PolskaHall: nie ma powodu żeby likwidować gimnazja

Hall: nie ma powodu żeby likwidować gimnazja

Zdaniem minister edukacji Katarzyny Hall, brak jest rzeczowych argumentów za tym, by likwidować gimnazja i powrócić do ośmioletnich szkół podstawowych i czteroletnich liceów. - Gimnazja to młode szkoły, które ciągle zmieniają się na lepsze - ocenia Hall.

Hall: nie ma powodu żeby likwidować gimnazja
Źródło zdjęć: © PAP

05.03.2010 18:35

Hall napisała to w swoim komentarzu na blogu. Odnosi się w nim do III Kongresu PiS, który ma rozpocząć się w sobotę w Poznaniu i zaplanowanej na nim debaty o edukacji.

- Główna partia opozycyjna ma zamiar przedstawić jutro swoje propozycje dotyczące systemu oświaty. Każda dyskusja na ten temat jest dla mnie ważna, dlatego chętnie zapoznam się ze szczegółami tych propozycji. Jednak już wstępne deklaracje przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości dotyczące szkolnictwa wyglądają na podejmowane bez żadnego merytorycznego uzasadnienia - zaznaczyła minister.

Według niej, "wiodącym pomysłem, docierającym do opinii publicznej, wokół którego PiS zdaje się budować swoją wizję nowoczesnej polskiej oświaty, jest likwidacja gimnazjów i powrót do ustroju szkolnego wprowadzonego za czasów I sekretarza KC PZPR Władysława Gomułki, z ośmioklasową szkołą podstawową i czteroletnim liceum, zakładającego związek oświaty z socjalistycznym kierunkiem rozwoju PRL".

O tym, że PiS zaproponuje podczas kongresu założenia "programu edukacji narodowej" zawierające m.in. propozycje dotyczące likwidacji gimnazjów, powiedział pod koniec lutego poseł PiS Ryszard Terlecki. - System nauczania jest nieefektywny. Obecna matura jest tak skonstruowana, że nie wymaga ogólnego wykształcenia, tylko przygotowania testów. Będziemy debatować na temat zmian w systemie edukacyjnym, matury, profilowania liceum. Jedną z propozycji będzie likwidacja gimnazjów - mówił wtedy poseł.

Zdaniem minister edukacji, nie ma rzeczowych argumentów na poparcie propozycji likwidacji gimnazjów. - "Można ją bowiem rozumieć jedynie jako demagogiczne i populistyczne posunięcie, będące próbą odpowiedzi na pojawiające się w części naszego społeczeństwa resentymenty za czasami PRL. Jak widać, nie tylko w jego części o lewicowych przekonaniach" - napisała.

Przypomniała, że związana jest zawodowo z oświatą od 1980 r., dlatego może porównać oba systemy - z gimnazjami i bez - merytorycznie, jako specjalista. Hall przyznała, że "gimnazjum nie jest jeszcze szkołą idealną", ale jest szkołą, która się ciągle udoskonala m.in. dzięki pracy nauczycieli i dyrektorów, a ma się zmienić jeszcze bardziej dzięki wprowadzanej reformie edukacji i nowej podstawie programowej nauczania. - Stanie się ono w większym stopniu miejscem rozpoznawania zdolności, odkrywania pasji i rozwijania zainteresowań, a także mądrego doradzania w wyborze drogi dalszego kształcenia - podkreśliła.

Wśród plusów istnienia gimnazjów minister wymieniła m.in. wzrost bezpieczeństwa uczniów szkół podstawowych, którzy nie uczą się teraz razem ze starszymi uczniami. - Zreformowana szkoła podstawowa stała się dużo bardziej przyjazna i bezpieczna - oceniła Hall. Jej zdaniem, wszędzie tam, gdzie jest to możliwe, gimnazja, które funkcjonują w zespołach ze szkołami podstawowymi, powinny "przeprowadzić się" do liceów.

- Świat edukacji zmienia się powoli. Ustanowienie dobrego prawa to dopiero początek. Nim polską szkołę zaczną opuszczać uczniowie kształceni według wprowadzanych obecnie, nowych, wyższych standardów, minie parę lat. Jako poważne zagrożenie dla nowoczesnej edukacji naszych dzieci i wnuków postrzegam możliwość ponownego zarządzania oświatą przez polityków, których jedynym pomysłem jest przysłowiowe "zawracanie kijem Wisły" i powrót polskiej szkoły do czasów PRL - podkreśliła minister.

Posłanka PiS Jadwiga Wiśniewska, która będzie uczestniczyć w panelu "Polska potrzebuje nowej szkoły" organizowanym w ramach kongresu PiS, jest zaskoczona krytyką ze strony minister edukacji. - Nie wiem, jak pani minister Hall mogła aż tyle powiedzieć na temat pomysłu, którego kompletnie nie zna, i wydać tak druzgocącą krytykę - powiedziała Wiśniewska.

Podkreśliła, że w gimnazjach występują bardzo poważne problemy wychowawcze, a co do poziomu nauczania w tych placówkach można mieć różne opinie. - Myślę, że pani minister powinna poczekać, zapoznać się z propozycją i wtedy dopiero ją oceniać - powiedziała posłanka.

Panel poświęcony edukacji odbędzie się drugiego dnia kongresu PiS - w niedzielę po południu.

Gimnazja w polskim systemie oświaty pojawiły się 1 września 1999 r., jako główny element reformy edukacji wprowadzanej przez rząd Jerzego Buzka. Jako świetnie wyposażone szkoły z bardzo dobrze przygotowanymi nauczycielami miały służyć wyrównywaniu szans edukacyjnych uczniów, szczególnie ze wsi i małych miejscowości.

Gimnazjum to drugi - po sześcioletniej szkole podstawowej - obowiązkowy poziom kształcenia w Polsce. Uczęszcza do niego młodzież w wieku 13-16 lat. Nauka w gimnazjum trwa trzy lata i kończy się ogólnopolskim egzaminem (z wiedzy humanistycznej, matematyczno-przyrodniczej i języka obcego), którego wynik ma wpływ na przyjęcie ucznia do wybranej przez niego szkoły ponadgimnazjalnej.

W przypadku gimnazjów, tak jak i szkół podstawowych, obowiązuje rejonizacja. Ponieważ sieć gimnazjów jest mniej gęsta niż szkół podstawowych, część uczniów musi do nich dojeżdżać. Aby im to ułatwić, wiele gmin, które są organem prowadzącym dla gimnazjów, zorganizowało transport specjalnym autobusami szkolnymi powszechnie nazywanymi gimbusami.

Od początku istnienia gimnazjów spotykały się one z krytyką. Zarzucano im, że często są molochami (bywa, że w jednym roczniku w szkole jest nawet osiem klas równoległych) oraz, że trafiają tam uczniowie wtedy, gdy są w najtrudniejszym rozwojowo i wychowawczo okresie życia. Krytycy gimnazjów uważali, że lepiej by było dla uczniów, by w tym wieku nadal byli pod opieką nauczycieli, którzy znają ich od kilku lat, oraz uczyli się w mniejszych szkołach, gdzie trudniej o anonimowość.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)