Hurtowni sprowadzającej leki na malarię grozi zamknięcie. Spalone zostaną preparaty za 15 mln zł
Hurtownia leków z Pomorza, która dostarczała preparaty dla chorych na malarię ratowała ludzi łamiąc prawo farmaceutyczne. Główny Inspektor Farmaceutyczny chcę ją zlikwidować.
16.09.2014 16:17
Jakiś czas temu pojawiła się informacja, że w gdańskim szpitalu zakaźnym przy ul. Smoluchowskiego leży pierwszy pacjent z Ebolą. Okazało się, że to nieprawda. Chory zapadł jedynie na odmianę malarii. Jedna z pomorskich aptek natychmiast sprowadziła niedostępny w kraju lek, co stało się początkiem jej kłopotów.
Malaria jest chorobą wywoływaną przez zarodźce roznoszone przez tropikalne komary, dzięki ukąszeniom. W efekcie, czego nie występuje w naszej strefie klimatycznej. W Uniwersyteckim Centrum Medycyny Morskiej i Tropikalnej w Gdyni leczony jest mężczyzna, który zapadł na "zimnicę" w czasie podróży po Afryce. Turysta zapadł na odmianę, która charakteryzuje się usadowieniem pasożyta w wątrobie i ciągłymi nawrotami jednostki chorobowej. Pacjent musi nieustannie przyjmować sprowadzane z zagranicy farmaceutyki.
Lekiem stosowanym w leczeniu wspomnianej odmiany Malarii jest Malirid. Medykament niestety nie jest dopuszczony do obrotu, ani w Polsce, ani w żadnym kraju Unii Europejskiej. Można go pozyskać jedynie przez tzw. import docelowy. Apteki mogą sprowadzać z zagranicy produkty lecznicze niedopuszczone do obrotu w Polsce w celu ratowania życia lub zdrowia pacjenta. Jednak każdorazowo wymaga to zgody Ministerstwa Zdrowia.
Hurtownia sprowadziła wymagane lekarstwo, ale według Głównego Inspektora Farmaceutycznego dokonała naruszając prawo. Specyfik nie został ściągnięty bezpośrednio od hinduskiego producenta, lecz z Wielkiej Brytanii, gdzie preparat również nie jest dopuszczony do obrotu. GIF zarządził kontrolę i cofnął aptece licencję. Oznacza to w praktyce likwidację firmy.
Przepis, na który powołuje się GIF, brzmi następująco:
"Do obrotu dopuszczone są bez konieczności uzyskania pozwolenia produkty lecznicze, sprowadzane z zagranicy, jeżeli ich zastosowanie jest niezbędne dla ratowania życia lub zdrowia pacjenta, pod warunkiem, że dany produkt leczniczy jest dopuszczony do obrotu w kraju, z którego jest sprowadzany."
Jak widać, wszystko zależy od tego jak interpretuje się miejsce sprowadzenia produktu. Sprawa dotyczy 114 z ponad 2,5 mln sprowadzonych farmaceutyków. Zamknięcie hurtowni spowoduje, że z dnia na dzień na Pomorzu zabraknie lekarstw na hemofilię.
Zmagazynowanych zapasów nie będzie można sprzedać, ani rozdać. Oznacza to, że spalone zostaną preparaty o łącznej wartości 15 mln zł., a 70 osób zostanie pozbawionych pracy.