_Heil Hitler_ w sejmowej restauracji
Heil Hitler - wykrzykiwał pijany poseł Tomasz Mamiński z SLD w restauracji hotelowej do austriackiego dziennikarza, gdy ten rozmawiał z posłem Krzysztofem Rutkowskim - informuje czwartkowy Super Express. Sam poseł informacjom tym zaprzecza.
Według "Super Expressu", Do incydentu doszło we wtorek przed godziną 19.00 w restauracji hotelu sejmowego. Przy ostatnim stoliku siedział poseł Tomasz Mamiński, towarzyszył mu Roman Jagieliński, też z SLD, i jeszcze jeden mężczyzna - niski, krępy, w ciemnym swetrze. Mężczyźni siedzieli w restauracji prawie trzy godziny. Niewiele jedli, pili wódkę - relacjonuje gazeta.
Tuż obok, przy innym stoliku, siedział reporter wojenny austriackiego tygodnika News Magazin Andreas Zeppelzauer i dziennikarka "Super Expressu". Rozmowa trwała 15 minut. Kiedy Rutkowski (Samoobrona) skończył udzielać wywiadu, wstał i zaczął żegnać się z dziennikarzami.
Mówiłem głośno po niemiecku, uzgadniałem ostatnie szczegóły z austriackim dziennikarzem, kiedy usłyszałem Heil Hitler - opowiada Rutkowski. Usłyszałem to kilka razy, nie mam pojęcia, czym reporter naraził się temu posłowi.
W restauracji wywiązała się ostra pyskówka. Mamiński nie przebierał w słowach. Rutkowski poszedł po straż marszałkowską. W restauracji było wtedy kilkanaście osób.
Ten Rutkowski jest k... chyba jakiś niedowartościowany - głośno komentował poseł SLD, po czym wypił kolejny kieliszek. Kiedy zorientował się, że straż będzie interweniować, zamówił u kelnera podwójną kawę. Co się pani tak patrzy - rzucił do dziennikarki.
Jestem przerażona pana zachowaniem, ten dziennikarz nic panu nie zrobił - odpowiedziała reporterka "Super Expressu".
Ja też jestem przerażony pani zachowaniem - bełkotał poseł. Widziałem, jak pani tu striptiz robi.
Niech się pan zastanowi, co pan mówi, jaki striptiz? - zapytała dziennikarka "SE".
Duchowy - próbował wybrnąć z sytuacji Mamiński.
Jestem reporterem wojennym i byłem w gorszych sytuacjach niż ta, potrafię się bronić - mówi Andreas Zeppelzauer. Zrobiło mi się przykro, gdy usłyszałem to faszystowskie pozdrowienie. Bardzo wiele osób z mojej bliskiej rodziny zginęło w niemieckim obozie koncentracyjnym w Dachau.
W czwartek redakcja "News Magazin", która ma siedzibę w Wiedniu, przyśle oficjalną skargę do ambasady austriackiej w Polsce.
Przewodniczący sejmowej komisji etyki Franciszek Stefaniuk z PSL zapowiedział, że - jeżeli zostanie złożony odpowiedni wniosek - to komisja zajmie się sprawą posła Mamińskiego.
Tymczasem poseł Tomasz Mamiński powiedział w czwartek, że przeczytał prasę i w tej sprawie jest - jak mówił - szereg faktów, które zakrawają na typową fałszywkę i pomówienie go o to, że był pijany. To jest stek bzdur po prostu - powiedział Mamiński.
Wczoraj wieczorem jadłem kolację w restauracji sejmowej i siedziałem przy stoliku z dwoma kolegami, a przy sąsiednim stoliku siedział pan, który się okazuje detektywem Rutkowskim - relacjonował Mamiński.
My rozmawialiśmy z kolegami przy stoliku o faszyzacji życia, o różnych problemach związanych z ekstremalnymi nurtami politycznymi, może padło nazwisko Hitler, ale myśmy rozmawiali we własnym gronie - mówił. A ten pan podszedł do nas i powiedział, że w tym budynku nie można mówić na takie tematy - dodał Mamiński.
A więc nie krzyczał pan "Heil Hitler!"? - pytali dziennikarze Mamińskiego. Oczywiście, że nie - odparł poseł.
Czy pił pan alkohol? - chcieli wiedzieć dziennikarze. Alkohol był na stoliku, koledzy pili i ja wypiłem kieliszek czy dwa - tłumaczył Mamiński.
Pytany, jak ocenia całą sprawę, Mamiński odpowiedział: to człowiek żądny sensacji i moim zdaniem z jego wypowiedzi wynika, że nie jest zrównoważony w pełni.
Marszałek Sejmu Marek Borowski oświadczył w czwartek, że nie podejmuje się rozstrzygania sporu dotyczącego interpretacji zdarzenia w restauracji sejmowej w środę wieczorem. (mag, jask)