Harcerze sprzątają po nawałnicach. "Widok szokuje"
Przyjechali do Rytla, gdzie tną powalone drzewa, sprzątają działki i udrażniają drogi. - Widok szokuje i chwyta za serce. W powietrzu unosi się silny zapach sosnowej żywicy, który świadczy o ogromie tragedii - mówi Mateusz Gaweł, drużynowy jednego z warszawskich hufców.
Miejscowość Rytel znajduje się w gminie, która podczas nawałnic ucierpiała najbardziej.
Harcerze, strażacy i mieszkańcy pracują razem
- Wojsko zajmowało się tylko udrażnianiem Brdy i okolicznych kanałów, a my, sami lub ze strażakami, pomagaliśmy usuwać powalone drzewa z posesji - opowiada w rozmowie z WP Mateusz Gaweł. - Dziewczyny zajmowały się też dziećmi, których rodzice pracowali z nami - dodaje.
Przyznaje, że harcerze są traktowani na równi ze wszystkimi służbami. Strażacy otworzyli punkt ostrzenia i czyszczenia pił, gdzie każdy oddaje sprzęt po całodziennej pracy. Policja zawsze zatrzymuje na ruchliwej drodze ruch, by harcerze mogli przejść do dowództwa.
"Sami nigdy by tego nie uprzątnęli"
- Mieszkańcy pomagają nam, ile mogą, choć trafiliśmy też do kilku miejsc, gdzie mieszkają tylko starsi ludzie. Cały czas dziękują, że jesteśmy i bezinteresownie pomagamy, bo sami nigdy by tego nie uprzątnęli - opowiada nasz rozmówca.
Od poniedziałku harcerze wysyłani są do wsi oddalonych o kilkanaście kilometrów. - Tam pomoc jest cały czas potrzebna. - zaznacza Mateusz Gaweł. Sytuacja na terenie Rytla została opanowana.
Harcerze są na miejscu od soboty. - To była nasza, oddolna inicjatywa - przyznaje Gaweł.