Będzie zmiana planów ws. Hołowni? Marszałek odpowiada
Szymon Hołownia dopuszcza możliwość, by zawarta między KO, Trzecią Drogą i Lewicą umowa koalicyjna była renegocjowana. - Umowa koalicyjna to nie jest Pismo Święte - mówił. Dodał, że jak na razie nie było rozmów np. nad wydłużeniem jego kadencji jako marszałka Sejmu.
Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga i Lewica zawarły po październikowych wyborach umowę koalicyjną, określającą m.in. podział stanowisk w rządzie oraz parlamencie. Zgodnie z nią, marszałkiem Sejmu przez dwa lata ma być Szymon Hołownia, a pozostałe dwa - lider Lewicy Włodzimierz Czarzasty.
W rozmowie z Radiem Zet wiceminister spraw zagranicznych Władysław Teofil Bartoszewski stwierdził, że Hołownia powinien być marszałkiem do końca kadencji Sejmu. Spotkało się to z ostrą reakcją ze strony posłanki Lewicy Anny Marii Żukowskiej, która zapowiedziała, że w takiej sytuacji jej partia zerwie koalicję.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Hołownia: umowa to nie Pismo Święte
O tę sprawę był w środę pytany marszałek Sejmu Szymon Hołownia.
- Podpisaliśmy umowę koalicyjną w tej sprawie. Daty w niej zawarte i nazwiska są jasne i obowiązują. Często w tej sytuacji pojawia się pytanie, czy nie będzie renegocjowana. Może kiedyś będzie. Umowa koalicyjna to nie jest Pismo Święte i można, jeśli partnerzy uznają, że potrzebne są inne rozwiązania, o tych rozwiązaniach rozmawiać - mówił.
- Na razie nie było takiej rozmowy, nie ma takiej rozmowy i nie ma żadnych przesłanek, które miałyby świadczyć o tym, że choć kropka lub spójnik w naszych ustaleniach się zmienią - dodał.
- Mieliśmy wiele momentów, kiedy pozycje różnych klubów były o krok od tego, by doprowadzić do głębokiego kryzysu koalicji, ale poradziliśmy sobie z tym. Ta koalicja nie jest koalicją aniołków, koalicją ugrupowań, których liderzy siedzą i spijają sobie z dziubków mówiąc sobie miłe rzeczy, a rano wysyłają sobie memy z życzeniami "smacznej kawusi" i z różowym jednorożcem - mówił Hołownia.
- Mamy poczucie wspólnej odpowiedzialności za państwo, wiemy doskonale w jakim momencie tę odpowiedzialność otrzymaliśmy i z tej odpowiedzialności się wywiążemy. Natomiast political fiction, że ktoś wymyślił, że mogłoby się coś zmienić, a ktoś na to zareagował - mamy dostatecznie dużo problemów, by się tym zajmować - podkreślił.
Czytaj więcej: