Impreza państwowa ma pierwszeństwo? Rząd negocjuje z organizatorami Marszu Niepodległości
Rządzący mają spory problem. Oficjalnie twierdzą, że to marsz biało-czerwony ma pierwszeństwo. Jako impreza organizowana przez organ państwowy. Problem w tym, że w przyjętej, nomen omen, 13 grudnia 2016 roku nowelizacji ustawy o zgromadzeniach nie ma takiego zapisu. Zapewne dlatego, już negocjują z organizatorami Marszu Niepodległości.
- Marsz jest organizowany przez rząd, a dokładnie rzecz ujmując przez MON, i żadne inne wydarzenie w tym czasie i miejscu nie może się wydarzyć - przekonywał wczoraj WP, już po wyroku sądu uchylającego zakaz organizacji Marszu Niepodległości, rzecznik prezydenta Błażej Spychalski.
Rzecznik Praw Obywatelskich w wydanej wczoraj opinii przypominał jednak, że w ustawie o zgromadzeniach nie ma zapisu o wyższości imprez państwowych. Przypominał, bo sam zgłaszał do nowelizowanej przez PiS ustawy uwagi. Jedna z nich było właśnie wykreślenie z projektu zapisu, który dawał organom państwowym większe prawa przy organizacji imprez niż obywatelom.
W ustawie z 24 lipca 2015 roku Prawo o zgromadzeniach, uchwalonej jeszcze za czasow rządów PO-PSL, pojawił się art 2., który określał, że wprowadzanych przez nią przepisów nie stosuje się do imprez organizowanych przez organy władzy publicznej oraz odbywanych w ramach działalności kościołów i innych związków wyznaniowych. Autorzy ustawy z 2016 roku, postanowili dodać do tego artykułu zapis, który dawał pierwszeństwo takim zgromadzeniom. Gdyby ten przepis został w ustawie, to Marsz Niepodległości, nawet jako zgromadzenie cykliczne, nie mógłby 11 listopada przejść ulicami Warszawy.
Sejm ten przepis uchwalił. Można go znaleźć w druku, który został przesłany do Senatu. Senatorzy, podczas prac nad ustawą, zgłosili jednak poprawkę. Wnieśli o wykreślenie zapisu, który oprotestował m.in. Rzecznik Praw Obywatelskich.
Poprawka została jednogłośnie zaakceptowana przez podczaswspólnego posiedzenia senackich komisji: Komisji Praw Człowieka, Praworządności i Petycji oraz Komisji Samorządu Terytorialnegoi Administracji Państwowej. Co więcej, pozytywną opinię na jej temat wyraził obecny na posiedzeniu przedstawiciel rządu, ówczesny wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Sebastian Chwałek.
Poprawka została następnie przegłosowana na posiedzeniu Senatu i ustawa ponownie trafiła do Sejmu. "Senat wziął pod uwagę opinie przedstawione przez szereg podmiotów i instytucji w trakcie prac nad ustawą, w szczególności stanowisko Rzecznika Praw Obywatelskich i uznał, że należy skreślić zakaz organizowania zgromadzeń w miejscu i czasie, w których odbywają się zgromadzenia organizowane przez organy władzy publicznej, i zgromadzenia odbywane w ramach działalności kościołów i innych związków wyznaniowych, jako zakaz zbyt daleko idący" - czytamy w uzasadnieniu do poprawek zgłoszonych przez Senat.
Sejm 13 grudnia 2016 roku przyjął ustawę z poprawkami Senatu.
Politycy zapomnieli co uchwalili? No, cóż. Najwyraźniej tak. Wszystko wskazuje jednak na to, że teraz gorączkowo starają się naprawić swój błąd i uniknąć sytuacji, w której kilkadziesiat tysięcy uczestników Marszu Niepodległości może zablokować przejście Marszu Biało-Czerwonej. Oba marsze mają bowiem wyruszyć z Ronda Dmowskiego i przez Most Poniatowskiego przejść na Błonia Stadionu Narodowego. Marsz Niepodległości staruje o 14, marsz prezydencki - o 15. Narodowcy już zapowiedzieli, że o 14 rozpoczynają zbiórkę, wymaszerować mogą później...
Zobacz także: Emocje wokół Marszu Niepodległości. Będzie wojna domowa? Reakcja Jacka Sasina
- Rząd zmienił negocjatorów, toczą się rozmowy w sprawie wypracowania kompromisu dotyczącego wspólnych obchodów 11 listopada - poinformował w piatek rano w programie Onet Opinie Krzysztof Bosak.