Po ataku Brauna straciła głos. "Porozumiewam się za pomocą SMS‑ów"
Magdalena Gudzińska-Adamczyk próbowała powstrzymać Grzegorza Brauna przed zgaszeniem świec chanukowych w Sejmie. Teraz poszkodowana lekarka opowiedziała o tym, jak czuje się po ataku posła Konfederacji.
15.12.2023 | aktual.: 15.12.2023 09:28
Jak poinformował "Fakt", Gudzińska-Adamczyk wciąż dochodzi do zdrowia po incydencie z Braunem. Cała rozmowa z nią została przeprowadzona za pomocą wiadomości SMS.
- Dziś czuję się już lepiej, ale wciąż nie mogę mówić. Porozumiewam się za pomocą SMS-ów - zdradziła w wywiadzie lekarka.
Trafiła do szpitala
Jak przyznała kobieta, choć początkowo wydawało się, że cała sytuacja z Braunem zakończy się tylko na strachu, po pewnym czasie wymagała hospitalizacji. - Okazało się, że po opuszczeniu Sejmu poczułam się gorzej. Straciłam przytomność i musiałam trafić do szpitala - powiedziała w rozmowie z "Faktem".
Lekarka zaznaczyła, że nie myślała jeszcze o tym, czy będzie wyciągać konsekwencje prawne w związku z atakiem posła. Jak stwierdziła, najpierw chce zająć się swoim zdrowiem, a na skutek incydentu z gaśnicą "zaostrzyła jej się choroba przewlekła". Ponadto wciąż czeka na diagnostykę okulistyczną.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Lekarka oceniła Brauna. "W oczach widziałam tylko nienawiść"
Gudzińska-Adamczyk oceniła też z perspektywy lekarza zachowanie posła Konfederacji. - Jestem lekarką od wielu lat i miałam do czynienia z osobami chorymi psychicznie, czy po zażyciu substancji psychoaktywnych. W oczach tego człowieka widziałam tylko nienawiść - opisała.
Kobieta odniosła się także do oskarżenia rzucanego przez Brauna, że menora jest symbolem "satanistycznego święta". Zaznaczyła, że pozytywny odbiór tych słów i całego incydentu przez niektórych ludzi jest smutny i "budzi poczucie zagrożenia".
Źródło: "Fakt"