HPFC oburzona wykonaniem wyroku śmierci na Białorusi
Helsińska Fundacja Praw Człowieka wyraziła oburzenie w związku ze straceniem Uładzisława Kawaloua i Dźmitra Kanawałaua, skazanych za zamach w mińskim metrze w 2011 r. HFPC wzywa władze Białorusi do wprowadzenia moratorium na wykonywanie kary śmierci.
19.03.2012 | aktual.: 19.03.2012 20:41
"Kara śmierci jest karą nie do przyjęcia, niehumanitarną i nieludzką. Białoruś jest jedynym państwem w Europie i na obszarze poradzieckim, w którym do tej pory wykonuje się karę śmierci, co podkreśla konieczność wprowadzenia moratorium i przeglądu państwowych uregulowań prawnych w tym zakresie" - napisała prezes HFPC Danuta Przywara w liście otwartym opublikowanym na stronach internetowym Fundacji.
Przypomniała, że Republika Białoruś - jako państwo, które ratyfikowało Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych i jego Pierwszy Protokół Fakultatywny - uznała kompetencje Komitetu Praw Człowieka Organizacji Narodów Zjednoczonych w zakresie przyjmowania i rozpatrywania indywidualnych wniosków o naruszeniu praw obywatelskich. Według Fundacji wykonanie wyroku śmierci na Kawalouie w czasie, gdy jego indywidualny wniosek o naruszeniu prawa do życia był w trakcie rozpatrywania przez Komitet, stanowi kolejne naruszenie zobowiązań międzynarodowych Białorusi i bardzo negatywnie odbija się na wizerunku państwa.
W liście podkreślono, że Komitet Praw Człowieka ONZ niejednokrotnie wyrażał opinię, że zachowanie całkowitej tajności w odniesieniu do daty wykonania wyroku i miejsca pochówku, a także odmowa wydania ciała w celu pogrzebu, są jednoznaczne z zastraszaniem i karaniem krewnych i bliskich osób skazanych, ze względu na to, że celowo pozostawia się ich w poczuciu niepewności i cierpieniach psychicznych, co bezspornie stanowi ich nieludzkie traktowanie oraz naruszenie artykułu 7. paktu co do zakazu tortur.
"Wzywamy władze Białorusi, by wydały ciała straconych ich rodzinom i bezzwłocznie wprowadziły moratorium na wykonywanie kary śmierci. Zostanie to ocenione jako akt humanitaryzmu oraz uznanie wartości uniwersalnych" - napisała Przywara.
W sobotę białoruska telewizja państwowa poinformowała o rozstrzelaniu Kawaloua oraz Kanawałaua, skazanych za zamach na stacji metra Oktiabrskaja (biał. Kastrycznickaja), w którym 11 kwietnia 2011 r. zginęło 15 osób, a 387 zostało rannych.
30 listopada 2011 r. Sąd Najwyższy uznał Kanawałaua za winnego przygotowania i podłożenia ładunku wybuchowego, a Kawaloua - współudziału i niepoinformowania o przestępstwie. Kanawałau przyznał się śledztwie do winy i odmówił zeznań w sądzie. Kawalou zapewnił zaś w ostatnim słowie, że nie ma nic wspólnego z wybuchem; wyraził przekonanie, że zamachu nie przeprowadził też Kanawałau. Oświadczył, że nie potwierdza zeznań złożonych podczas śledztwa i że wywierano na niego presję, by je wymusić.
Matka Kawaloua uważa, że tak szybka egzekucja jest zemstą za to, że walczyła o syna. Wraz z córką złożyła m.in. skargę do Komitetu Praw Człowieka ONZ na naruszenie prawa syna do życia. W grudniu 2011 r. skarga została zarejestrowana, a jednocześnie Komitet zwrócił się z prośbą do państwa białoruskiego o niewykonywanie wyroku do czasu jej rozpatrzenia.