Halina G. prawdopodobnie widziała zabójcę Jacka Dębskiego - uważa policja. Kobieta składa niejasne i niespójne zeznania. Na razie prokuratura zarzuciła jej nie powiadomienie o przestępstwie .
Według pragnących zachować anonimowość policjantów, Halina G. co najmniej nie mogła nie widzieć jak nieznany wciąż sprawca strzela do Dębskiego. Niewykluczone, że G. znała sprawcę (najprawdopodobniej był jeden), choć mogła nie wiedzieć o planowanym zabójstwie.
Policja dość szybko wykluczyła motyw polityczny zabójstwa byłego ministra sportu. Za najbardziej prawdopodobną przyjęto hipotezę, że Dębski padł ofiarą porachunków ze światem przestępczym.
Dębski dużo obiecywał przestępcom - zwłaszcza z Pruszkowa. Powoływał się na swoje kontakty w administracji państwowej, mówił, że nie ma dla niego spraw nie do załatwienia. Brał duże zaliczki, które wydawał na wystawne życie - mówił pragnący zachować anonimowość informator związany z organami ścigania. Tymczasem kontakty i wpływy Dębskiego były coraz mniejsze - nie mógł załatwić spraw, za które wziął już pieniądze.
Według prasy, Dębski miał kontakty również z "Krakowiakiem", zatrzymanym już bossem gangu na południu Polski, Jeremiaszem Barańskim, uważanym za jednego z najważniejszych przedstawicieli "Pruszkowa" w Wiedniu oraz Bolesławem K., pseud. Bolo - znanym policji przedsiębiorcą z Wielkopolski.
Ciągle badany jest też wątek towarzysko-obyczajowy zabójstwa. Nie wyklucza się, że powodem zastrzelenia Dębskiego były jego zbyt bliskie kontakty z Haliną G. (an)
