"Internet to szambo i trzeba je kontrolować"
Białoruski prezydent Aleksander Łukaszenka polecił rządowi stworzenie w ciągu sześciu miesięcy procedury rejestracji mediów internetowych. Internet trafi wtedy pod totalna kontrolę, co wynika z projektu dekretu prezydenta do jakiego dotarła opozycyjna gazeta "Nasza Niwa".
16.12.2009 13:40
- Anarchię w Internecie trzeba ukrócić, nie może być tak, że to wielkie techniczne osiągnięcie zamienia się w informacyjne szambo - zapowiedział białoruski prezydent podczas jednego ze swoich wystąpień. Teraz przystąpił do działania.
O tym do czego dostęp będą mieli Białorusini decydować będą urzędnicy prezydenckiej administracji. Funkcje kontrolne przejmie Centrum Operacyjno-Analityczne przy prezydencie, które zajmować się będzie ograniczaniem dostępu do zakazanych informacji i nadawanie nazw nowym domenom.
- To historia jak z Orwella - komentuje Aleksander Starkiewicz redaktor portalu "Solidarność". - Internet regulować będzie już nawet nie Ministerstwo Informacji ale powołana do tego służba specjalna - dodaje.
- W tym projekcie nie wspomina się o wolności słowa, użytkownicy Internetu i providerzy maja mieć jedynie obowiązki, za to służby kontrolne same prawa - mówi białoruski obrońca praw człowieka Andrej Bastuniec.
Krok Łukaszenki tłumaczy się zbliżającymi się wyborami. - Utrzymanie władzy i kontrola nad zbliżającymi się kampaniami wyborczymi, to główne przyczyny decyzji prezydenta - potwierdza Żanna Liwina z Białoruskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.
- Władze najprawdopodobniej zablokują strony ekstremistów, a strony opozycyjnych organizacji, będą wyłączane podczas politycznych kampanii. Tak jak robiono dotychczas - mówi ekspert ds. mediów Pauliuk Wykouski.
Dekret prezydent ma więc za zadanie zalegalizować cenzurę Internetu jaka dotychczas istniała na Białorusi nieformalnie.