Holendrzy uderzają w Legię w komunikacie. Stanowcze słowa władz
"W polskich mediach pojawił się obraz piłkarzy jako ofiar holenderskiej policji, ale nie jest to prawdą. To piłkarze użyli siły. Areszt to ciężkie narzędzie, policja nie robi tego bez powodu" - czytamy we wspólnym oświadczeniu władz Alkmaar, holenderskiej policji i prokuratury, wydanym w związku z awanturą po meczu Legii z AZ Alkmaar.
06.10.2023 16:06
W związku z wydarzeniami po meczu Ligi Konferencji Europy aresztowano - pod zarzutem napaści - dwóch graczy stołecznej drużyny - Josue i Radovan Pankov. Awantura wzbudziła nie lada emocję i momentalnie zyskała międzynarodowy rozgłos. O sprawie rozmawiali m.in. premierzy Mateusz Morawiecki i Mark Rutte, którzy przebywają na nieformalnym szczycie UE w hiszpańskiej Granadzie.
Wersje przedstawiane przez obie strony diametralnie się różnią. Po południu swoją wersję wydarzeń przedstawił prezes Legii Warszawa Dariusz Mioduski. - To tak, jakbym zaprosił kogoś do swojego domu i mój ochroniarz by tę osobę pobił - stwierdził.
Tuż przed godziną 15 komunikat w sprawie wydarzeń po meczu Ligi Konferencji opublikowany został wspólny komunikat władz Alkmaar, holenderskiej policji i prokuratury. Holendrzy wprost obarczają Legionistów winą za wydarzenia z nocy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Policja, prokuratura, władze miasta i AZ nie pochwalają wczorajszego zachowania Legii Warszawa. Ustalenia poczynione z wyprzedzeniem zostały naruszone, kibice, a także zawodnicy klubu zachowywali się źle. Wydarzenia zostaną zbadane, a dochodzenie już się rozpoczęło" - czytamy w komunikacie.
Holendrzy zarzucają Legii m.in. niedotrzymanie zawartych wcześniej ustaleń dotyczących obecności kibiców stołecznej drużyny. Służby informują jednocześnie, że u fanów Legii znaleziono materiały pirotechniczne, co miało prowadzić do wyrywkowych kontroli kibiców.
Oświadczenie odnosi się także do wydarzeń, do których doszło jeszcze przed pierwszym gwizdkiem, gdzie przed stadionem doszło do incydentu przy wejściu na sektor gości i szturmy na bramę wejściową obiektu. Wydarzenia te miały się "charkteryzować "intensywną przemoc stosowaną wobec stewardów i policji". W ich następstwie "jeden funkcjonariusz stracił przytomność, a dwóch innych odniosło lekkie obrażenia" - czytamy.
"W celu ochrony bezpieczeństwa własnego i stewardów użyto gazu łzawiącego. Podczas szturmu kibice Legii odebrali funkcjonariuszom kilka pałek i gaz pieprzowy" - podają holenderskie służby, informując jednocześnie, że trwa śledztwo i poszukwanie sprawców.
Stanowcze słowa wobec kibiców Legii
"Kibice, którzy stosują nadmierną i niedopuszczalną przemoc wobec policji i stewardów, nie są mile widziani w naszym mieście. Wraz z odpowiednimi stronami badamy, czy i jak zakazać wstępu na mecze europejskie gościom o takim profilu ryzyka" - komentuje zajście burmistrz Alkmaar Anja Schouten.
W jeszcze ostrzejszym tonie wypowiada się szef policji w Holandii Północnej Hamit Karakus: "Oczywiście badamy, kto jest odpowiedzialny za te poważne zakłócenia. Traktuję to bardzo poważnie, ponieważ Legia Warszawa okazała się niewiarygodnym partnerem i nie dotrzymała warunków umowy. Polskie władze zrobiłyby dobrze, życząc poszkodowanym powrotu do zdrowia i pomagając w tropieniu podejrzanych, zamiast krytykować nasze działania. Ta rażąca przemoc wobec funkcjonariuszy policji jest niedopuszczalna i zdecydowanie ją potępiam" - czytamy.
Zawodnicy Legii "zranili pracowników AZ"
I tak dochodzimy do wydarzeń, które miały miejsce już po meczu. Według oświadczenia "dwóch zawodników Legii Warszawa zraniło pracowników AZ w stopniu wymagającym pomocy medycznej". "Główny budynek został zamknięty, a autobus z zawodnikami Legii nie mógł opuścić parkingu, w momencie opuszczania obiektu przez kibiców klubu. Wielu graczy i urzędników najwyraźniej nie zgodziło się z tym i użyło przemocy" - podają Holendrzy.
"Decyzja prokuratora o zatrzymaniu zawodników nie została podjęta pochopnie i została wcześniej omówiona z policją. Są to osoby podejrzane o poważne przestępstwa, które prokuratura - jak w każdym przypadku - dokładnie oceni" - stwierdziła prokurator Digna van Boetzelaer.
"W polskich mediach pojawił się obraz piłkarzy jako ofiar ME, ale nie jest to prawdą. To piłkarze użyli siły. Areszt to ciężkie narzędzie, policja nie robi tego bez powodu. Na pewno nie w przypadku zawodników po meczu międzynarodowym" - podsumowano.