"Informacje o salmonelli w polskim mięsie to dziwny przypadek"
Za "dziwny przypadek" uznał minister
rolnictwa Krzysztof Jurgiel doniesienia z Norwegii o odkryciu
salmonelli w mięsie importowanym z Polski i pięciu przypadkach
zatrucia. Zapewnił jednocześnie, że podjął w tej sprawie
"natychmiastowe działania".
Minister oświadczył, że zakwestionowana wołowina firmy Biernacki-Agro Rydzyna została przed wyeksportowaniem do Norwegii przebadana w Polsce zgodnie z unijnymi normami, a potem przeszła badania w Norwegii i została dopuszczona do obrotu.
Nie stwierdzono zanieczyszczeń mikrobiologicznych przekraczających dopuszczalne normy - powiedział Jurgiel. Producent zakwestionowanego mięsa przestrzegał wszystkich nałożonych prawem procedur.
Cytowany przez norweski dziennik "Oestlandetsblad" dyrektor laboratorium analizującego próbki żywności w prowincji Sondre Vestfold, Stein Bringeland, powiedział, że nie wierzy polskim kontrolom żywności i atestom. Jego zdaniem "w rachubę wchodzi wszystko, od źle lub niedokładnie przeprowadzonych testów aż do fałszowania ich wyników".
Wypowiedzi pana Steina Bringelanda budzą nasze poważne zaniepokojenie, gdyż podważają wiarygodność systemu prowadzonego przez inspekcję weterynaryjną - odparł minister. Podkreślił, że dyrektor laboratorium nie reprezentuje norweskich władz.
Nie otrzymaliśmy formalnej informacji od odpowiednich kompetentnych organów, jest to wypowiedź jakiegoś dyrektora laboratorium - powiedział minister. Żądamy wyjaśnień od rządu norweskiego - dodał.
Rzecznik komisarza ds. zdrowia i ochrony konsumentów Philip Tod powiedział, że Komisja Europejska i państwa członkowskie UE 10 i 11 listopada dostały sygnał od władz norweskich o potencjalnym zagrożeniu związanym z wystąpieniem salmonelli w polskim mięsie.
Jak zwykle w takich przypadkach zwróciliśmy się o wyjaśnienie do odpowiedniego rządu, czyli do polskich władz. Wciąż czekamy na te wyjaśnienia - oświadczył Tod. Minister Jurgiel powiedział, że do niego nie dotarła prośba o takie wyjaśnienia.
Michał Kot