Inwazja na Ukrainę. W takich kolejkach utknęli również Polacy
Jak ustaliła Wirtualna Polska, grupa polskich studentów z ukraińskich uczelni medycznych ma problemy z powrotem do kraju. Nie było wcześniej wezwania do ewakuacji obywateli. Rankiem otrzymali instrukcje z konsulatu, że mają naładować telefony, zabrać wodę, prowiant i wracać do kraju. Jednak na przejściach granicznych utworzyły się już duże kolejki.
"Staraliśmy się ominąć kolejkę jadąc pasem pod prąd, ale wywalili nas na jej koniec. Stoimy w Hrebennem" - przekazał znajomym Krzysztof, student medycyny z Tarnopola.
Na granicy nie ma osobnego pasa, czy kolejki dla wyjeżdżających z Ukrainy Polaków. Korek aut przed przejściem w Hrebennem (podkarpackie) ciągnie się przez 3 km. Podobnie jest przed przejściem Korczowa-Krakowiec. Te dwa przejścia obsługują ruch z kierunku Lwowa. Utrudnienia rosną.
- Z około 220 osób, które studiowały w Tarnopolu, większość wróciła wcześniej. Niektórzy, nie wiem ile to osób, zostali, aby nie omijać zajęć. Komunikowaliśmy się przez media społecznościowe i wygląda na to, że na granicy sytuacja jest ciężka. Nie mamy w tej chwili kontaktu z kilkoma osobami, które wracały do Polski - mówi WP Marcin Solecki, student kierunku lekarskiego w Tarnopolu (wrócił do kraju we wtorek).
Jeden z kolegów powiadomił go, że w dniu inwazji, rano wyjazd z Tarnopola był już utrudniony przez korki na drogach. Pojawiły się na nich patrole ukraińskiego wojska, które kontrolowały dokumenty. Trudno jest zatankować paliwo z powodu kolejek. Ludzie oblegają także sklepy, apteki, bankomaty.
- Chciałbym zaapelować do polskich służb, aby wszelkimi sposobami ułatwiano przejazd przez granicę. przy takim ruchu będzie można ją pokonać w ciągu 40 minut, ale równie dobrze może to trwać 12 godziny czy 3 doby. Wśród oczekujących są Polacy - mówi dalej Marcin Solecki. - Liczmy także na pomoc ministra edukacji w dokończeniu studiów na polskich uczelniach - dodaje.
Niepokój Polaków przy granicy: "Miny nam spoważniały"
Niepokój udziela się także mieszkańcom przygranicznych terenów. - Rano przyjechali amerykańcy żołnierze, zarezerwowali pokoje i poprosili o wskazanie miejsca na pojazdy i wyposażenie. Nie wyobrażałam sobie, że coś takiego wydarzy się za mojego życia. Czy stąd ruszą na Wschód? Nie wiemy, co o tym sądzić? - mówi roztrzęsiona właścicielka hotelu przy granicy z Ukrainą.
O zdenerwowaniu mieszkańców mówi także sołtys Korczowej Piotr Rożak. - Do tej pory uspokajały nas komentarze, że do wojny nie dojdzie, a nawet jeśli coś się wydarzy, to daleko od nas. Dziś jednak miny nam spoważniały. W okolicy pojawiły się pojazdy wojskowe. Rano na zebraniu w gminie dowiedziałem się, że straż pożarna ma rozstawiać namioty dla wojska. Widzimy wojsko i ich nadjeżdżające pojazdy - mówi sołtys przygranicznej miejscowości.
Podkreśla, że odbiera wiele telefonów od mieszkańców niepokojonych tym widokiem. Ponadto celem rosyjskiego ataku, było także lotnisko w Starym Samborze, stolicy rejonu w obwodzie lwowskim. - To jest raptem 30 kilometrów od Polski! - dodaje zszokowany sołtys.
Wojna na Ukrainie. Będzie fala uchodźców
Na granicy z Ukrainą powstanie dziewięć tzw. punktów recepcyjnych, w których działać będzie informacja dla uchodźców oraz miejsca, w których wydawane będą posiłki. Osiem z nich już działa. Znajdują się one w miejscowościach: Dorohusk, Dołhobyczów, Zosin, Hrebenne na Lubelszczyźnie oraz w Korczowej, Medyce, Budomierzu oraz Krościenku na Podkarpaciu. Według danych straży granicznej przepustowość ruchu na poszczególnych przejściach sięga 50 tys. osób na dobę.
Na Facebooku pojawia się wiele dramatycznych próśb od Ukraińców o pomoc w transporcie rodzin do Polski. "Pomocy! Jeśli ktoś wyjeżdża z okolic Lwowa do Polski, bardzo proszę o zabranie mojej mamy. Ona ma wszystkie dokumenty. Ja ją odbiorę nawet przy granicy! Mama utknęła na wsi Sianki, obwód lwowski i nie może stamtąd wyjechać. Zapłacę za pomoc i benzynę!" - napisała mieszkająca we Wrocławiu Anastazja.
- Będzie fala uchodźców, która trafi do naszego kraju (…), ludzi, którzy uciekają przed bombami, które już na terenie całej Ukrainy już eksplodują. Wszystkim naszym ukraińskim braciom okażemy pełne wsparcie – powiedział podczas konferencji prasowej poświęconej konfliktowi na Ukrainie Mariusz Kamiński, szef MSWiA.