Holandia. Twardy lockdown wchodzi w życie o północy
Holandia wprowadza twardy lockdown. Zamknięte zostaną wszystkie sklepy, poza sprzedającymi produkty pierwszej potrzeby, oraz muzea, teatry, salony fryzjerskie. Od środy przestaną działać też wszystkie holenderskie szkoły.
Zamknięte zostaną wszystkie sklepy, poza sprzedającymi produkty pierwszej potrzeby, oraz muzea, teatry, salony fryzjerskie. Od środy przestaną działać też wszystkie holenderskie szkoły.
Jak poinformował w poniedziałek holenderski nadawca publiczny NOS, powołując się na źródła rządowe w Hadze, premier Holandii Mark Rutte postanowił, podobnie jak sąsiednie Niemcy, wprowadzić twardy lockdown w związku z rosnącą liczbą zakażeń COVID-19. Restrykcje mają zacząć obowiązywać już o północy, tak żeby uniknąć wtorkowych tłumów w sklepach, i zostaną utrzymane aż do 19 stycznia.
Holandia. Drastyczne ograniczenia
Zgodnie z zapowiadanymi ograniczeniami zamknięte zostaną wszystkie sklepy, w tym odzieżowe czy ogrodnicze, poza sprzedającymi produkty pierwszej potrzeby, jak żywność, środki higieniczne czy leki. Zamknięte pozostaną bary, restauracje i kawiarnie. Działalność zawiesić będą musiały instytucje kultury, w tym muzea, opery i teatry oraz salony usługowe, jak salony fryzjerskie, kosmetyczne czy masażu. Fryzjerzy spodziewają się szturmu klientów i zapowiadają, że w poniedziałek salony pozostaną otwarte dłużej.
Mieszkańcy będą proszeni o pozostanie w domu, ograniczenie spotkań towarzyskich i nieprzyjmowanie gości w domu. Według informatorów NOS rząd rozważał również wprowadzenie godziny policyjnej, ale ostatecznie się na to nie zdecydowano. Nie wiadomo też jeszcze, jakie dokładnie ograniczenia zostaną wprowadzone na czas świąt Bożego Narodzenia.
Media donoszą na podstawie przecieków, że możliwe, że otwarte pozostaną hotele, nie będą mogły jednak sprzedawać posiłków ani napojów. Otwarte mają pozostać też kościoły, ale wierni będą musieli przestrzegać 1,5 m odległości; otwarte mają być lotniska; nadal odbywać się też będą mecze piłki nożnej, ale bez widowni.
- Najpierw, wiosną, wprowadziliśmy ograniczenia oparte na rozsądku, potem częściowy lockdown, teraz wchodzimy w coś, co można określić jako drastyczne ograniczenia – komentował na łamach NOS dziennikarz polityczny Xander van der Wulp. I dodał, że plany rządu są zaskoczeniem, tym bardziej, że wcześniej nie było w tej sprawie żadnych przecieków.
Nauczanie zdalne. "Szkoły są wyrozumiałe"
Od środy zamknięte mają zostać także wszystkie szkoły w kraju – zarówno podstawowe, jak i średnie - a dalsza nauka ma się odbywać zdalnie. Paul Rosenmoeller, holenderski polityk i przewodniczący rady szkół średnich VO-Raad poinformował, że szkoły podeszły do zapowiadanych restrykcji "ze zrozumieniem".
- Myślę, że większość ze szkół rozumie konieczność wprowadzenia ograniczeń – powiedział Rosenmoeller w wywiadzie dla stacji NPO Radio 1.
Polityk przypomniał także, że od piątku holenderscy uczniowie rozpoczynają ferie świąteczne, zatem nauka zdalna będzie kontynuowana od 4 stycznia przez kolejne dwa tygodnie.
- Szkoły będą miały więcej czasu na przygotowanie się do zajęć z domu. Ruszymy w pełni od 4 stycznia – powiedział polityk.
Ministerstwo polityki społecznej nadal oficjalnie nie poinformowało, czy zamknięte zostaną także żłobki i przedszkola. O to, żeby zostały otwarte apeluje m.in. Fundacja Pracujących Rodziców.
Holandia. Odezwa do narodu o godz. 19
O godz. 19 premier Holandii Mark Rutte oficjalnie przekaże obywatelom Holandii informacje o sytuacji epidemicznej w kraju i wprowadzanych ograniczeniach. Konferencja nadawana będzie na żywo z gabinetu premiera, zwanego Małą Wieżą (nl. Torentje) w Hadze. To drugi raz w tym roku, kiedy Rutte przemawiał będzie do rodaków z Torentje i zdaniem dziennikarzy ma to podkreślić powagę sytuacji i przyciągnąć do telewizorów jak najwięcej widzów.
Gabinet zdecydował się na wprowadzenie drastycznych ograniczeń w związku z rosnącą liczbą zachorowań na koronawirusa i coraz większym obciążeniem dla służby zdrowia. Rząd liczył na to, że do połowy grudnia liczbę zakażeń uda się zmniejszyć do 3,6 tys. dziennie, niestety w ostatnich dniach oscylowały one na poziomie ok. 9 tys. W poniedziałek rano holenderski minister zdrowia, Hugo de Jonge, oświadczył, że sytuacja jest „poważna” i że potrzebne są dodatkowe działania.
Holandia. Belgia: "Nie przyjeżdżajcie"
Decyzję rządu skrytykowało stowarzyszenie przedsiębiorców INretail, które uznało, że lockdown będzie miał „katastrofalny” wpływ na handlowców, którzy zarabiają najwięcej w okresie przedświątecznym oraz w czasie styczniowych wyprzedaży. Nawału pracy spodziewają za to pocztowcy, którzy przewidują znaczny wzrost zakupów online. Sami Holendrzy – jak donoszą media - wydają się podchodzić do wizji planowanego lockdownu ze spokojem.
- Restrykcje są potrzebne i usprawiedliwione – mówili dziennikarzom NOS zapytani mieszkańcy miasta Lejda.
Holandia wzoruje się na Niemczech, gdzie kanclerz Angela Merkel także zdecydowała się wprowadzić od środy (16.12.20) do 10 stycznia twardy lockdown. Na wprowadzenie dodatkowych ograniczeń nie zdecydowała się natomiast Belgia. Z prostej przyczyny – tu lockdown został już wprowadzony 2 listopada i właśnie przedłużony do 15 stycznia.
W większości kraju, w tym Brukseli, obowiązuje godzina policyjna od godz. 22 do 5 rano (we Flandrii od godz. 24) oraz nakaz ograniczenia kontaktów społecznych do jednej osoby tygodniowo, którą można gościć w domu i czterech osób, z którymi można iść razem ulicą. Także w święta Belgowie będą mogli zaprosić tylko jednego gościa. Nadal zamknięte pozostają m.in. bary, restauracje i kawiarnie. Na początku grudnia rząd zdecydował się jednak otworzyć muzea i sklepy inne niż sprzedające kluczowe produkty.
- Nie przyjeżdżajcie do nas na zakupy – zaapelował do Holendrów belgijski epidemiolog Steven Van Gucht. – Zamówcie u siebie online.
Przeczytaj też: