Gwałciciel ujęty w policyjnej zasadzce
Widok młodej, atrakcyjnej kobiety podziałał. Gdy wysiadła z autobusu, jej śladem podążał 39-letni mężczyzna. Miał zaatakować, gdy uznał że nie ma w pobliżu nikogo. Nie zdążył. Gwałciciel, który grasował w Woli Rzędzińskiej wpadł w policyjną zasadzkę. Niewykluczone, że ma na sumieniu więcej niż dwa udowodnione mu przestępstwa.
W pierwszych dniach marca, po zmroku, autobusem linii nr 10 wracała 18-latka. Wysiadła z autobusu i zmierzała do domu, kiedy osobnik w kominiarce na twarzy przyłożył jej do głowy przedmiot przypominający broń. Zaciągnął ofiarę za kolejowy nasyp i tam zgwałcił. Kilkanaście dni później scenariusz się powtórzył. Tym razem ofiarą miała być 17-latka. Dziewczyna broniła się, wpadła do rowu wypełnionego wodą, pociągając za sobą napastnika. Przestępca uciekł.
Wytropieniem gwałciciela zajęli się policjanci z Komisariatu Tarnów Centrum. Wieczorne kursy autobusowe do Woli Rzędzińskiej były dokładnie obstawiane. Policjanci w cywilu udawali pasażerów, czekali na przystankach, krążyli samochodami po wiosce. Sprawcę miała zwabić młoda policjantka, udająca pasażerkę - mówi Andrzej Sus z tarnowskiej policji. Trzeciego dnia akcja przyniosła efekt. 39-letni Ryszard O. zwrócił uwagę na atrakcyjną pasażerkę. Dyskretnie obserwowany podążał krok w krok za kolejną ofiarą. Zbliżył się sądząc, że w pobliżu nie ma nikogo. W tym momencie został obezwładniony.
Przyznał się do marcowego gwałtu oraz nieudanej próby. Kilka lat temu został skazany na karę więzienia za gwałt w innej podtarnowskiej miejscowości. Wyszedł po odsiedzeniu czterech lat. Mamy uzasadnione przypuszczenia, że Ryszard O. może mieć na koncie gwałty, które dotąd nie zostały nam zgłoszone- mówią policjanci.
Ewentualne ofiary mogą kontaktować się w tej sprawie z prowadzącymi śledztwo w pok. nr 19 w KMP przy ulicy Traugutta lub pod nr telefonu 014 628 14 82. (ans)