Hamas odrzuca bliskowschodnie koncepcje Busha
Szef rządu Hamasu w Strefie Gazy, były
premier Autonomii Palestyńskiej Ismail Hanije oświadczył,
że wizyta prezydenta George'a W. Busha na Bliskim Wschodzie
dowiodła jego proizraelskiej stronniczości i zaszkodziła
aspiracjom Palestyńczyków do własnego państwa.
W czasie czwartkowego spotkania w Ramalli na Zachodnim Brzegu Jordanu z prezydentem Autonomii Palestyńskiej Mahmudem Abbasem Bush wyraził przekonanie, że do podpisania porozumienia pokojowego między Izraelem i Palestyńczykami dojdzie jeszcze przed końcem jego kadencji w styczniu 2009 roku.
Bush wymienił Strefę Gazy - gdzie od czerwca zeszłego roku władzę przejął siłą Hamas - jako problem, który niełatwo będzie rozwiązać w ciągu ostatnich 12 miesięcy jego prezydentury.
Społeczność międzynarodowa bojkotuje Hamas za jego odmowę uznania prawa Izraela do istnienia i odmowę wyrzeczenia się przemocy.
Hanije uznał, że u podstaw wyjaśnień Busha, dotyczących bliskowschodniego porozumienia pokojowego, leżą "obietnice złożone Izraelowi" i że nie służy to interesom palestyńskim. Wyraził przekonanie, że Palestyńczykom prezydent USA dał tylko "więcej iluzji i sloganów, i niewiążących słów, które są jedynie wyrazem podstępu, jakim charakteryzowała się ta wizyta".
Za "całkowicie nie do przyjęcia" Hanije uznał sugestie Busha, by uchodźcy palestyńscy dostali odszkodowania. Konsekwentnie obstawał za prawem tych uchodźców do powrotu na teren Izraela.
Bush powiedział w czwartek w Jerozolimie: kwestie terytorialne powinny ustalać obie strony, ale wierzę, że porozumienie pokojowe wymusi poprawki do linii zawieszenia broni z 1949 roku. Nawiązał w ten sposób do żydowskich osiedli na Zachodnim Brzegu, które Izrael chciałby utrzymać nawet po powołaniu niepodległej Palestyny.
Hanije uznał, że Bush poparł utrwalenie izraelskiej okupacji ziem palestyńskich. Zarzucił też prezydentowi USA próbę wzniecania wewnętrznych konfliktów między Palestyńczykami i zaapelował do prezydenta Abbasa, by nie przyłączał się do stanowiska administracji USA. (mg)