Ile Polskę będzie kosztowała ekologia?
Rozpoczynający się w Kopenhadze szczyt klimatyczny nie przyniesie przełomu w walce z globalnym ociepleniem. Nie oznacza to jednak, że polskie problemy z nadprodukcją dwutlenku węgla można odłożyć na półkę - czytamy w dzienniku "Polska".
Już teraz musimy zacząć szukać sposobu i pieniędzy na redukcję poziomu emisji CO2. Profesor Krzysztof Żmijewski, doradca Ministerstwa Gospodarki, szacuje, że może nas to kosztować nawet 4,5 mld euro rocznie.
Łącznie do 2030 r. musimy zainwestować ok. 100 mld euro - m.in. w modernizację elektrowni i stworzenie odnawialnych źródeł energii. Zobowiązują nas do tego zapisy pakietu klimatyczno-energetycznego z 2008 r. Jednak część tych kosztów i tak należałoby ponieść. Polskie elektrownie są przestarzałe, a sieci przesyłowe marnują 15 proc. prądu. Poza tym budowa elektrowni atomowej ma nie tylko zmniejszyć emisję CO2, ale również uzależnienie energetyczne do Rosji.
Kosztów jest jednak więcej. Od 2013 r. Polska będzie musiała kupować prawa do emisji CO2. Początkowo będziemy płacić tylko za 30 proc. wysyłanego do atmosfery dwutlenku węgla. Jednak w 2020 r. będziemy płacić za wszystko. Według ministra środowiska Macieja Nowickiego kosztować nas to będzie - przy dzisiejszym poziomie emisji CO2 - kolejne ok. 5 mld euro rocznie.
Do tego ekologicznego rachunku trzeba doliczyć wydatki na fundusz na rzecz państw rozwijających się. Z tych środków mają być im rekompensowane straty wywołane koniecznością redukcji CO2. W październiku przywódcy UE zdecydowali, że 27 państw Unii przeznaczy na ten cel od 2 mld do 15 mld euro rocznie. Dokładna kwota ma być ustalona w zależności od efektów szczytu w Kopenhadze.