Horror w Chodzieży. Dwie ofiary i ich oprawca pochowani w jednym grobie
Tragedia, która wstrząsnęła Chodzieżą i jej okolicami, wciąż jest tematem wielu dyskusji. W ostatnim czasie pojawiały się pytania dotyczące pochówku ofiar i sprawcy tej makabrycznej zbrodni. Na początku informowano, że zostaną oni pochowani oddzielnie, jednak w mediach pojawiły się nowe doniesienia na ten temat.
24 kwietnia wieczorem w Chodzieży (woj. wielkopolskie) doszło do szokującego odkrycia. Krewny, który nie mógł nawiązać kontaktu z bliskimi, w miejscu ich zamieszkania znalazł dwa ciała i natychmiast powiadomił policję. Funkcjonariusze, którzy przybyli na miejsce, odkryli trzy kolejne ciała, w tym ciało kilkumiesięcznego dziecka.
Kiedy okazało się, że to Krzysztof jest sprawcą rzezi - zdaniem biegłych 41-latek najpierw zabił swoich rodziców, a następnie żonę i dziecko; po wszystkim popełnił samobójstwo - bliscy Marty zdecydowali, że nie chcą, by został pochowany razem z nią i ich maleńkim synkiem. Mieszkańcy Chodzieży i okolic zachodzili w głowę, czy Krzysztof A. w tej sytuacji będzie pochowany razem z rodzicami, czy w osobnej mogile.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po kilku dniach od zbrodni wiadomo już było, że cała trójka nie spocznie na cmentarzu w Chodzieży, tylko w pobliżu rodzinnej miejscowości Bogdana, ojca Krzysztofa A. Ostatecznie podobno spoczęli w jednej mogile w rodzinnym grobie.
- To był bardzo kameralny pochówek w rodzinnym gronie. Następnego dnia na mszy ksiądz wymieniał wszystkie trzy osoby, więc musieli spocząć razem w grobie - mówi w rozmowie z "Faktem" jedna z mieszkanek wsi, w której pochowano zmarłych. Na miejscu nie było klepsydr, a na grobie nie ma nawet krzyża z imionami i nazwiskami zmarłych.
W tajemnicy pochowali dwie ofiary i ich kata
Decyzja ta wywołała wiele kontrowersji wśród mieszkańców Chodzieży i okolic. Czy ofiary i kat powinni spocząć we wspólnym grobie? Niedawno fakt.pl opublikował wywiad z ks. Adamem Pawłowskim z parafii w wielkopolskim Rogalinie, który stwierdził, że każda decyzja rodziny jest dobra i nie należy jej oceniać.
Duchowny dodał też, że nie wiadomo, czy nie było w tym przypadku choroby psychicznej, która może wpłynęła na decyzje sprawcy. Ostatecznie to on będzie odpowiadał przed Bogiem za swoje czyny.
Czytaj też:
Źródło: Fakt.pl