Handlował radioaktywnymi odpadami z Czarnobyla
Śledczy z Prokuratury Generalnej Ukrainy podejrzewają szefa prywatnego przedsiębiorstwa o przekazywanie osobom trzecim materiałów radioaktywnych z elektrowni jądrowej w Czarnobylu. Proceder był możliwy także dzięki urzędnikom, którzy fałszowali dokumenty.
Jak ustalili śledczy, w latach 2015-2016 kierownicy prywatnego przedsiębiorstwa zawarli umowę z Państwowym Specjalistycznym Przedsiębiorstwem "Elektrownia Elektroenergetyczna w Czarnobylu". Zgodnie z warunkami umowy przedsiębiorca miał świadczyć usługi demontażu, przeróbki i zwolnienia spod dozoru regulacyjnego urządzeń i konstrukcji maszynowni pierwszego bloku elektrowni. Miał być to ostatni etap procesu obchodzenia się z materiałami radioaktywnymi.
Radioaktywne materiały trafiały dalej
Okazało się, że po demontażu radioaktywnych rur z maszynowni pierwszego bloku elektrowni jądrowej w Czarnobylu o łącznej wadze 391,5 tony przedsiębiorca nie składował ich w odpowiedni sposób. Cały proceder możliwy był dzięki urzędnikom, którzy sfałszowali dokumenty dotyczące zwolnienia materiałów spod kontroli regulacyjnej. W zamian otrzymali kwotę około trzech milionów hrywien.
Dzięki temu materiały zanieczyszczone promieniowaniem zostały wywiezione z terenu "Strefy Wykluczenia" elektrowni jądrowej w Czarnobylu i przekazane osobom trzecim.
Poważne konsekwencje
Jak przekazała prokuratura, jeden z kierowników został już oskarżony i jest podejrzany o przywłaszczenia mienia "poprzez nadużycie stanowiska służbowego przez urzędnika na szczególnie dużą skalę". "Przekazywanie materiałów promieniotwórczych bez zezwolenia przewidzianego prawem, popełnione przez grupę osób, a także we współpracy z urzędnikiem, który świadomie fałszował urzędowe dokumenty, spowodowało poważne konsekwencje" - czytamy w komunikacie Prokuratury Generalnej Ukrainy.