Internauci WP nie mają żadnych złudzeń. Jarosław Kaczyński zmusił Gowina do głosowania za ustawą o SN
To jedna z najbardziej kontrowersyjnych ustaw głosowana w Sejmie. Zaraz po ogłoszeniu wyników PiS oszalał z radości, a rządzący wstali z ław sejmowych i bili brawa. Jedynie Jarosław Gowin, który poparł ustawę o SN, zamarł i nie ruszył się miejsca. Większość czytelników Wirtualnej Polski uważa, że prezes PiS miał bardzo duży wpływ na jego decyzję.
Senat zdecydował ws. ustawy PiS o Sądzie Najwyższym. Co ciekawe, od głosu wstrzymali się dwaj senatorowie PiS - Jarosław Obremski i Aleksander Bobko. Senatorowie PO przyjęli wyniki głosowania okrzykami "Wolne sądy".
Teraz ustawa trafi do prezydenta Andrzeja Dudy. Wcześniej jednak ustawa była głosowana w Sejmie. Było burzliwie i dość zaskakująco.
Zaraz po podaniu wyników w ławach sejmowych PiS zapanowała niezwykła radość. W miejscu przeznaczonym dla rządu wszyscy wstali i klaskali. Jedynie minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin siedział jak zamurowany.
Możecie to dokładnie zobaczyć w naszym materiale wideo.
Jarosław Gowin nie wstał, nie klaskał, po prostu siedział podparty ręką. Taką samą pozycję miał nawet podczas głosowania, potem nawet nie drgnął.
82 proc. internautów WP uważa, że to Kaczyński zmusił Gowina
Czytelnicy Wirtualnej Polski nie mają złudzeń. Dziwna reakcja ministra to zasługa prezesa PiS. aż 82 proc. internautów uważa, że to Jarosław Kaczyński zmusił Gowina do głosowania "za".
W sondzie, do momentu opublikowania artykułu, wzięło udział ponad 47 tys. osób.
Jacek Żakowski: prawdziwy strach prezydenta
Decyzja ws. ustawy o SN należy teraz do prezydenta. Wiadomo, że w najbliższym czasie spotka się z prezes Sądu Najwyższego Małgorzatą Gersdorf.
- Jeżeli prezydent Andrzej Duda nie zawetuje trzech ustaw sądowych, to tylko z jednego powodu. Z braku instynktu samozachowawczego. Bo kto jak kto, ale akurat on naprawdę ma się czego bać. I to nie ze względu na tłumy pod oknami pałacu albo dość oczywiste groźby Grzegorza Schetyny czy Ryszarda Petru. Prawdziwy strach Andrzeja Dudy nazywa się Zbigniew Ziobro - tak z kolei pisze Jacek Żakowski w tekście dla WP Opinie.