Igor Janke: tortury dopuszczalne? Jak przyznać, że "tak"?
Pojawienie się na polskich ekranach filmu "Wróg numer jeden" Kathryn Bigelow spowodował, że wróciła dyskusja o tajnych amerykańskich więzieniach, torturach, brudnych metodach wojennych i walce z terroryzmem. Władze Gdańska tak się oburzyły na scenę z filmu sugerującą, że jedno z tajnych więzień CIA było w ich mieście, że wydały w tej sprawie oświadczenie. Prezydent Adamowicz przejął się bardzo panująca coraz bardziej powszechnie poprawnością polityczną i uznał, że trzeba zaprotestować. Zabawne to dosyć - pisze w felietonie dla WP.PL Igor Janke.
Ale problem jest poważny. Film warto zobaczyć, bo nie daje jednoznacznej odpowiedzi. Pokazuje zarówno brutalność amerykańskich oficerów służb, którzy przesłuchują domniemanych terrorystów katując ich w dość okrutny sposób, jak i pokazuje to, co wcześniej i później ci terroryści zrobili. Terroryści zaatakowali świat Zachodu, którego jesteśmy częścią. Samoloty spadły na nowojorskie WTC, gdzie samobójcy zamordowali ponad trzy tysiące ludzi. Potem bomby wybuchały na Bali, w Londynie, Madrycie czy Nairobi. Mogło trafić na Pragę, Bratysławę czy Warszawę, mogło na inne amerykańskie miasta.
Al Kaida wypowiedziała Zachodowi wojnę. A kiedy jest wojna, świat toczy się inaczej. Kiedy jest wojna, można strzelać w obronie własnej, można zabijać w obronie własnej. Zadaniem przywódców jest bronić swoje państwa, miasta, swoich obywateli i zrobić wszystko, by przeżyli.
Nie wiem, czy w Kiejkutach było tajne więzienie CIA, czy nie. Nie wykluczam, że było. Kiedy to się działo, rządziło w Polsce SLD a prezydentem był Aleksandrem Kwaśniewski. Politycy nie z mojej bajki. Nie wiem, jakie porozumienia zawarli z władzami USA, ale jeśli zgodzili się na to, by w Polsce było jakieś tajne więzienie, nie mam o to do nich żalu. Działanie to było zgodne z polską racją stanu. Amerykanie wzięli na siebie główny ciężar walki z terrorem. Groziło im to, że kolejne amerykańskie miasta, budynki, instytucje, zostaną zaatakowane. Z różnych powodów nie mogli mieć więzień u siebie. Zrozumiałe jest, że choć część ciężaru chcieli przerzucić na sojuszników. Naturalne jest, że zgodziliśmy się na to.
Nie wiem, czy w Kiejkutach kogoś torturowano. Trudno napisać, że jeśli tak, to było w porządku, ale.. tak, uważam, że to było w porządku. To było niestety dopuszczalne. Jeśli można było dzięki temu wycisnąć z nich, gdzie planują następny zamach, gdzie chcą trafić samolotem, gdzie chcą zamordować niewinnych ludzi, kobiety i dzieci, gdzie chcą nas zaatakować, należało się bronić. Na wojnie trzeba się bronić.
Rozumiem obrońców praw człowieka. Szanuję ich wrażliwość. Ale myślę, że w tym wypadku, kiedy broni się ludzi, broni się życia naszych bliskich, broni się bezpieczeństwa naszych domów, naszych dzieci, naszego samego, trzeba zrobić wszystko. Trudno przechodzi przez gardło, że można akceptować tak brutalne metody. Wiem, że żaden polityk nie może tego przyznać, powiedzieć, że to akceptowalne. Ale każdy przywódca, który poważnie traktuje swoja rolę, w takim momencie przymknie oczy i odwróci głowę. Wie, ze nie może tego akceptować, ale wie też, że od tego może zależeć bezpieczeństwo tysięcy ludzi. Wie, że za pięknoduchostwo można zapłacić śmiercią tysięcy ludzi.
Politycy w takich momentach stają przed dramatycznym wyborem. Przed takim wyborem stali prezydenci Bush i Obama. I obaj okazali niezbędną w takich chwilach hipokryzję, odwracając mniej lub bardziej manifestacyjnie głowy. Dzięki temu żadne inne amerykańskie miasto nie zostało zaatakowane. Dzięki temu Osama bin Laden nie żyje i Al Kaida jest osłabiona. Dzięki temu nasze dzieci są bardziej bezpieczne.
Dlatego nie mam pretensji do Leszka Millera i Aleksandra Kwaśniewskiego, że zgodzili się – jeśli się zgodzili – na utworzenie tajnego więzienia CIA w Polsce. I jeśli naruszyli przy tym jakieś prawo, to należy dziś tak nagiąć to prawo, by nie zostali w żaden sposób za to ukarani. Bo zachowali się tak, jak powinni się wtedy zachować polscy przywódcy.
A film Kathryn Bigelow wszystkim polecam.
Specjalnie dla WP.PL Igor Janke