Hubert H., oskarżony o znieważenie prezydenta, namierzony w Katowicach
Oskarżony o znieważenie prezydenta RP Hubert
H., poszukiwany w całym kraju w związku z procesem, został
namierzony przypadkowo przez policję w Katowicach, podczas
rutynowej interwencji. Policjanci przekazali mu wezwanie do
warszawskiego sądu na 15 listopada.
Dotychczas proces ten nie mógł się zacząć dwa razy: w sierpniu i wrześniu. Oskarżony - koczujący m.in. na dworcach - nie stawiał się w sądzie i nie udawało się przed tymi rozprawami doręczyć mu wezwania do sądu.
Katowicka policja poinformowała o tym, jak natrafiła na Huberta H. Jak powiedziała rzeczniczka katowickiej policji Magdalena Szymańska-Mizera, stało się to 1 listopada, gdy policjanci otrzymali anonimowe zgłoszenie, że jakiś pijany bezdomny awanturuje się na klatce schodowej jednego z bloków.
Kiedy przyjechali na miejsce, zastali tam śpiącego mężczyznę. Nie miał dokumentów, a swoje dane przedstawiał "w sposób mało spójny". Został więc przewieziony na komendę, gdzie pobrano mu odciski palców, które okazały się zgodne z umieszczonymi wcześniej w bazie danych. Okazało się też, że na zlecenie warszawskiego sądu szuka go komenda policji w Lesznie.
Hubert H. trafił do izby wytrzeźwień, a 2 listopada przeprowadzono z jego udziałem pozostałe czynności. Policjanci wręczyli mu wezwanie do sądu, po czym Hubert H. opuścił komendę.
31-letniemu mężczyźni grozi do 3 lat więzienia. W grudniu 2005 r., kilka dni po zaprzysiężeniu Lecha Kaczyńskiego na urząd prezydenta RP, Hubert H., legitymowany przez policjantów z warszawskiego Dworca Centralnego, "puścił długą wiązankę", wypowiadając się także na temat Kaczyńskiego. Według prokuratury, słowa te miały "charakter zniewag głowy państwa". Policja po odwiezieniu bezdomnego do izby wytrzeźwień wszczęła sprawę o przestępstwo znieważenia prezydenta RP.
Sprawa ta wywołała społeczną debatę na temat zasadności ścigania osoby, która popełniła taki czyn i angażowania w nią w tak szerokim zakresie wymiaru sprawiedliwości.
Prokurator krajowy Janusz Kaczmarek wyjaśniał, że prokuratura chciała umorzyć warunkowo postępowanie. Okazało się to jednak niemożliwe, gdyż Hubert H. był wielokrotnie karany, m.in. za kradzieże, niepłacenie alimentów i inne przestępstwa. Prawo zaś wyklucza warunkowe umorzenie postępowania w przypadku recydywisty.
Proces ma monitorować Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Jej zdaniem, postępowanie H. było naganne, ale tego typu wypowiedzi powinny skończyć się zwykłym mandatem i odwiezieniem do izby wytrzeźwień.