HRW: arabska koalicja najpewniej użyła w Jemenie bomb kasetowych
Koalicja pod wodzą Arabii Saudyjskiej najprawdopodobniej użyła w Jemenie amerykańskich bomb kasetowych, zakazanych przez większość krajów świata - poinformowała organizacja broniąca praw człowieka, Human Rights Watch (HRW).
"Wiarygodny dowód wskazuje, że koalicja pod wodzą Arabii Saudyjskiej wspierana przez siły USA użyła zakazanej amunicji kasetowej w atakach z powietrza na siły Hutich" - napisano w komunikacie HRW. Mająca siedzibę w Nowym Jorku organizacja dodała, że nie jest w stanie uzyskać informacji na temat ewentualnych ofiar tych ataków.
- Ta amunicja nie może być nigdy stosowana, pod żadnym pozorem - oświadczył Steve Goose z HRW, który monitoruje stosowanie różnych rodzajów broni.
Organizacja powołuje się na nagranie wideo, zamieszczone 17 kwietnia przez szyickich rebeliantów z ruchu Hutich w serwisie YouTube, na którym widać obiekty zrzucane na spadochronach, które eksplodują w powietrzu. Analiza zdjęć satelitarnych pozwoliła ustalić, że wybuchy nastąpiły w miejscowości al-Szaf w muhafazie (prowincji) Sada na północnym zachodzie Jemenu.
HRW poinformowała również, że aktywista ze stołecznej Sany dostarczył fotografie zrobione 17 kwietnia po wybuchach, do których doszło niedaleko Sady, stolicy muhafazy o tej samej nazwie. Na zdjęciach widać pozostałości po dwóch pociskach kasetowych CBU-105 amerykańskiej produkcji.
Saudyjskie władze na razie nie odniosły się do tych informacji.
Kasetowe bomby lotnicze oraz pociski artyleryjskie i rakietowe zawierają do kilkudziesięciu mniejszych bomb odłamkowych lub przeciwpancernych, rozrzucanych na dużej przestrzeni po wybuchu głównego ładunku. Praktyka wskazuje, że pewna część bomb nie eksploduje od razu, zamieniając zbombardowany teren w pole minowe. Bomby takie mogą pozostawać aktywne przez kilkadziesiąt lat.
W 2008 roku 116 państw podpisało porozumienie o zakazie stosowania bomb kasetowych; wśród sygnatariuszy nie ma ani Arabii Saudyjskiej, ani Stanów Zjednoczonych, ani Jemenu.
Szyiccy rebelianci zaapelowali w sobotę do ONZ, aby wezwała do zakończenia nalotów koalicji państw arabskich, które - jak to ocenili - są jawną agresją na Jemen. Huti walczą o kontrolę nad państwem z siłami lojalnymi wobec prezydenta Abd ar-Raba Mansura al-Hadiego, który w marcu, w obliczu rebelii, zbiegł do Arabii Saudyjskiej. Pod koniec marca arabska koalicja dowodzona przez Saudyjczyków rozpoczęła naloty na pozycje bojowników. Naloty są kontynuowane, choć 21 kwietnia informowano, iż misja ta została zakończona.
Według najnowszych danych ONZ w toku obecnych walk w Jemenie zginęło ponad 1000 osób, w tym 551 cywilów, ok. 3 tys. ludzi zostało rannych, a 250 tys. było zmuszonych do porzucenia stałych miejsc zamieszkania.