Ile osób uwięził w domach Omikron? Olbrzymia liczba, a to dopiero początek
Na początku piątej fali epidemii koronawirus zamknął w domach 760 tys. Polaków - ustaliła Wirtualna Polska. Eksperci mówią o konieczności skrócenia kwarantanny albo wręcz jej zniesienia - inaczej grozi nam paraliż kraju.
W Miliczu (woj. dolnośląskie) i w liczącym łącznie 36 tys. mieszkańców powiecie już 40 proc. testów na koronawirusa wychodzi pozytywnie. To najwyższy odsetek w Polsce. Inspektorom sanepidu nie udało się opanować ognisk zachorowań. W ciągu tygodnia liczba zakażeń się potroiła - do ponad 500 zarażonych osób. Na kwarantannę trafiło prawie 2 tys. osób (5 proc. ludności, czyli co 20. mieszkaniec).
Te wydarzenia to przedsmak tego, co może czekać Polskę w nadchodzącym tygodniu. Skierowanie 5 proc. Polaków na kwarantannę oznaczałoby zamknięcie w domach 1,8 mln osób. Według ekspertów to wcale nie jest odległy scenariusz.
Licząc od początku ubiegłego tygodnia, koronawirus uwięził na kwarantannie 556 tys. osób, zaś u 205 tys. Polaków potwierdzono zakażenie (łącznie 760 tys. osób).
Trzeba skrócić kwarantannę, bo zabraknie ludzi do pracy
- Przy powszechnych infekcjach, jakie wywołuje Omikron, w izolacji mogłoby znaleźć się kilka milionów Polaków. Decyzja Ministerstwa Zdrowia o skróceniu kwarantanny do siedmiu dni była dobra, ale ten czas można skrócić nawet do pięciu dni. Kraj musi jakoś działać - mówi WP dr Konstanty Szułdrzyński, były członek Rady Medycznej przy premierze. - Wydaje się to rozsądne wobec danych o krótszym okresie inkubacji objawów wywoływanych przez Omikron i ich łagodnym charakterze - dodaje.
To niejedyny taki komentarz. Prof. Robert Flisiak z Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Zakaźnych przekonuje, że przy wariancie Omikron konieczne jest zupełne nowe podejście do pandemii.
- W obliczu spodziewanej ogromnej liczby zakażonych pracowników sposobem na paraliż działania państwa i gospodarki byłoby całkowite zniesienie kwarantanny. Osoby na kwarantannie w zdecydowanej większości są zdrowe. Wystarczyłoby, aby się same kontrolowały, a w razie zakażenia izolowały - powiedział prof. Flisiak. On również był w Radzie Medycznej przy premierze.
ZOBACZ TAKŻE: Spotkanie z Morawieckim ws. COVID-19? Lewica stawia warunek
Możliwe, że Omikron uderzy w handel
17 stycznia minister zdrowia ogłosił początek piątej fali. Po uwzględnieniu danych z poprzedniego tygodnia okazuje się, na kwarantannie w sumie jest 825 tys. osób. Jak przewiduje minister Adam Niedzielski, ta liczba będzie teraz szybko rosła - nawet o 100 tys. dziennie.
Z kolei liczba osób aktualnie zakażonych, tzw. aktywnych przypadków, przekracza 345 tys. Przypomnijmy, że liczbę chorych podają na bieżąco już tylko niezależni analitycy danych o epidemii. W ubiegłym roku Ministerstwo Zdrowia zgubiło w swoich rachunkach około 150 tys. ozdrowieńców i postanowiło nie podawać już tej wartości.
W "Strategii walki z pandemią 2022" ministerialni eksperci napisali, iż piąta fala może mieć podobny przebieg jak w Stanach Zjednoczonych. To ze względu na zbliżony odsetek osób zaszczepionych w Polsce (56 proc.) i USA (61 proc.).
Za oceanem jednym z najbardziej dotkniętych skutkami epidemii sektorów był handel. Ze względu na zakażenia i kwarantanny do wielu sklepów nie dojeżdżały dostawy świeżych produktów: jajek, mleka i mięsa. Branżowa organizacja handlowców The National Grocers Association podała, że przez brak pracowników branża handlowa "działała z połową wydajności".
Maciej Ptaszyński, wiceprezes Polskiej Izby Handlu, w rozmowie z WP zapewnia, że na razie nie widać sygnałów mówiących o tym, że pojawią się niedobory w zaopatrzeniu. - Handel jako sektor strategiczny, choćby miał stanąć na głowie, zapewni Polakom produkty pierwszej potrzeby. Jednak rzeczywiście widzimy wzrost zakażeń, który może skutkować brakiem części załogi w placówkach handlowych - wyjaśnia.