Histeria w Czechach. Ludzie rzucili się po milion euro z nieba

Tłum w Czechach dał się ponieść prawdziwemu szaleństwu. Popularny influencer rozrzucił ze śmigłowca blisko milion euro. Zgromadzeni ludzie wpadli niemal w histerię, próbując zgarnąć jak najwięcej gotówki. Wszystko zarejestrowała kamera.

Czeski influencer wyrzucił z helikoptera prawie milion euro
Czeski influencer wyrzucił z helikoptera prawie milion euro
Źródło zdjęć: © Matthias, TikTok
oprac. MMIK

24.10.2023 09:56

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Zaczęło się od konkursu, który zorganizował czeski influencer Kazma. Przygotował on zagadkę wartą 22 miliony czeskich koron. Ostatecznie jednak nie udało się wyłonić zwycięzcy. Jak podaje "Nový Čas", mężczyzna postanowił rozdysponować gotówkę w inny sposób - wyrzucił ją ze śmigłowca ku uciesze tłumu.

Tajemnicza zagadka influencera

Pieniądze przeznaczone na nagrodę idol ukrył w kontenerze, pod specjalnym szyfrem. W jednym ze swoich nagrań miał umieścić wskazówkę, która miała pomóc w dotarciu do gotówki. Nikomu jednak nie udało się rozgryźć zagadki, w związku z czym nagroda została u organizatora. Ten jednak nie chciał pieniędzy dla siebie i za namową swoich fanów postanowił rozdzielić nagrodę między wszystkich uczestników.

Każdy, kto brał udział w konkursie - a takich osób były setki tysięcy - otrzymał od influencera wiadomość z podanym miejscem i terminem spotkania. Aby jednak kolejny raz utrudnić zadanie, odbiorcy musieli rozszyfrować przekazaną treść. - Wysłaliśmy to w naszym kodzie, w naszym języku. Wyzwanie polegało na rozszyfrowaniu tego kodu i dotarciu na miejsce na czas, o którym była mowa w tym tajnym kodzie - zdradził Kazma.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

O określonym czasie i miejscu influencer przyleciał śmigłowcem i wyrzucił w stronę tłumu aż 940 tys. euro, powodując tym samym dziki szał wśród zebranych. Szczęśliwcy w pośpiechu łapali gotówkę i upychali ją do toreb. Przeszkadzał im w tym silny wiatr. Według szacunków na miejscu zabrało się ok. czterech tys. osób. Nad wszystkim czuwała policja, straż pożarna i prywatna ochrona. Na szczęście obyło się bez interwencji.

Komentarze (138)