Henryk Długosz zwolniony warunkowo
Krakowski Sąd Okręgowy w wydziale penitencjarnym udzielił Henrykowi Długoszowi warunkowego przedterminowego zwolnienia po odbyciu połowy kary - poinformował dyrektor Zakładu Karnego ppłk Andrzej Duda. Były poseł SLD został skazany na karę półtora roku pozbawienia wolności za przeciek informacji w tzw. sprawie starachowickiej.
12.09.2007 | aktual.: 12.09.2007 15:32
Wniosek o warunkowe przedterminowe zwolnienie w związku z odbyciem przez skazanego połowy kary i jego nienagannym zachowaniem złożył z urzędu dyrektor Zakładu Karnego w Nowej Hucie. Posiedzenie krakowskiego sądu w wydziale penitencjarnym odbyło się w Zakładzie Karnym w Nowej Hucie.
Długosz odbywał karę półtora roku pozbawienia wolności od lutego zeszłego roku w nowohuckim zakładzie karnym. Pod koniec września 2006r. trafił na oddział szpitalny Aresztu Śledczego w Krakowie. Po konsultacji z lekarzami na początku października został przewieziony do szpitala im. Jana Pawła II. W tym samym dniu sąd udzielił mu pierwszej trzymiesięcznej przerwy w odbywaniu kary, biorąc pod uwagę opinię lekarzy i konieczność przeprowadzenia operacji układu oddechowego.
Łącznie Henryk Długosz przez dziewięć miesięcy przebywał na wolności ze względu na zły stan zdrowia. 3 lipca, po upływie kolejnej przerwy, zgłosił się do Aresztu Śledczego w Kielcach, ubiegając się o kolejną przerwę w karze. Termin badania lekarskiego, niezbędnego do rozpoznania wniosku, wyznaczono mu na 21 lipca. Badanie odbyło się, ale skazany wycofał wniosek o dalszą przerwę i sąd umorzył postępowanie w tej sprawie.
Wówczas obrońca Długosza mec. Edward Rzepka poinformował, że jego klient po spędzeniu w zakładzie karnym blisko trzech tygodni w oczekiwaniu na badanie w Zakładzie Medycyny Sądowej doszedł do wniosku, że brakuje mu jeszcze około miesiąca do odbycia połowy kary, po którym to terminie może ubiegać się o warunkowe przedterminowe zwolnienie.
Ostatecznie z wnioskiem o takie zwolnienie wystąpił z urzędu dyrektor zakładu karnego w Nowej Hucie. Jak podano we wniosku, podczas dotychczasowego pobytu w zakładach karnych skazany był 19 razy nagradzany kodeksowo i nie był karany dyscyplinarnie, jego proces resocjalizacji przebiega pomyślnie, a prognoza kryminologiczno-społeczna rysuje się pozytywnie.
O ile prokuratura nie wniesie sprzeciwu od tego postanowienia, Długosz w najbliższym czasie, po załatwieniu kwestii formalnych, wyjdzie na wolność.
Byli posłowie SLD Henryk Długosz i Andrzej Jagiełło oraz były lewicowy wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Zbigniew Sobotka zostali oskarżeni w sprawie przecieku informacji o planowanej akcji policji w Starachowicach. W listopadzie 2005 r. Sąd Apelacyjny w Krakowie skazał prawomocnie Długosza na karę półtora roku pozbawienia wolności, Jagiełłę na rok pozbawienia wolności, a Sobotkę na trzy i pół roku więzienia.
W grudniu 2005 roku Sobotkę ułaskawił prezydent Aleksander Kwaśniewski, który złagodził karę byłemu wiceministrowi do roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata.
Również Jagiełło i Długosz wystąpili wówczas do Kancelarii Prezydenta RP z prośbą o ułaskawienie. Jednak zarówno Sąd Okręgowy w Kielcach, jak i Sąd Apelacyjny w Krakowie zaopiniowały obie prośby negatywnie - to zakończyło procedurę ułaskawieniową. Sąd Najwyższy w lipcu 2006 r. oddalił kasacje Jagiełły i Długosza jako "oczywiście bezzasadne".
Andrzej Jagiełło na wolność wyszedł 3 października ubiegłego roku, kiedy po odbyciu połowy kary sąd udzielił mu warunkowego przedterminowego zwolnienia. W tym samym czasie przerwę w odbywaniu kary z powodów zdrowotnych uzyskał Henryk Długosz.
Do Sądu Rejonowego w Kielcach wróciła sprawa gen. Antoniego Kowalczyka, uniewinnionego od zarzutu ujawnienia tajemnicy w sprawie starachowickiej i fałszywych zeznań na ten temat. 8 marca Sąd Najwyższy uchylił ten wyrok, ale zastrzegł, że w nowym procesie może znów zapaść uniewinnienie i to nawet korzystniejsze dla byłego szefa policji, bo stwierdzające, że nie popełnił on żadnego przestępstwa. Początek nowego procesu wyznaczono na 17 września.
Kielecki sąd uniewinnił Kowalczyka, uznając, że nie informując prokuratury o przecieku informacji o planowanej akcji CBŚ w Starachowicach i składając fałszywe zeznania, realizował on swoje prawo do obrony. Przyjął też, że były szef policji był pierwszym źródłem wycieku i zasugerował, że można by go oskarżyć za ujawnienie tajemnicy państwowej.
Według ustaleń sądów w Kielcach i Krakowie, Sobotka uzyskał od gen. Kowalczyka informacje o tajnej akcji CBŚ przeciwko starachowickim przestępcom. Przekazał je następnie posłowi Długoszowi, a ten Jagielle. Informacja o zamiarach policji dotarła do dwóch starachowickich samorządowców, a następnie do osoby podejrzewanej o kierowanie rozpracowywaną grupą przestępczą - Leszka S.