ŚwiatHuebner: nie ma zagrożenia, że nie wykorzystamy funduszy z UE

Huebner: nie ma zagrożenia, że nie wykorzystamy funduszy z UE

Minister ds. europejskich Danuta Huebner zaprzeczyła we wtorek, jakoby rząd spóźniał się z przygotowaniami do wykorzystania funduszy strukturalnych Unii Europejskiej, które będą przysługiwały Polsce po wejściu do Wspólnoty.

20.05.2003 | aktual.: 20.05.2003 16:49

"Na pewno jak wszędzie są przypadki, że są ludzie nieprzygotowani, są gminy nieprzygotowane, bo to jest normalne, ale generalnie cały proces nie jest opóźniony i nie przypuszczam, żeby nieprzygotownie na skalę, która by zagrażała wykorzystaniu środków, mogło w Polsce zaistnieć" - powiedziała dziennikarzom w Brukseli.

"Jeżeli można niższym urzędnikom, którzy ślą raporty, poradzić, żeby się wzięli do roboty, to niniejszym radzę" - dodała Huebner, komentując wtorkowy artykuł na ten temat w "Gazecie Wyborczej".

Dziennik napisał, że raport Ministerstwa Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej dla Rady Ministrów "zawiera długą listę problemów i zagrożeń mogących utrudnić, jeśli nie uniemożliwić, optymalne wykorzystanie 48,6 mld zł, które będą w latach 2004-2006 na nas czekać w unijnym budżecie w ramach funduszy strukturalnych i spójności".

Według "GW", autorzy dokumentu sporządzonego przez koordynujące przygotowania Ministerstwo Gospodarki twierdzą, że "spóźniają się wszyscy - gminy, województwa i władze centralne - najbardziej jednak te ostatnie", zwłaszcza resort infrastruktury i podległa mu Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Austostrad.

"Nie znam takiego raportu i nie widzę niebezpieczeństwa, dlatego że cała praca jest bardzo precyzyjnie przez ministerstwo gospodarki zorganizowana, rozpisana, monitorowana. Co tydzień jest informacja, gdzie jesteśmy z przygotowaniami" - skomentowała Huebner.

Według niej, "jest ogromna liczba poskładanych projektów", które będą się ubiegały o dofinansowanie z Unii. Opiewają one na kwotę "około 300 mld euro w sytuacji, w której mamy tych środków kilkadziesiąt razy mniej".

"W drugiej połowie roku zaczną działać te wszystkie komitety monitorujące na poziomie regionów, będzie robiona selekcja, jest wciąż na to jeszcze wiele czasu" - uspokajała minister.

Mniej spokojni byli do niedawna urzędnicy Komisji Europejskiej, choć w ostatnich dniach nabrali wody w usta, gdyż obawiają się, żeby krytyką zaległości nie zaszkodzić referendum unijnemu w Polsce.

Na początku marca Komisja Europejska wystosowała do Polski list "ostrzegawczy", w którym nawoływała do "pilnych działań", m.in. po to, żeby dostosować prawo i zbudować struktury niezbędne do wykorzystywania przez Polskę funduszy strukturalnych i spójności.

2 kwietnia komisarz UE ds. rolnictwa Franz Fischler wystosował list do wicepremiera Grzegorza Kołodki, zwracając uwagę na "niezwykle skromne" tempo wykorzystywania w Polsce funduszu pomocowego dla wsi SAPARD od czasu jego uruchomienia w lipcu 2003 roku.

Komisarz przypomniał w liście, że SAPARD jest dobrą szkołą przed uzyskaniem przez Polskę dostępu do znacznie większych unijnych funduszy na rozwój obszarów wiejskich.

29 kwietnia komisarz ds. poszerzenia Guenter Verheugen powiedział szefom parlamentów krajów przystępujących do Unii, że mają zaległości w przygotowaniach, zwłaszcza w zakresie bezpieczeństwa żywności i zarządzania unijnymi funduszami.

12 maja źródła w Komisji Europejskiej ujawniły, że jej przewodniczący Romano Prodi zamierza wysłać do Polski i innych kandydatów listy ponaglające, żeby przyspieszyli tłumaczenie unijnych aktów prawnych na swoje języki.

Część unijnego prawa wtórnego (rozporządzeń itp.), którego nie trzeba wprowadzać do polskiego za pomocą ustaw, wejdzie w Polsce w życie z chwilą publikacji po polsku w "Dzienniku Oficjalnym" UE. Wśród tłumaczonych aktów prawnych są i te dotyczące korzystania z funduszy unijnych.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)