Horror na pokładzie samolotu. "Zacząłem się modlić"
Chwile grozy przeżyli pasażerowie lotu nr 1722. Tuż po starcie Boeing 777 nieoczekiwanie stracił wysokość i spadał wprost do Oceanu Spokojnego. Relacja pasażerów jest dramatyczna.
Do makabrycznego zdarzenia doszło 18 grudnia 2022 roku, ale dopiero teraz sprawa wyszła na jaw. Boeing 777, należący do przewoźnika United Airlines, krótko po starcie z Kahului zaczął gwałtownie spadać wprost w kierunku Oceanu Spokojnego.
Lot numer 1722 z Kahului (wyspa Maui na Hawajach) do San Francisco rozpoczął się planowo, jednak kilka sekund po starcie zaczęły się kłopoty. Samolot wspiął się na wysokość 2200 stóp, po czym gwałtownie zaczął opadać. Według danych FlightRadar24, maszyna straciła ponad połowę wysokości i zbliżyła się do 775 stóp nad poziomem morza. Była wówczas zaledwie 250 metrów nad wodą.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ledwo jechał zygzakiem. Kierowca z Małopolski miał ponad 2,5 promila
W swoich mediach społecznościowych FlightRadar24 zaprezentował wykres, który pokazuje, jak Boeinga 777 po starcie nabierał wysokości, by chwilę później gwałtownie ją stracić. Pilotom dopiero po 18 sekundach udało się ustabilizować maszynę i ponownie wspiąć się na prawidłową wysokość.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Nie jest jasne, czy kontrolerzy ruchu lotniczego zauważyli przerażający incydent na Maui. Opublikowane zapisy rozmów między pilotami a kontrolerami ruchu lotniczego nie wspominają o zdarzeniu.
Rzecznik United Airlines potwierdził, że incydent miał miejsce. Dodał również, że piloci złożyli oficjalny wewnętrzny raport bezpieczeństwa, a samolot został sprawdzony po podróży. Linie lotnicze nie zgłosiły incydentu Narodowej Radzie Bezpieczeństwa Transportu.
Incydent trwał zaledwie 45 sekund, ale obecni na pokładzie pasażerowie od razu zorientowali się, że coś jest nie tak. Jak donosi BBC, tylko chwila dzieliła maszynę i jej pasażerów od upadku wprost do Oceanu Spokojnego.
"Zacząłem się modlić". Dramatyczna relacja pasażera
Stacji CNN udało się dotrzeć do pasażerów lotu nr 1722. Rod Williams, mężczyzna podróżujący razem ze swoją żoną oraz dwójką dzieci, zrelacjonował przebieg lotu. W samolocie miały rozlec się krzyki. Wszyscy czuli, że dzieje się coś niepokojącego - dodał.
- Czułem się, jakbym wspinał się na szczyt kolejki górskiej. To było w tym momencie. W samolocie było słychać krzyki. Wszyscy wiedzieli, że dzieje się coś dziwnego - mówił w rozmowie z CNN Rod Williams, pasażer feralnego lotu.
Mężczyzna przyznał, że "otrzeźwiająca" była myśl, że prawdopodobnie dzieliło ich około pięciu sekund od uderzenia w wodę i dodał, że "zaczął się modlić", kiedy samolot "dramatycznie nurkował nosem w dół".
Kiedy maszyna ponownie wbijała się na prawidłową wysokość, personel pokładowy miał przekazać pasażerom, że "wszystko będzie dobrze", a samolot bez zmian kontynuował swój lot do San Francisco, gdzie szczęśliwie osiadł.
Zarówno United Airlines, jak i amerykańska Federalna Administracja Lotnictwa (FAA) nie poinformowały, by ktokolwiek na pokładzie został ranny w wyniku incydentu. Krajowa Rada Bezpieczeństwa Transportu (NTSB), która bada wypadki samolotów w USA, sporządzi raport o incydencie w ciągu trzech tygodni.
Źródło: CNN