Incydent na otwarciu odcinka S5. Prawnik przyszedł z urną. Obwinił drogowców o śmierć brata

Podczas otwarcia odcinka drogi S5, prowadzącego z Jaroszewa k. Żnina do granicy z województwem wielkopolskim, doszło do incydentu. Jego przebieg opisał portal wyborcza.pl.

Jak czytamy, kiedy swoje przemówienia wygłaszali politycy PiS, przerwał im mężczyzna. Mowa o prawniku Marcinie Łazińskim, który stracił brata w wypadku. Przyszedł z rodziną - rodzicami i narzeczoną brata. Miał ze sobą urnę. - To urna na prochy następnej ofiary, która zginie przez waszą niekompetencję i zaniedbanie - podkreślił.

- Tutaj doszło do dwóch śmiertelnych wypadków. Na tej drodze. Ta droga nawet jeszcze nie była otwarta. W przeciągu sześciu tygodni było tutaj osiem kolizji, trzy wypadki. Mój brat tutaj zginął 3 listopada, dlatego że było zaniedbanie - mówił. I dodał: "Wysłaliście ludzi na śmierć". Poza urną Łaziński miał też ze sobą portret brata Krystiana.

Kilka dni przed wypadkiem, w którym zginął Krystian Łaziński, GDDKiA zdecydowała się puścić ruch gotową jezdnią. O jakich zaniedbaniach mówi rodzina? Według niej trasa była niewłaściwie oznakowana, co wprowadzało kierowców w błąd.

- Oznakowanie było zgodne z organizacją ruchu, przygotowaną zgodnie z przepisami i zasadami ruchu drogowego - zapewnił rzecznik GDDKiA w Bydgoszczy. Zaznaczył, że to kierowcy nie stosowali się do oznakowania i przekraczali dozwoloną prędkość.

W sprawie wszczęto śledztwo. Jest prowadzone dwutorowo. Prokuratura chce ustalić winnego spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Przygląda się też oznakowaniu tego miejsca.

Przeczytaj także: Śmiertelny wypadek na A2. Auto uderzyło w barierki

Źródło: wyborcza.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl