"Idę z flaszką do sąsiada, a on nie pije". Tak się żyje na osiedlu Mieszkanie+© WP.PL | Maciej Stanik

"Idę z flaszką do sąsiada, a on nie pije". Tak się żyje na osiedlu Mieszkanie+

Tomasz Molga

Nikt nie odważył się zrobić głośnej imprezy czy grilla na balkonie. Nie ma bazgrołów na murach, ani jednego papierka, niesprzątniętej psiej kupy czy puszki po piwie. Nie ma kłótni o miejsce parkingowe. Nikt nie poskarżył się na pojawiające się w mieszkaniach usterki. Sielanka na pierwszym polskim osiedlu Mieszkanie+

Owszem, zdarzyła się już pierwsza poważna awaria, jednak nikt nie śmie się poskarżyć. Cztery tygodnie po uroczystym przecięciu wstęgi nad Siedlemin (wielkopolskie) nadciągnęły czarne chmury. Deszcz i błoto z sąsiedniego pola kukurydzy wlały się między nowe domy. Szlag trafił świeżo założone trawniki. W mieszkaniach na parterze, na ścianach wyszła wilgoć. Mieszkańcom rozdano nagrzewnice.

- Po nocach nie będę spał, jak tego nie zrobię. To najważniejsze osiedle w Polsce. Wszystko musi być zrobione na tip top - Jerzy Wolski, szef osiedla, osobiście nadzoruje koparkę i operatora. Tumany kurzu zasypują balkony i okna. Niestety, aby zalania już się nie powtórzyły, musi powstać rów-bariera wokół osiedla. Układane są rury odprowadzające deszczówkę. Jakoś nie przewidziano, że woda z pola położonego ponad metr nad poziomem chodników będzie spływać. - No panie, budowa to żywy organizm. Zawsze coś wyjdzie - dodaje Wolski.

Prezes Jarocińskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego ma w sobie coś, ze słynnego Stanisława Anioła, stróża domu i bohatera serialu "Alternatywy 4". Na mieszkańców mówi "moi ludzie". Zna historie wszystkich 96 rodzin, którym przyznał klucze do Mieszkania+. Z jednym mieszkańcem już wojuje. - Wpłacił 8 tys. za rezerwację, wziął klucz i tyle go widziałem. Wiem, że tu nie mieszka. Szukam go, bo to nie do pomyślenia. Blokuje mi lokal, a ja mam tysiąc podań o mieszkanie w kolejce - dodaje Jerzy Wolski.

Obraz
© WP.PL | Maciej Stanik

Wciąż czeka na kilkanaście rodzin, które nie wprowadziły się do mieszkań. To między innymi opisywani w mediach emigranci z Wielkiej Brytanii. Już pojawiła się plotka, że pewnie zmienili plany. Trzeba być niespełna rozumu, aby z Londynu przeprowadzać się do wioski w Wielkopolsce. - A skąd! Dziecko im się rodzi i czekają na rozwiązanie na Wyspach - dodaje Wolski.

Obraz
© WP.PL | Maciej Stanik

Tak się żyje na osiedlu Mieszkanie+

35-letnia pani Magdalena, zastepca kierownika supermarketu Dino, opowiada o pierwszym sukcesie wspólnoty mieszkańców. Zaraz po hucznym otwarciu na szkolnym boisku była zabawa. Jak biskup i burmistrz odjechali, uzgodniono, że do idealnego osiedla brakuje... sklepu. - Teraz Siedlemin liczy 1000 mieszkańców i jeszcze będą kolejne budowy domów. Jak to w firmie powiedziałam, od razu zdecydowali, że otworzą nam market!- mówi uradowana. Teraz braki z zaopatrzeniem się zdarzają. Zupę kalafiorową przywiozła od mamy.

Obraz
© WP.PL | Maciej Stanik

W Siedleminie jest tylko jeden maluteńki wiejski sklep. Jego właścicielka mówi, że dzięki 350 nowym mieszkańcom musiała zwiększyć dostawy chleba i bułek. Jednak jej stali klienci narzekają, bo robią się kolejki: - Panie, to była spokojna wieś. Teraz to się do sklepu pan nie wbije, taki tumult - mówi mieszkaniec Siedlemina, popija łyczek piwa i wzdycha. - Tu ludzie żyli z pracy w rolnictwie albo w Jarocinie. Nagle jednego dnia zjechało się ponad 100 samochodów. Ci nowi są jak desant. Nie znam ich, ani oni z nami nie rozmawiają - dodaje. Rozczarowany jest ksiądz proboszcz. Na niedzielnej mszy w Siedleminie nie widział zbyt dużo nowych twarzy.

Obraz
© WP.PL | Maciej Stanik

Poszedłem do sąsiada z flaszeczką...

Poza ideą sklepu mieszkańcy słabo się integrują. Matki przesiadują na placu zabaw, a ich faceci zarobieni. Kto pracuje w Poznaniu, dojeżdża stąd ponad godzinę. - Poszedłem do sąsiada z flaszeczką, ale rozmowa się nie kleiła. Może jeszcze trzeba poczekać. Każdy ma na głowie urządzanie się, a nie imprezy - mówi spalonym słońcem brunet na rowerze. Ubolewa, że na osiedlu nie ma ani jednego rozrywkowego gościa. - Raz tylko słyszałem, jak ktoś wyszedł na balkon i krzyknął "ludzie tu jest za cicho" - wspomina.

- To prawda, tu jest jak na wczasach - mówi Joanna, wskazując ciągnące się po horyzont pola. Dla niej 36-metrowy lokal na poddaszu to ratunek przed bieda-życiem na walizkach. Za wynajmowane od prywaciarza mieszkanie w Jarocinie płaciła 1200 zł miesięcznie. Z mężem nie mieli szans na kredyt bankowy. Oboje pracują za pensję minimalną. W Siedleminie czynsz wynosi 396 zł plus opłaty licznikowe. - Przy takich kosztach, jest rezerwa w portfelu. Dlatego dzidziuś jest już w drodze. Jestem tak szczęśliwa, że nic mi nie przeszkadza - dodaje gładząc się po brzuchu.

Obraz
© WP.PL | Maciej Stanik

Inna z mieszkanek wymienia niedoskonałości lokali: - Żyrandole i tak są do wymiany, za smutne. W drzwiach wejściowych mamy szparę przy progu. Boję się, co będzie zimą. Zainwestujemy też w zabudowę kuchni, bo na wierzchu są rury i piecyk gazowy. Wszystkie poprawki robi mąż. Nie zgłaszam administracji, szkoda marudzić. Za 635 zł miesięcznie lepszego mieszkania w okolicy nie ma - opowiada Agnieszka Andrzejczak. Sprowadza się z odległego o kilkanaście kilometrów Mieszkowa. Na razie ma telewizor oraz biurko z konsolą gier dla syna. Reszta dojedzie w wakacje. Już zaplanowała, że trójka jej dzieci po zakończeniu roku szkolnego, przejdzie do miejscowej szkoły podstawowej. Planuje osiąść na wsi na stałe. Swojego 55-metrowego mieszkania nie zamieni nawet na 100-metrowy lokal w mieście.

Obraz
© WP.PL | Maciej Stanik

W szczerym polu

Faktycznie osiedle Mieszkanie+ jest wyspą rzuconą pośród pół. Wyjeżdżając z Jarocina trzeba skręcić w wąską uliczkę Siedlemińską i pojechać pofalowanym asfaltem. Cywilizacja kończy się po ok. 1 kilometrze, za przejazdem kolejowym. Dalej są pola pszenicy i kukurydzy sięgające po horyzont. Po kilkuset metrach wyrastają zabudowania wsi Siedlemin. To stare, niekiedy nawet stuletnie domy z czerwonej cegły. Przy zakręcie pod parafią i przydrożnym krzyżu wiejski krajobraz się kończy. Wyrastają dwa rzędy domków, w każdym 5-6 mieszkań. Tylko tak, kupując tanie hektary od rolnika, udało się obniżyć cenę inwestycji. Na pograniczu Jarocina deweloperzy wywieszają oferty po 3200 zł za metr kwadratowy. Kolejne osiedle Mieszkań+ ulokowane jest na granicy Jarocina i tam są już czynsze mają wyższe.

Obraz
© WP.PL | Maciej Stanik

Adam Pawlicki, burmistrz Jarocina, cieszy się, że sprowadza do miasta świeżą krew. Dlatego w rekrutacji nie było dodatkowych punktów za pochodzenie z tutejszej gminy. - Pierwszeństwo miały rodziny z dziećmi w wieku szkolnym. Chcieliśmy utrzymać szkolę, której groziło zamknięcie - wyjaśnia Jerzy Wolski, szef JTBS. Setka maluchów da pracę nauczycielom na kilka lat. To nie wszystko. Wolski pokazuje zrujnowaną oborę, zakrywaną przez wielki plakat "Tu powstanie przedszkole". Dodaje, że "swoim mieszkańcom" załatwił też busa, który będzie kursował do Jarocina. 30 nowo wybudowanych mieszkań dostaną pracownicy nowej ubojni. To pomoc lokalnego biznesu.

Obraz
© WP.PL | Maciej Stanik

Czy Mieszkanie+ doda punktów wyborczych w notowaniach Prawa i Sprawiedliwości? Mieszkańcy mówią, że są już zmęczeni propagandą i udzielaniem lukrowanych wywiadów TVP. Jak się okazuje, osiedle wcale nie jest zasługą polityków rządu. Burmistrz Pawlicki jest bezpartyjny, ogłosił program budowy jeszcze przed 2014 rokiem. Dwa lata wcześniej niż ogłosiła to premier Beata Szydło. - Już w 2015 roku byliśmy gotowi. Wtedy poproszono nas o zatrzymanie prac, aby rząd mógł dogonić nas z ogłoszeniem swojego programu Mieszkanie+ - mówi jeden z twórców osiedla.

Zdjęcia: Maciej Stanik

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (587)