Ile Kościół ma naprawdę pieniędzy
Bogaty i pazerny – taki obraz Kościoła próbuje narzucić
opinii publicznej wielu polityków i dziennikarzy.
Najwyższy czas obalić kilka mitów
26.03.2012 | aktual.: 26.03.2012 12:01
Zjawisko to nie jest nowe, ale przybrało na sile wraz z wejściem na scenę polityczną antyklerykalnego Ruchu Palikota. Gra na najniższych emocjach wykorzystywana jest do celów politycznych – najpierw w sprawie likwidacji Komisji Majątkowej, a teraz – Funduszu Kościelnego. W grę tę włączyli się również rząd i premier Donald Tusk, który w exposé oznajmił, że czas skończyć z przywilejami emerytalnymi księży, by niedawno, w kontekście likwidacji etatów kapelanów wojskowych, powiedzieć jeszcze dosadniej, że nie może być „świętych krów".
O tym, że finanse Kościoła są dzisiaj jednym z głównych tematów debaty publicznej, najlepiej świadczy tegoroczna Manifa. Demonstracja organizowana przez feministki z okazji Dnia Kobiet tym razem przebiegała pod hasłem „Przecinamy pępowinę", co miało się odnosić do rzekomego uzależnienia państwa od Kościoła. Feministki mówiły przy okazji o miliardach złotych, które jakoby Kościół otrzymywał od państwa. Jak ujawniła jednak „Rz", w materiałach propagandowych wielokrotnie zawyżyły te kwoty. Według aktywistek ruchu Kościół za pośrednictwem Komisji Majątkowej miał otrzymać od państwa majątek wart ok. 240 mld zł. Tymczasem z rzeczywistych szacunków wynika, że było to najwyżej 5 mld zł, co stanowiło około jednej trzeciej wartości majątku zabranego Kościołowi po wojnie przez komunistów.
Takich wyssanych z palca kwot – zarówno w materiałach feministek, jak i w mediach, a przede wszystkim w Internecie – jest znacznie więcej. Od lat można też usłyszeć, że Kościół i księża nie płacą podatków, co nie jest prawdą. – Mitów narosło tak wiele, że część polityków twierdzi nawet, że wystarczy opodatkować Kościół i zabrać mu przywileje, a finanse publiczne zostaną całkowicie uzdrowione – śmieje się jeden z księży.
Ofiary od wiernych
Warto obalić kilka najważniejszych mitów na temat rzekomego bogactwa Kościoła. Pomaga w tym raport na temat finansów Kościoła, który kilka tygodni temu opublikowała Katolicka Agencja Informacyjna. Jest to pierwsze tak obszerne i wszechstronne opracowanie na temat kościelnych finansów.
Nieprawdą jest, że Kościół, co próbuje się wmówić Polakom, żyje na koszt państwa. Kościół żyje przede wszystkim z ofiar wiernych, czyli z tacy i ofiar składanych na intencje mszalne, za śluby, chrzty, pogrzeby, przy okazji kolędy, a także darowizny. Datki te stanowią, jak obliczyli autorzy raportu, 80 proc. przychodów Kościoła.
– Jest to około 2,5 mld zł rocznie – mówi Marcin Przeciszewski, szef Katolickiej Agencji Informacyjnej, podkreślając, że są to dane szacunkowe.
Ofiary na tacę w 10 500 polskich parafii są bardzo zróżnicowane. Zależą od wielkości i charakteru parafii – miejskiej lub wiejskiej, ale przede wszystkim liczby praktykujących parafian oraz zamożności regionu Polski. Ksiądz Sławomir Kokorzycki, proboszcz parafii św. Stanisława Kostki w Korytowie w archidie-cezji szczecińsko-kamieńskiej, gdzie na niedzielną mszę przychodzi 200–300 osób, na tacy znajduje dziesięcio-, a nawet pięciogroszówki. – To tereny popegeerowskie, ludzie są bez pracy, sami potrzebują pomocy – tłumaczy.
W dużych miejskich parafiach niedzielna taca przynosi do kilku tysięcy złotych. Na przykład w liczącej trzy tysiące ludzi parafii w diecezji bielsko-żywieckiej jej wysokość wynosi średnio 2,3 tys. zł, w ośmiotysięcznej parafii w archidiecezji lubelskiej około 3 tys. zł, a w dziesięciotysięcznej w centrum Warszawy – 4,1 tys. zł. Roczne dochody parafii wynoszą od 30 tys. do 300–400 tys. zł. Z tych pieniędzy proboszczowie utrzymują kościół i budynki parafialne (największe koszty to ogrzewanie i prąd), płacą wynagrodzenia organistom, kościelnym, sprzątaczkom, gospodyniom oraz uiszczają liczne opłaty – na rzecz kurii diecezjalnej (jedna taca w miesiącu), a także na rzecz np. seminarium, KUL, budowę kościołów i inne. Na remonty i renowacje zabytków parafie najczęściej muszą szukać dodatkowych środków.
Drugim, poza ofiarami wiernych, źródłem dochodów Kościoła – rzadziej parafii, częściej diecezji i zgromadzeń zakonnych – jest działalność gospodarcza. Kościelne podmioty prawne wynajmują lokale, dzierżawią ziemię, prowadzą wydawnictwa, księgarnie, domy pielgrzyma. Furorę robią sklepy benedyktyńskie, w których sprzedawana jest żywność wytwarzana według tradycyjnych receptur. W Polsce jest ich już kilkadziesiąt, a wciąż powstają nowe. Przedsiębiorstwo to ma ponad 1 mln zł rocznego obrotu. Klasztor jest największym pracodawcą w okolicy – za jego murami pracuje ponad 60 osób. – Gdyby nie zyski z tej działalności, nie moglibyśmy utrzymać klasztoru, zapłacić rachunków za gaz czy prąd ani wykonywać remontów i konserwacji zabytkowych budynków – opowiadał jakiś czas temu opat klasztoru w Tyńcu o. Bernard Sawicki.
Kościół w Polsce, wbrew stereotypom, nie jest ani bogaty, ani biedny. Jest taki, jacy są jego wierni Archidiecezja katowicka z działalności gospodarczej uzyskuje rocznie ok. 2,5 mln zł, archidiecezja poznańska – 3,5 mln. Kuria tarnowska z wynajmu lokali ma ok. 25 tys. zł zysku. Natomiast archidiecezja warszawska, która czerpie dochody m.in. ze współwłasności biurowców w centrum Warszawy (Centrum Jasna) oraz Roma Office Center, ponad połowę z wydawanych rocznie 13 mln zł ma właśnie z działalności gospodarczej.
– W związku z ubożeniem społeczeństwa wzrastać będzie własna działalność gospodarcza Kościoła, której nie należy się wstydzić – zauważa kard. Kazimierz Nycz, przewodniczący Rady Ekonomicznej Konferencji Episkopatu Polski. Podkreśla, że ta działalność musi być prowadzona w sposób transparentny i zgodny z polskim prawem.
Księża płacą podatki
Szeroko rozpowszechniony jest mit, że księża i Kościół nie płacą podatków. To nieprawda. Na przykład parafia w Leśnej płaci 1,3 tys. zł rocznie podatku rolnego i od nieruchomości – wyliczonego według stawek, które obowiązują wszystkich mieszkańców gminy. Urząd skarbowy wylicza także podatek dochodowy księży (inne stawki są dla wikariuszy i proboszczów), biorąc za podstawę liczbę mieszkańców w parafii, których w Leśnej jest 3250. To około 2 tys. zł rocznie.
A są parafie, gdzie do Kościoła uczęszcza mniej niż 30 proc. wiernych. Mimo tego podatek odprowadzany jest od wszystkich. – Okazuje się więc, że Kościół płaci podatki również za pana Palikota – komentował ten fakt abp Stanisław Budzik, metropolita lubelski.
Podatki, według tych samych zasad co inni Polacy, płacą też księża i siostry zakonne zatrudnieni na etatach – w szkole, szpitalu czy kurii. W 2009 r. pracowało w Polsce 33 492 katechetów, w tym 18 348 katechetów świeckich, 11 382 księży diecezjalnych, 1152 księży zakonnych i 2610 sióstr zakonnych. Jak wynika z wyliczeń KAI, rocznie daje to 69 mln zł podatku PIT od pensji osób duchownych zatrudnionych w szkołach, nie licząc innych duchownych płacących tę formę podatku.
Miliony złotych rocznie z tytułu podatków wpłacają do budżetu również parafie i kościelne instytucje. Nieprawdą jest też, że to państwo w całości finansuje emerytury osób duchownych. – Ponad połowa księży, która jest zatrudniona na umowach o pracę, płaci takie same składki emerytalne do ZUS jak wszyscy Polacy – mówi ks. Ireneusz Dosz, kanclerz poznańskiej kurii. – Pozostali pokrywają 20 proc. składki, a 80 proc. dopłaca im państwo w ramach Funduszu Kościelnego – dodaje. Zwraca uwagę, że księża płacą również składkę zdrowotną, rozliczając się za posługę duszpasterską. Wyjątkiem są misjonarze oraz członkowie zakonów kontemplacyjnych klauzurowych. W ich przypadku państwo opłaca 100 proc. składek ubezpieczeniowych.
– Składki te płacone są od najniższego ustawowo obowiązującego wymiaru wynagrodzenia.
W wyniku tego duchowni, za których składki opłaca fundusz, otrzymują najniższe emerytury, w wysokości kilkuset złotych miesięcznie – podkreśla ks. Dosz.
Państwowy garnuszek?
Obok podatków i emerytur największe emocje wzbudza dofinansowanie działalności publicznej Kościoła z budżetu państwa. W ubiegłym roku, według danych zebranych przez KAI w różnych instytucjach państwowych, było to ok. 500 mln zł. Portal Money.pl wyliczył, że jest to 1,6 mld zł. Skąd taka różnica? Otóż portal włączył do tej sumy ok. 1,1 mld, które rocznie państwo wydaje na opłacenie katechezy w szkołach. – Nie jest to dotacja na rzecz Kościoła, ale na rzecz państwowego systemu edukacji, wynikająca z przyjętych rozwiązań ustawodawczych – wyjaśnia Marcin Przeciszewski.
Około 90 mln trafia rocznie do Funduszu Kościelnego, z którego finansowane są składki ubezpieczeniowe za część księży i sióstr zakonnych. – Fundusz to nie jest ani dar, ani łaska państwa wobec Kościoła, tylko próba oddania sprawiedliwości – podkreśla kard. Kazimierz Nycz. Fundusz powstał jako rekompensata za majątek zagrabiony Kościołowi, ale przez większość czasu (od 1950 do 1989 r.) dwie trzecie jego budżetu były przeznaczane na działalność wrogą Kościołowi. Komisja Majątkowa zwróciła około 66 tys. ha ziemi (ze 155 tys. zabranych), ok. 500 budynków i wypłaciła 143 mln zł rekompensaty.
Z pieniędzy publicznych (221,5 mln) dotowana jest działalność dwóch katolickich szkół wyższych (KUL i Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie) oraz kilku wydziałów teologicznych na państwowych uczelniach. Budżet finansuje także Ordynariat Polowy (20 mln) ze 151 kapelanami, utrzymanie ok. 1500 kapelanów szpitalnych (3 mln), więziennych (2,5 mln), Straży Granicznej (842 tys.), Państwowej Straży Pożarnej (745 tys.), policji (440 tys.) i BOR (150 tys.).
Na utrzymanie i renowację kościelnych zabytków Ministerstwo Kultury przeznaczyło w ub. r. 26 mln 665 tys. Roczne dotacje z Unii Europejskiej dla kościelnych podmiotów sięgają 121 mln zł.
– Tylko Caritas udzielił pomocy o wartości 482 mln zł, czyli niemal w takiej samej wysokości, jaką państwo wydało na dofinansowanie niektórych działań Kościoła – mówi Marcin Przeciszewski.
A przecież oprócz Caritasu pomocy udzielają także zgromadzenia zakonne, które prowadzą ponad 1550 placówek wychowawczych, medycznych, charytatywnych. W parafiach działa 6,8 tys. organizacji kościelnych, które otaczają opieką ponad 660 tys. chorych. Wartość tej pomocy trudno jest wycenić.
W Europie też dają
Polakom próbuje się wmówić, że państwo dofinansowuje publiczną działalność Kościoła w sposób znacznie wyższy niż w innych krajach Unii. To kolejny mit. W wielu krajach UE państwo w sposób znaczący pomaga Kościołom w pełnieniu ich misji społecznej. I to niezależnie od tego, czy istnieje możliwość odpisu z podatku na Kościoły (Włochy – 0,8 proc., Hiszpania – 0,7 proc., Węgry – 1 proc.), czy wierni płacą podatek kościelny (Niemcy, Austria, Szwajcaria).
Standardem jest też, że państwo płaci za lekcje religii w szkołach. I to niezależnie od tego, czy są one obowiązkowe, jak w Austrii, Danii, Grecji, na Słowacji, czy fakultatywne lub dobrowolne, jak w Niemczech, Hiszpanii, Belgii, we Włoszech, w Irlandii, Czechach, Finlandii lub na Węgrzech.
Szkoły wyznaniowe finansowane są w całości lub części.
W pełni finansowane są na Słowacji, w Irlandii, gdzie 90 proc. szkół to szkoły katolickie. Koszty zatrudnienia personelu szkół wyznaniowych państwo ponosi np. w Austrii, Belgii (tutaj 60 proc. uczniów szkół średnich uczęszcza do szkół katolickich), Hiszpanii, a także we Francji. Uniwersytety katolickie finansowane są z budżetu np. w Hiszpanii i na Słowacji. Tam, a także w Austrii czy Grecji, państwo utrzymuje wydziały teologii katolickiej na państwowych uniwersytetach.
Państwo pokrywa także koszty utrzymania kapelanów wojskowych np. w Austrii, we Francji, w Hiszpanii, we Włoszech, w Irlandii czy na Węgrzech. Kapelanów w placówkach służby zdrowia i w więzieniach opłaca się we Francji, w Hiszpanii, Irlandii, we Włoszech dotyczy to tylko więzień.
W kilku krajach UE państwo wypłaca nawet duchownym wynagrodzenia (Słowacja, Czechy, Grecja, a na Węgrzech – w miejscowościach do 5 tys. mieszkańców).
Kościół w Polsce, wbrew stereotypom, nie jest ani bogaty, ani biedny. Jest taki, jacy są jego wierni. Według prognoz dochody parafii z tac mogą się zmniejszyć z powodu kryzysu gospodarczego oraz spadku praktyk religijnych. Ale Kościół w Polsce nie zrezygnuje z ofiar wiernych na rzecz innego systemu finansowania. Jak mówił prymas Stefan Wyszyński – Kościół powinien utrzymywać się z hojności ludzi, którym służy. To tworzy więź między wiernymi i duchowieństwem.
Ewa Czaczkowska, Jarosław Stróżyk