Hanna Gronkiewicz-Waltz: czuję się jak w PRL‑u
Takie zamknięcie się przed światem, które ja ciągle obserwuję, takie życie przeszłością, to jest takie typowe dla PRL-u i ja bym powiedziała, właśnie dla okresu Gomułki, a nie nawet Gierka. Ja i moi znajomi pewne syndromy tego widzą tak: już komisja śledcza będzie do spraw wszystkiego. Myślę, że taki populizm i taka fałszywa solidarność z tymi, którym jest trudno, tak naprawdę rząd powinien się zabrać za zmniejszanie bezrobocia i nie wmawiać innym, że ten wzrost gospodarczy jest dzięki niemu, bo każda osoba, nie tylko ekonomista, kto zna trochę ekonomię wie, że między impulsem a skutkiem jest mniej więcej rok, nawet do półtora roku i że tak naprawdę tan wzrost, który jest i wcale nie taki duży, myślę, że on może niestety nie być.
22.05.2006 | aktual.: 22.05.2006 11:07
Beata Michniewicz: Gościem Trójki jest Hanna Gronkiewicz-Waltz z PO. Witam Panią. Witam Państwa.
Hanna Gronkiewicz-Waltz: Dzień dobry Państwu.
Pani poseł, czy czuje się Pani jak w czasach Gomułki, tak jak Pani kolega Stefan Niesiołowski?
- Muszę powiedzieć, że trochę tak, dlatego, że po pierwsze nigdy nie było w ostatnim siedemnastoleciu tylu dowcipów o władzy, co teraz. Jednym słowem, to jest taki syndrom PRL-u.
Ale teraz tych dowcipów nie szepcze się do ucha. Można je rozprowadzać w Internecie.
- Ale trzeba uważać jak się rozprowadzi w Internecie, bo może prokurator wszcząć postępowanie, zrobić przeszukanie w domu, tak jak temu panu, który rozprowadzał te dowcipy.
Ale prezydent interweniował.
- Ja bym wolała, żeby prokuratorzy nie byli gorliwi, bo może być taki przypadek, że jak będzie ktoś inny ten dowcip robił, to prezydent nie zainterweniuje, wtedy będzie normalne postępowanie, tak, że to jest bardzo podobne jak do PRL-u. Poza tym, muszę powiedzieć, że takie zamknięcie się przed światem, które ja ciągle obserwuję, takie życie przeszłością, to jest takie typowe dla PRL-u i ja bym powiedziała, właśnie dla okresu Gomułki, a nie nawet Gierka. Ja i moi znajomi pewne syndromy tego widzą tak: już komisja śledcza będzie do spraw wszystkiego. Myślę, że taki populizm i taka fałszywa solidarność z tymi, którym jest trudno, tak naprawdę rząd powinien się zabrać za zmniejszanie bezrobocia i nie wmawiać innym, że ten wzrost gospodarczy jest dzięki niemu, bo każda osoba, nie tylko ekonomista, kto zna trochę ekonomię wie, że między impulsem a skutkiem jest mniej więcej rok, nawet do półtora roku i że tak naprawdę tan wzrost, który jest i wcale nie taki duży, myślę, że on może niestety nie być.
Czyli gospodarka durniu.
- Tzn. myślę, że generalnie gospodarka taka bardzo scentralizowana, wszędzie chęć utrzymania państwa, praktycznie zahamowanie prywatyzacji, bo prywatyzacja będzie tak naprawdę z udziałem głównie państwa jak żeśmy się dowiedzieli i tak, powiedziałabym nieufność i niechęć do krytyki to są takie typowe symptomy PRL-u.
I odłożone reformy podatków, jeśli już mówimy o gospodarce.
- A to szereg rzeczy odłożonych.
Dopiero w 2009 będzie realizacja obietnic PiS-u.
- Jednym słowem nic nie będzie, bo 2009 rok, to jest rok wyborczy i chyba, że będzie realizacja po to, żeby następnym sprawić kłopot i żeby sprzątali. A dzisiaj już możnaby np. tym wszystkim Polakom, których jest prawie pół miliona, którzy pracują w Wielkiej Brytanii przestać naliczać drugi podatek, dlatego, że w ten sposób ich się odpycha od kraju, bo oni wymeldowują się, sprzedają mieszkania, po to tylko, żeby nie być poszukiwani, a tam wcale nie są bogaczami.
Przeczytaj cały wywiad