Igor Janke: wszyscy politycy kochają PSL
Dziwi mnie zdziwienie, jakie ogarnęło część opinii publicznej po ujawnieniu taśm z nagraniami rozmów działaczy PSL. Czy było w tym coś dziwnego? Czy pojawiało się coś, czego do tej pory nie znaliśmy? Czy dowiedzieliśmy się o jakimś nowym obyczaju politycznym? - zastanawia się Igor Janke w felietonie dla Wirtualnej Polski.
23.07.2012 | aktual.: 21.08.2012 13:19
Przecież to wszystko jest nam od dawna znane. Polskie Stronnictwo Ludowe od zawsze znane jest z tego, że kupuje, bierze i rozdaje stanowiska. Podczas każdych kolejnych negocjacji partyjnych PSL był ulubionym partnerem bardzo różnych ugrupowań dlatego, że z ludowcami rozmowa zawsze jest prosta i konkretna. Za każde ustępstwo jest cena, która bardzo łatwo wyliczyć. Wbrew pozorom to ułatwia negocjacje a potem wspólne działanie.
Kiedy rozmawia się o ideach, programach, wartościach - wszystko może być względne i trudne od wymierzenia. A stanowiska i pieniądze są łatwe do policzenia. Dlatego PSL może rozmawiać z lewicą, prawica, liberałami, z każdym, kto się pojawi. Ideologicznie są umiarkowani, mogą się dostosować i do partnera konserwatywnego i bardzo postępowego. Byle rachunki się zgadzały. Partia Waldemara Pawlaka jest dzięki temu ugrupowaniem, które najczęściej było u władzy w ciągu ostatnich 23 lat.
I nie jest tak, że zły i wyrachowany jest tylko PSL. Dogadywali się z nimi wszyscy, to znaczy wszyscy brali za to odpowiedzialność. Donald Tusk grzmiący teraz i zapowiadający, że zrobi porządek, wygląda dość groteskowo. Przecież wiedział doskonale co się dzieje i nie wierzę, że spodziewał się, iż będzie inaczej. PSL tak działa i już. Tak było jest i będzie, dopóki PSL będzie miał szansę uczestniczyć we władzy.
Wydaje mi się, że będzie tak jeszcze długo się działo. Obecna afera nie zaszkodzi w niczym ludowcom. To, że potępi ich "Gazeta Wyborcza” i wielkomiejscy wyborcy będą wyrzekać na przekupność ludowców, w niczym nie wpłynie na popularność tej partii. Czytelnicy "Wyborczej” i "Rzeczpospolitej” i tak nie głosowali nigdy na PSL. To nie w dużych miastach jest elektorat tej partii. Ci, którzy od lat głosują na Pawlaka i jego kolegów, oczekują od nich dokładnie tego, co robią. By dbali o swoich wyborców. By dbali o ludzi bliskich PSL i ich rodziny. By załatwiali im posady, zdobywali dopłaty, organizowali pomoc z europejskich funduszy. Jeśli załatwili w powiecie pracę dla kilkunastu, czy kilkudziesięciu rodzin, to znaczy, że poważnie traktują tych, którzy ich wspierali. I spokojnie mogą liczyć na ich lojalność w następnych wyborach. A to, że panu Śmietance pomogli więcej? To znaczy, że są wpływowi i mogą załatwić nie tylko drobne sprawy ale i porządne fuchy. Załatwili Śmietance, to może któregoś dnia załatwią i mnie -
myśli wielu wyborców. Politycy z czołówki PSL doskonale to rozumieją, dlatego nie zmienią swojego postępowania.
Ani Donald Tusk nie zmieni swojej polityki wobec PSL. Wyrzuci ministra, by pokazać, że jest groźny, po czym zapewne przymknie oko przy następnej sprawie. Bo ludowcy są dobrym partnerem koalicyjnym. Przewidywalnym, racjonalnym, pozbawionym szaleństwa. Gdzieżby im do takiej Samoobrony czy LPR. Nie ma zadym, nie ma demonstracji. Są proste, zrozumiałe rachunki, proste zasady współpracy.
Każdy marzy o takim partnerze. I zapewniam, że każda z obecnych dziś w parlamencie partii, każdy lider partyjny, w następnym rozdaniu chętnie usiądzie do rozmów z potępianym dziś Polskim Stronnictwem Ludowym.
Igor Janke specjalnie dla Wirtualnej Polski