu, zimna i chorób lub na początku 1945 roku na skutek przypadkowych ran odniesionych w czasie działań wojennych toczonych na terenie miasta.
Zdaniem Schulza, w mogile mogli zostać pochowani nie tylko niemieccy mieszkańcy Malborka, którzy - mimo rozkazu ewakuacji - nie opuścili miasta. Grób w Malborku, w którym to mieście znajdował się duży węzeł kolejowy, może kryć też szczątki uciekinierów z Prus Wschodnich oraz Pomorza, w tym także Polaków oraz osoby innej narodowości pochodzące z krajów okupowanych w tym czasie przez Niemców.
- Myślę choćby o robotnikach przymusowych zatrudnionych w prowadzonych przez Niemców gospodarstwach. Nietrudno sobie wyobrazić, że część z nich postanowiła uciekać przed Rosjanami razem z niemieckimi gospodarzami - tłumaczył Schulz.
Prokurator zaznaczył, że nie chce zbyt dużo mówić o szczegółach, jakich dostarczyła IPN kwerenda. - Nie chcę, aby świadkowie, z którymi mamy rozmawiać, zasugerowali się jakimiś szczegółami - powiedział prokurator. Z tych samych względów Schulz nie chciał też zdradzać szczegółów z zeznań kilku osób, które śledczy zdążyli już w tej sprawie przesłuchać. Jak zaznaczył, IPN wystąpił już do innych oddziałów Instytutu na terenie kraju z prośbą o przesłuchanie kolejnych świadków - osób, które mogły przebywać w Malborku w interesującym IPN czasie.
Do śledczych docierają też pocztą internetową relacje osób mieszkających na terenie Niemiec. - Spróbujemy ustalić ich tożsamość i poprosimy o zgodę na formalne przesłuchanie - powiedział Schulz.
Na szczątki pochowane na jednej z działek w centrum Malborka natrafiono w październiku ub.r. podczas prac poprzedzających budowę hotelu. Prace przy ekshumacji trwają. Według IPN, mogą się zakończyć jeszcze w tym tygodniu. Dotąd z ziemi wydobyto szczątki około 1900 osób - kobiet, mężczyzn i dzieci. Kilkanaście czaszek nosi ślady po kulach.
Przy szczątkach nie znaleziono żadnych przedmiotów osobistych czy choćby fragmentów dokumentów, które mogłyby wskazywać na narodowość pochowanych osób. Zdaniem Schulza, w miejscu, gdzie znaleziono grób, mogło istnieć jakieś naturalne zagłębienie - np. lej po bombie, do którego zwieziono ciała znalezione na terenie miasta wiosną 1945 roku.
Pracownik Muzeum Zamkowego w Malborku i jednocześnie znawca historii Malborka, Bernard Jesionowski, że w końcu 1944 roku niemieckie dowództwo rozkazało ludności cywilnej opuścić Malbork, jednak spora grupa osób nie posłuchała tego nakazu. W mieście miało pozostać około 4 tys. cywilów. - Los części z nich dotąd był nieznany - powiedział Jesionowski.
Od jesieni ub.r. sprawą zbiorowej mogiły zajmowała się prokuratura rejonowa w Malborku. IPN zdecydował się przejąć od niej śledztwo w końcu stycznia tego roku, po konsultacji między obiema instytucjami. W aktach sprawy przekazanych IPN przez prokuraturę w Malborku znajduje się udostępniona przez niemieckie organizacje lista ok. 1800 osób, które mieszkały w Malborku w końcu II wojny światowej, a których losów po 1945 nie udało się dotąd ustalić.