"Hoss" chce pogrążyć prokuratora? Przywódca gangu twierdzi, że zawarł z nim "układ"
Twórca metody "na wnuczka" odwołał swoje wcześniejsze wyjaśnienia. Arkadiusz Ł ps. "Hoss" podczas rozprawy stwierdził, że przyznał się do winy, bo miał za to dostać cztery lata.
- Mówili, że jest układ. Miałem się przyznać i dostać cztery lata. Nie wiedziałem, do czego się przyznaję. Prosiłem adwokatów, żeby mi to wyjaśnili - tłumaczył w sądzie "Hoss". Arkadiusz Ł. jest oskarżony o oszustwa na ogromną skalę. Mężczyzna jest nazywany twórcą metody "na wnuczka". Przez 20 lat był nieuchwytny.
Teraz twierdzi, że po spektakularnym zatrzymaniu jego obrońcy porozumieli się z warszawskim prokuratorem. Oprócz tego potwierdził, że jest właścicielem samochodów, które tak naprawdę należały do kogoś innego. - Tłumaczyłem, że należą do Bolesława Ł., a ja je wynajmuje. W końcu się przyznałem - stwierdził.
Wyjaśnienia złożył również brat Arkadiusza Ł., Adam P. Mężczyzna tłumaczył, że również w jego przypadku zawarto porozumienie między mecenasem a prokuratorem. – Mój adwokat powiedział, że mam tylko jedną szansę, żeby wyjść i muszę się przyznać - stwierdził.
- Czytaliśmy akta i razem to wszystko wymyślaliśmy. Przyznałem się. Nawet, jakby prokurator kazał powiedzieć, że zabiłem moją matkę, to bym to zrobił, żeby wyjść na wolność - dodał.
Hoss zmieniał zeznania
"Hoss" wpadł dopiero w 2014 roku w Warszawie. Był zaskoczony zatrzymaniem. Nie wiedział, że policja od dwóch lat nagrywa jego rozmowy. Teraz jego obrońca kwestionuje legalność. - Nie jesteśmy w stanie sprawdzić, czy podsłuchy prowadzone w Niemczech były legalne. Do tego potrzebujemy biegłego. Sąd oddalił taki wniosek i to blokuje poznanie prawdy- stwierdził adwokat Paweł Sołtysiak.
Gdy "Hoss" przyznał się do winy, prokurator go wypuścił. I wtedy Arkadiusz Ł. zniknął. Ponownie zatrzymano go w lutym 2017 r. Wtedy również go wypuszczono, już za kaucją. Miesiąc później zatrzymano go w Warszawie.
Śledczy zarzucają "Hossowi" udział w grupie przestępczej i wyłudzenie lub próbę wyłudzenia tą metodą w Niemczech, Szwajcarii i Luksemburgu pieniędzy i kosztowności w latach 2012-14. Mężczyzna miał wprowadzać obywateli innych państw w błąd co do tożsamości, poprzez "pozorowanie bliskiego stosunku pokrewieństwa z wyżej wymienionymi, lub innej znajomości".
Źródło: gloswielkopolski.pl, WP