Informacja, mózg i Traktat Reformujący
Jeszcze na studiach, czytając prace Norberta Wienera, twórcy cybernetyki, byłam zafascynowana jego tezą, iż zmiana polega na przekształceniu informacji, a nie – energii. Strumienie informacji w kolejnych stadiach rozwoju przyjmowały coraz bardziej złożoną postać: wartości fizycznej, wzoru chemicznego, przez kod DNA w komórkach aż do „digitalnych” sieci neuronowych w mózgu. Te ostatnie były wciąż – podobnie jak poprzednie formy – oparte na logice dwuwartościowej, dającej się ująć w postaci zero-jedynkowej. Ale oprócz „mózgu” wykształcił się „umysł”, wyłoniony ze współpracy owych sieci z obszarami (funkcjami mózgu) wymykającymi się tej binarnej logice. Chodzi o procesy biochemiczne wzbudzające energię – z jednej strony, i – z drugiej – złożone algorytmy, zanurzone w pokładach pamięci, wprowadzające do pracy mózgu czynnik czasu.
Informatyczny model mózgu, wiążący owe poziomy i pętle, digitalne i analogowe procesowanie informacji, musiałby uwzględnić tę, charakterystyczną dla naszego umysłu, współpracę (współistnienie) różnych logik.
Dlaczego o tym wspominam (w sposób, który zapewne zirytuje specjalistów) w felietonie mającym w założeniu dotyczyć władzy?
Z dwóch powodów. Po pierwsze – bo, jak pokazuje choćby Ray Korzweil w książce „The Singularity is here”, istnieją już możliwości nanotechnologii i manipulacji na poziomie molekularnym, które nie tylko mogą zmieniać właściwości materiałów (np. metali), ale – umożliwić przekraczanie barier myślenia związanych z budową naszego mózgu. I – po drugie – bo te rozważania o połączeniu w mózgu dwóch algorytmów procesowania informacji – binarnego i wielowartościowego, pomogły mi spojrzeć na unijny Traktat Reformujący z innej, niż dotychczas, perspektywy.
Gdyby bowiem pokusić się o napisanie software’u wyrażającego, w sposób dynamiczny, funkcjonowanie Traktatu Reformującego i jego odmienność wobec tradycyjnej (opartej na hierarchii i podejściu podmiotowym) wcześniejszej formuły integracji, to trzeba by moim zdaniem uwzględnić trzy właściwości TR: trójwymiarowość (płaszczyzna, proces, czas); zdolność do samoorganizacji typu netcentric oraz – ontologię relacji (bo to one określają tożsamość i dynamikę). Konkretnie: należałoby rozpocząć od opisu płaszczyzny teoretycznych możliwości w sferze norm, traktującej – wyjściowo – różne systemy norm jako równoprawne, ale wyraźnie określającej też standardy minimalne, warunki brzegowe. Dalej – trzeba by opisać tyle konkretyzacji (kombinacji i selekcji tych norm) ile jest państw członkowskich. Charakteryzując ten, konkretny, poziom trzeba by również pokazać jak owe państwa określają relacje między różnymi źródłami prawa.
Trzeci krok to przejście do opisu obu płaszczyzn (teoretycznej i konkretnej – w wielu wersjach) do opisu samego procesu konkretyzacji mającego na celu zredukowanie sprzeczności i antynomii istniejących na poziomie teoretycznych możliwości. Narzędziem używanym przy owej konkretyzacji jest tzw. ekonomia norm.
Kolejny krok to – dwojakie – wprowadzenie czynnika czasu. Raz – poprzez rekonstrukcję wymogów (standardów) narzucanych przez tzw. integrację funkcjonalną. I porównanie ich – znów w każdym kraju z osobna – z wymogami jego konkretnego stadium rozwoju. Im większy rozziew tym więcej przemocy strukturalnej. Dwa – podobne porównanie – ale tym razem sekwencji (kolejności) decyzji allokacyjnych wymuszanej przez tzw. zarządzanie refleksyjne: pewne decyzje są dla krajów słabiej rozwiniętych zdecydowanie przedwczesne i kosztowne (np. CO2). Uwzględnienie czynnika czasu wydobędzie wewnętrzną, ukrytą strukturę nierównych szans.
Ten opis połączy serię zero-jedynek ze złożonymi algorytmami. I pokaże, że nie ma już determinizmu: kontrola to tylko zwiększanie prawdopodobieństwa zbieżności działań!
Prof. Jadwiga Staniszkis specjalnie dla Wirtualnej Polski