In vitro jest wykluczone
Jeżeli in vitro jeszcze bardziej się rozpowszechni, to być może w dalszej przyszłości ludzkość straci umiejętność reprodukcji w sposób naturalny. Dzieciom poczętym w probówce grozi bowiem odziedziczenie po rodzicach niepłodności.
A przecież można stosować metody leczenia niepłodności, zamiast przez in vitro absurdalnie obchodzić naturę – mówił ksiądz prof. Wojciech Bołoz w czasie naukowej sesji „In vitro – prawo, medycyna, etyka”. Zorganizowała ją w Warszawie Katolicka Agencja Informacyjna. W Polsce szykuje się kolejna publiczna debata o in vitro, bo prace kończy właśnie złożona z ekspertów komisja do spraw bioetyki. Efekty ich wysiłku wezmą pod uwagę posłowie, którzy chcą przygotować ustawę m.in. w sprawie in vitro. Głos milionów katolików w Polsce w sprawie tego zapłodnienia jest na razie mało słyszalny. Zachodzi więc obawa, że Sejm przygotuje ustawę, która opinię katolicką zlekceważy.
Kompromis jest zgniły
Dzwonki alarmowe, że tak może się stać, zadzwoniły już wiosną, kiedy Jarosław Gowin z Platformy Obywatelskiej wyszedł z propozycją kompromisową wobec wszystkich stron sporu. Mówił, że in vitro mogłoby być w Polsce prawnie dopuszczalne, ale z ograniczeniami. I że mogłyby mieć do niego prawo tylko małżeństwa. Efekt? Wściekły atak na Gowina zwolenników in vitro. Niektóre telewizje grały na emocjach, pokazując wzruszające obrazy matek, przytulających dzieci z in vitro. Nikt nie wspominał, że aby to dziecko mogło przyjść na świat, lekarze wyprodukowali co najmniej kilka innych ludzkich zarodków. Nikt nie dopowiedział, że proces ich życia też już był rozpoczęty, i że o tym, który ma przeżyć, zadecydował człowiek w białym kitlu. „Zbędne” zarodki trafiły do śmietnika. Czasem, dla uspokojenia czyjegoś sumienia, trafiły najpierw do zamrażarki, a dopiero potem do śmietnika.
Zwolennicy in vitro głośno jednak wypowiadali swoje argumenty, a przeciwnicy siedzieli cicho. Najczęściej pewnie z obawy, żeby ktoś nie pomyślał o nich jako o nienowoczesnych... Efekt może być taki, że zwolennicy in vitro w parlamencie potraktują polityków takich jak Jarosław Gowin jak przeciwników in vitro. I przygotują ustawę, która będzie gorsza nawet od tego, co proponował Gowin.
Najwyższa pora więc powiedzieć wprost: wysunięta w kwietniu propozycja Jarosława Gowina nie ma nic wspólnego z nauczaniem Kościoła. Kościół jest całkowicie przeciw in vitro.
Człowiekozwierzę
Co o in vitro mówi prawo innych państw? Unia Europejska wzywa wszystkie państwa członkowskie do zagwarantowania ochrony ludzkiego embrionu. Zupełnie się tym nie przejmuje Wielka Brytania. Brytyjscy naukowcy całkiem zgodnie z prawem tworzą nawet hybrydy ludzko-zwierzęce. Do in vitro ma tam prawo każdy, kto się zgłosi, także kobiety samotne, w bardzo podeszłym wieku, lesbijki. Lekarze mogą wyprodukować tyle embrionów, ile im się podoba. Zarodki, które nie zostały wszczepione kobiecie, lądują w zamrażarce, a po pięciu latach muszą być zniszczone.
W porównaniu z Brytyjczykami, parlamentarzyści większości państw Europy wykazali większą wrażliwość na los człowieka w pierwszej fazie życia. Np. Niemcy w prawie z 1990 roku uznali, że ludzki embrion ma godność. Zabronili zawierania umów o urodzenie dziecka z „osobami trzecimi”. Pozwolili lekarzom na utworzenie maksymalnie trzech zarodków. W niemieckiej konstytucji jest też zapis, który zakazuje wybierania sobie cech dziecka. – Niemieckie prawo gwarantuje również swobodę sumienia. Kto odmawia uczestniczenia w procedurze in vitro, nie może być tam pociągnięty do jakiejkolwiek odpowiedzialności karnej – mówił na konferencji o in vitro dr Leszek Bosek, prawnik z komisji ds. bioetyki.
Trzeci europejski model reprezentuje mała Malta, w której w ogóle nie dokonuje się in vitro. I jakoś nikt z tego powodu z Maltańczyków się nie śmieje. * Ekolodzy, gdzie jesteście?*
Bardzo zdecydowanie przeciwko in vitro wypowiedziało się w deklaracji trzystu lekarzy, którzy z całej Europy przyjechali we wrześniu do Gdańska na Europejski Kongres Federacji Katolickich Stowarzyszeń Lekarskich. Było wśród nich wielu profesorów medycyny i wiele autorytetów w swoich dziedzinach.
Jednak nawet i lekarze popierający in vitro przyznają, że dzieci z probówki są częściej obciążone wadami wrodzonymi, na przykład wodogłowiem czy zrośnięciem przełyku. – Dziecko jest darem, a tymczasem niektórzy rodzice twierdzą, że jest ich prawem – mówi ks. prof. Wojciech Bołoz. – Uważają, że mają prawo do dziecka, bo poprawia ich komfort życia, ich nastrój. To prowadzi do uprzedmiotowienia tego dziecka. Rodzice korzystają z in vitro, mimo że narażają swoje dziecko na choroby i niepłodność – dodaje.
Być może jest tylko kwestią czasu, aż negatywne stanowisko Kościoła w sprawie in vitro zaczną podzielać też inne środowiska. To zawsze musi trochę potrwać, żeby ludzie Zachodu przezwyciężyli swój odruch niechęci wobec tego, co katolickie. Coraz silniejsze są dziś jednak ruchy, które żądają ochrony tego, co naturalne. Na razie koncentrują się na ochronie oceanów, roślin, zwierząt, na walce o jak najbardziej zgodną z naturą produkcję żywności. Wskazują takie przykłady ujarzmiania przez człowieka przyrody, które przyniosły ludzkości nieodwracalne szkody. Niewykluczone, że w przyszłości zauważą też zagrożenia, które niesie ze sobą in vitro.
Niezgodne z naturą
Ksiądz Bołoz przekonywał na sesji KAI w Warszawie, że in vitro rozrywa stały związek seksualności i płodności. I że dlatego jest niezgodne z naturą człowieka. Także ks. Krzysztof Tabath, duszpasterz służby zdrowia w archidiecezji katowickiej, podkreśla, że Kościół będzie zdecydowanie przeciw in vitro, nawet wtedy, gdyby lekarze znaleźli sposób na zapłodnienie w probówce bez niszczenia nadliczbowych zarodków. – Nawet jeśli w przyszłości to będzie tylko jeden zarodek, jedno wszczepienie, i z jednego poczęcia urodzi się jedno dziecko, to Kościół i tak nie zgodzi się na in vitro. Bo to jest przekazanie życia w sposób niegodziwy – mówi. – Jan Paweł II mówił, że poczęcie to ma być akt miłości kobiety i mężczyzny. Tymczasem w in vitro do zapłodnienia dochodzi poza ciałem kobiety, jest to proces laboratoryjny. Kościół nie może się zgodzić, żeby środowisko płciowości człowieka zostało zdominowane przez technicyzację – dodaje.
Przemysław Kucharczak