Indie zaatakowały Pakistan. Polscy wspinacze: "Zrobiło się groźnie"
- Tu nigdy nie było spokojnie, a my przywykliśmy już do historii o wymianie ognia, bojówkach terrorystycznych. Tym razem było jednak inaczej, zrobiło się groźnie, poważniej - relacjonuje Wirtualnej Polsce Wojtek Kostrząb, alpinista przebywający właśnie w Pakistanie.
Indie zaatakowały Pakistan. Oba kraje posiadające broń jądrową, unikają pełnoskalowego konfliktu, mimo że ostatni incydent był najpoważniejszy od 2019 roku. Konflikt Indii i Pakistanu to jeden z najbardziej złożonych i długotrwałych sporów we współczesnej historii. Dotyczy nie tylko walki o Kaszmir, ale również rywalizacji religijnej, zasobów wodnych i wpływów geopolitycznych.
W środę Ministerstwo Obrony Indii ogłosiło, że przeprowadziło ostrzał obiektów związanych z "infrastrukturą terrorystyczną" w Pakistanie oraz w administrowanym przez Pakistan Kaszmirze. Podkreślono, że celem nie były obiekty wojskowe. Co najmniej 36 osób zginęło, a 94 zostały ranne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
WP News wydanie 06.05
O wydarzeniach na miejscu rozmawiamy z Polakami, którzy do Pakistanu wyruszyli w celu wyprawy w Karakorum. - W Pakistanie nigdy nie było spokojnie, a my przywykliśmy już do historii o wymianie ognia, bojówkach terrorystycznych. Tym razem było jednak inaczej, zrobiło się groźnie, poważniej - mówi Wirtualnej Polsce Wojtek Kostrząb, alpinista.
"Pakistańczycy biegali, mówili coś o strzałach"
Grupa Polaków przybyła do Karakorum na początku maja celem eksploracji kilku dziewiczych pięciotysięczników. - W Pakistanie bywam od lat, to chyba mój 13. lub 14. raz tutaj. W rozmowie z szerpami (Pakistańczykami) słyszymy, że raczej nie doprowadzi to do pełnoskalowej wojny, jednak może znacznie zdestabilizować sytuację - mówi Kostrząb.
Ekipa Polaków postanowiła na razie pozostać w bazie i monitorować sytuację. Decyzja o ewentualnej ewakuacji miała być podjęta w zależności od rozwoju wydarzeń. - Przez chwilę to rozważaliśmy, bo widzieliśmy nerwowość towarzyszących nam szerpów. Przez chwilę oni sami rozważali powrót do swoich rodzin. Teraz jednak wszystko wskazuje na to, że uda się kontynuować wyprawę - dodaje.
Inny alpinista - Maciej Klimczak - przybył do Islamabadu dwa dni temu. Zatrzymał się w stolicy Pakistanu, był już późny wieczór, gdy zauważył niepokój na ulicach. - Ludzie zaczęli biegać, krzyczeć, emocjonowali się. Wybuchła panika. Gdy pytałem, o co chodzi, to po angielsku tłumaczyli coś o strzałach, więc w pierwszej chwili pomyślałem o zamachu terrorystycznym - relacjonuje Polak.
Następnego dnia Klimczak miał wyruszyć w góry. Chociaż wyprawa była oddalona o setki kilometrów od konfliktu, niepokój pojawił się niemal natychmiast. Tym bardziej że jako przewodnik wysokogórski opiekuje się grupą polskich turystów.
Ambasada na ten moment nie będzie ewakuować Polaków z Pakistanu
- Naszym priorytetem było zapewnienie bezpieczeństwa wszystkim członkom wyprawy. Wiedzieliśmy, że w takich sytuacjach kluczowe jest zachowanie spokoju i podejmowanie decyzji na podstawie rzetelnych informacji. Na ten moment jesteśmy zdania, że będziemy kontynuować wędrówkę - mówi.
- Z rozmów z lokalsami wynika, że sytuacja jest najpoważniejsza od miesięcy, a konflikt coraz mocniej się kotłuje. Niektórzy z nich są wręcz pewni, że docelowo dojdzie do jeszcze większego zaostrzenia ognia - opowiada Klimczak.
Na razie nie ma decyzji o ewentualnej ewakuacji obywateli Polski z Pakistanu. – Na ten moment nie ma oficjalnych informacji o ewakuacji. Ważne jednak, żeby turyści byli w pobliżu ambasady, na wypadek gdyby pojawiły się takie komunikaty.
W środę po południu Ambasady Rzeczypospolitej Polskiej w Indiach i Pakistanie wydały komunikaty, w których ostrzegają przed eskalacją konfliktu. Placówka w Delhi alarmuje o możliwych zakłóceniach lotów, natomiast ambasada w Islamabadzie przypomina o zamknięciu przestrzeni powietrznej nad Pakistanem.
Joanna Zajchowska, dziennikarka Wirtualnej Polski