HRW: niech Izrael wstrzyma przesiedlenia mieszkańców beduińskiej osady
Organizacja Human Rights Watch (HRW) zaapelowała do Izraela, by wstrzymał przesiedlenia mieszkańców beduińskiej osady na Zachodnim Brzegu Jordanu, podkreślając, że "wymuszone nielegalne przenoszenie ludzi jest zbrodnią wojenną".
W następstwie wyburzenia w połowie września przez izraelską armię, na podstawie decyzji sądu najwyższego, ok. 50 budowli w osadzie Makhul, w tym ok. 10 budynków mieszkalnych, dachu nad głową pozbawionych zostało co najmniej 48 ludzi - głosi komunikat HRW.
Po wyburzeniach izraelska armia "zablokowała cztery podjęte przez organizacje humanitarne próby zapewnienia mieszkańcom schronienia" - twierdzi HRW. Jak dodano w komunikacie, 20 września żołnierze uciekli się do użycia siły wobec mieszkańców, pracowników organizacji humanitarnych oraz zagranicznych dyplomatów.
Dyrektor HRW ds. Bliskiego Wschodu Joe Stork podkreślał, że izraelskie siły kazały mieszkańcom "wyjechać i nigdy nie wracać". - Armia powinna zaprzestać niczym nieusprawiedliwionych prób przymusowego wysiedlania wspólnoty obecnej tam od dziesięcioleci - podkreślił Stork.
Organizacja zaapelowała do izraelskiej armii o wstrzymanie wszelkich rozbiórek, a także o dopuszczenie na miejsce pomocy humanitarnej i umożliwienie mieszkańcom odbudowy.
24 września sąd najwyższy wydał tymczasowe rozporządzenie, nakazujące armii wstrzymanie przesiedleń i wyburzania budynków, "chyba że wyburzenia te są 'wymagane z punktu widzenia nieodzownych potrzeb wojskowych'" - precyzuje HRW. Według organizacji, sąd dał władzom czas do 8 października na "wykazanie podstaw prawnych uzasadniających rozbiórki".
Rzecznik izraelskiej administracji na Zachodnim Brzegu Guy Inbar oświadczył, że tamtejsi mieszkańcy żyli w osadzie nielegalnie i nie dysponowali wymaganymi certyfikatami.
Makhul znajduje się w strefie podlegającej całkowitej kontroli izraelskiej armii, która w sposób niezwykle restrykcyjny wydaje zgody na budowę na tym obszarze; zmusza to palestyńskich mieszkańców, by budowali bez wymaganych zezwoleń - twierdzą sami Palestyńczycy i organizacje broniące praw człowieka.