Indie zaatakowały Pakistan. Czy dojdzie do eskalacji konfliktu państw atomowych?
Widmo kolejnej wielkiej wojny? Indie rozpoczęły operację militarną przeciwko Pakistanowi, co spotkało się z natychmiastową reakcją. Są ofiary śmiertelne i ranni. Eksperci oceniają, że obie strony będą dążyć do deeskalacji konfliktu i przypominają, że Indie i Pakistan dysponują bronią atomową, której użycie wiązałoby się z ogromnym wstrząsem - być może nie tylko regionalnym.
W nocy z wtorku na środę indyjskie siły zbrojne rozpoczęły operację "Sindoor", której celem było uderzenie w infrastrukturę krytyczną w Pakistanie oraz w administrowanym przez Pakistan Kaszmirze.
Indyjskie wojsko informowało o atakach na 9 lokalizacji, z kolei władze w Pakistanie mówiły o sześciu lokalizacjach i 24 eksplozjach.
Według oświadczenia rządu Indii, działania te były precyzyjne, wyważone i miały na celu uniknięcie eskalacji konfliktu. "Te kroki podjęto w następstwie barbarzyńskiego ataku terrorystycznego w Pahalgam" – poinformowało ministerstwo obrony Indii w oświadczeniu.
Obecna eskalacja napięć zaczęła się od zamachu terrorystycznego. 22 kwietnia uzbrojeni napastnicy zaatakowali turystów w miejscowości Pahalgam w Kaszmirze. Zginęło 26 osób. Policja podała, że zamachu dokonali bojownicy walczący z indyjską kontrolą nad tym terytorium, zamieszkanym w większości przez muzułmanów.
Indie oskarżyły Pakistan o udział w ataku i zapowiedziały odwet na odpowiedzialnych osobach. Władze w Islamabadzie zaprzeczyły tym oskarżeniom i zaproponowały neutralne dochodzenie w sprawie incydentu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Silne eksplozje w Pakistanie. Indie uderzyły nocą
Po indyjskim ataku premier Pakistanu Szehbaz Szarif zapowiedział, że jego kraj ma pełne prawo do stanowczej odpowiedzi na indyjską akcję wojenną. "I taka odpowiedź już jest udzielana" - napisał Szarif na platformie X. Władze w Islamabadzie określiły to jako "rażący akt wojny".
Wymiana ognia pomiędzy siłami Indii i Pakistanu miała miejsce w wielu punktach wzdłuż linii rozgraniczenia w spornym regionie.
Jak podawał Reuters, pakistańskie wojsko miało zestrzelić pięć indyjskich maszyn, w tym trzy samoloty Rafale i po jednym Su-30 oraz MiG-29. Miały one zostać zestrzelone, gdy znajdowały się w indyjskiej przestrzeni powietrznej.
Wskutek wzajemnych ataków zginęło co najmniej 36 osób, a 94 zostały ranne (stan na 8.30 polskiego czasu).
Czy początek indyjskiej operacji militarnej w Pakistanie może oznaczać poważniejszy konflikt i może być zarzewiem kolejnej wojny na świecie, czy też skończy się na pojedynczych atakach?
"Każda strona może to nazwać zwycięstwem"
- Myślę, że nie dojdzie do poważniejszego konfliktu, choć oczywiście mogę się mylić – mówi Wirtualnej Polsce dr Krzysztof Iwanek z Wydziału Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu w Białymstoku i ekspert Ośrodka Spraw Azjatyckich Uniwersytetu Łódzkiego.
- Po pierwsze, uważam tak, bo od 2016 r. taki jest modus operandi Indii — na większe ataki terrorystyczne z Pakistanu odpowiadają uderzeniami w ośrodki terrorystów w Pakistanie, ale to zawsze dotąd były jednorazowe ataki. Po drugie, ostatnim razem, czyli w 2019 r., Pakistan też odpowiedział jednorazowym kontratakiem — do takiego kontrataku może dojść i teraz, ale jeśli wszystko będzie tak jak wtedy, to też będzie to uderzenie jednorazowe – ocenia dr Krzysztof Iwanek, ekspert do spraw Azji Południowej.
- Po trzecie, bo sądząc po deklaracjach z dziś, ani Indie, ani Pakistan nie chcą teraz rozwoju tego konfliktu — raczej sygnalizują deeskalację. Każda strona musi wyjść z tego konfliktu z twarzą, pokazując, że zaatakowała drugą stronę — wówczas każda strona może to nazwać swoim zwycięstwem. I to jest ich celem, a nie wojna – uważa rozmówca Wirtualnej Polski. I jak podkreśla, po czwarte, bo obie strony mają broń atomową.
"Największą ofiarę ponoszą cywile"
W podobnym tonie wypowiada się profesor Agnieszka Kuszewska-Bohnert z Instytutu Bliskiego i Dalekiego Wschodu Uniwersytetu Jagiellońskiego.
- Konflikt raczej nie eskaluje do pełnowymiarowego starcia zbrojnego, ale jego reperkusje w postaci pogorszenia stosunków indyjsko-pakistańskich będą długotrwałe. Obydwa państwa posiadają broń nuklearną, która jest czynnikiem odstraszającym, ale nie zapobiega starciom przy użyciu broni konwencjonalnej na niewielką skalę — mówi WP prof. Agnieszka Kuszewska-Bohnert.
I jak podkreśla, największą ofiarę ponoszą cywile ginący po obydwu stronach granicy, także w spornym Kaszmirze. - Z ich punktu widzenia są oni ofiarami przewlekłego konfliktu, który rozgrywa się ponad ich głowami i w ramach którego ponoszą zbiorową odpowiedzialność — podkreśla.
Potęga także militarna
Indie posiadają broń atomową od połowy lat 70. ubiegłego wieku. Zgodnie z danymi Armes Controler Center Indie posiadają plutonu do produkcji 213 głowic atomowych, jednak ich obecny arsenał jest szacowany na około 172 głowice. Pakistan dysponuje również około 170 głowicami. Najgorszym z możliwych scenariuszy byłby taktyczny atak jądrowy. Czy faktycznie takie zagrożenie atomowe istnieje?
- Myślę, że ryzyko istnieje, ale jest niewielkie. Indie i Pakistan ze sobą graniczą, więc każde uderzenie w terytorium jednego państwa to ryzyko dotarcia promieniowania na terytorium drugiego — mówi Wirtualnej Polsce dr Krzysztof Iwanek.
Według prof. Agnieszki Kuszewskiej-Bohnert wojna atomowa przyniosłaby ogromne zniszczenia zarówno w Indiach, jak i w Pakistanie, miałaby także globalne reperkusje.
- Trudno zatem zakładać, że władze obydwu państw będą do niej dążyć — mówi.
Na atak zareagowali światowi przywódcy. Prezydent USA Donald Trump wyraził nadzieję, że konflikt "bardzo szybko się zakończy", choć zaznaczył, że spodziewał się eskalacji, bo Indie i Pakistan walczą od lat. Również Chiny i Rosja zaapelowały o zachowanie spokoju i powściągliwości.
"USA nie pasuje konflikt"
- USA będą zapewne próbowały zakulisowo mediować - być może już to robią. Waszyngton ma dobre stosunki z obiema stronami (choć ostatnio z Pakistanem trochę gorsze), więc nie pasuje mu konflikt między nimi – mówi nam ekspert.
Jego zdaniem, Chiny będą dalej wspierać Pakistan, chociaż oficjalnie ich stanowisko jest neutralne.
- Nie sądzę jednak, by Chiny zdecydowały się na dołączenie do konfliktu. Z kolei Rosja ma silne związki z Indiami, ale niewielkie z Pakistanem, więc wypowie się bardziej po stronie Indii, ale nie będzie miała pozycji do mediowania, bo nie ma przełożenia na Pakistan – uważa dr Krzysztof Iwanek.
I jak dodaje, równolegle Rosja jest teraz skupiona na swojej wojnie przeciw Ukrainie, więc w razie konfliktu Indie-Pakistan ma ograniczone możliwości, by na szybko dosyłać Indiom uzbrojenie.
W opinii prof. Agnieszki Kuszewskiej-Bohnert wszyscy ważni gracze wzywają do deeskalacji konfliktu, a wojna w Azji Południowej nie leży w interesie żadnego z nich.
- Jednocześnie jako czołowi eksporterzy broni dostarczają ją do zwaśnionych państw, przyczyniając się w ten sposób do wyścigu zbrojeń w regionie — mówi WP prof. Agnieszka Kuszewska-Bohnert z Instytutu Bliskiego i Dalekiego Wschodu UJ.
Środowe ataki to pierwsza od 2019 roku akcja militarna przeprowadzona przez Indie na terytorium Pakistanu. Indie i Pakistan kontrolują części Kaszmiru, ale oba państwa roszczą sobie prawa do całości tego terytorium i toczyły o nie wojny. Region pozostaje najbardziej zapalnym punktem w stosunkach indyjsko-pakistańskich od uzyskania niepodległości przez oba kraje i ściśle wiąże się z podziałem Indii Brytyjskich w latach 40. Kaszmir jest jednym z najbardziej zmilitaryzowanych miejsc na świecie.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualna Polska