Igor Janke: Giertych zaszkodzi młodemu Tuskowi
Platforma Obywatelska uchodziła od zawsze za ugrupowanie, które z jednym umie sobie radzić znakomicie - z public relations. Rzeczywiście nie było w najnowszej historii Polski ugrupowania, które zaliczyłoby tyle wpadek, było tak pasywne w rządzeniu, a jednocześnie miało tak dobre recenzje w mediach.
Oczywiście wynika to w dużej mierze z tego, że większość polskich dziennikarzy, ich szefów i właścicieli mediów sympatyzuje z tą partią (co jest naturalne i zrozumiałe) i swoich sympatii nie ukrywa, a nawet bardzo je eksponuje (co jest już mniej naturalne i zrozumiałe). Ale sama życzliwość mediów nie wystarcza. Rządząca partia ma naprawdę dobra oprawę PR, jej eksperci umieją znaleźć sposoby na wybrnięcie z każdej trudnej sytuacji.
Największym atutem jest sam lider partii - Donald Tusk, który niewątpliwie umie znakomicie komunikować się ze światem zewnętrznym - i w kraju, i za granicą. To, jak piszą dziś najpoważniejsze europejskie i światowe media o Polsce, jest sukcesem. I choć w moim przekonaniu te oceny są często przesadzone, a ogląd stanu polskich finansów w zachodnich mediach dość powierzchowny, to bardzo dobrze, że tak o nas piszą. Dobra opinia w takich mediach jak "Financial Times", czy "The Economist" jest na wagę złota.
Tym bardziej dziwi mnie, dlaczego ktoś doradził Michałowi Tuskowi, by zaczął wojować z mediami i wynajął do tego Romana Giertycha. Syn premiera popełnił wiele błędów. Sam dość dosadnie określił swoje zachowanie w sprawie OLT i nietrudno mu przyznać w tym rację.
Przypomnę, że oświadczył w wywiadzie, że zachował się "jak debil". Nie zachował się też mądrze, udzielając potem wywiadu na ten temat i tak się pięknie samemu recenzując, ale to inna sprawa. Było w tym jednak też coś swojskiego, nawet sympatycznego. Młody chłopak, zrobił błąd, żałuje, sam to przyznaje, zachowuje się jak ktoś kto narobił głupot, ale chce się poprawić. Myślę, że dość szybko by mu to wybaczono. Wielu ludzi zaczynało już go żałować, bo media się na niego rzuciły, i pewnie gdyby nie był synem premiera, takiego zamieszania by nie było. Po kilku miesiącach zapomniano by o wszystkim.
Tymczasem, kiedy młody Tusk, który - jak rozumiem - robił wszystko, żeby pokazać, że z polityką nie ma nic wspólnego i nie chce wykorzystywać pozycji ojca, wynajął sobie bardzo znanego, bardzo kontrowersyjnego, jak najbardziej związanego z polityką byłego ministra, byłego szefa ostro prawicowej partii, o którym mówią, że smali teraz cholewy, by wejść na salony Platformy. Być może Giertych jest bardzo skutecznym prawnikiem w sprawach o ochronę dóbr osobistych, ale młody Tusk zapewnił sobie pewny powrót na pierwsze strony gazet. Trudno już będzie mu kogokolwiek przekonać, że nie marzy on o niczym innym niż spokojnej pracy, z dala od polityki i bez podejrzeń o wykorzystywanie pozycji swojego ojca.
Oczywiście każdy może wytaczać procesy, jakie chce i komu chce, i może wynajmować takich prawników, na jakich ma ochotę. Tyle tylko, że musi ponosić potem tego konsekwencje. Nie przypadkiem na początku tego felietonu pisałem o skuteczności PR-owej Platformy, bo ze zdziwieniem stwierdzam, że tym razem jednak doradcy, którzy podrzucili ten pomysł, popełnili fatalny błąd. Zrobili Michałowi Tuskowi krzywdę. Ani nikogo nie odstraszą od pisania o sprawie, ani nie pomogą w budowaniu pozytywnego wizerunku syna premiera. Ne wiem, dlaczego to zrobili. Nie wierzę też, że to on sam wpadł na ten pomysł. Jednego jestem pewien - to dużo bardziej mu zaszkodzi niż pomoże.
Igor Janke specjalnie dla Wirtualnej Polski