PublicystykaGrzegorz Wysocki: Pół miliona złotych kary to za mało? Piekara dalej chamsko obraża Wellman

Grzegorz Wysocki: Pół miliona złotych kary to za mało? Piekara dalej chamsko obraża Wellman

Jacek Piekara ma zapłacić pół miliona złotych za tweeta, w którym obraził Dorotę Wellman. Kwota – wbrew temu, co sam mówi – najwyraźniej nie była bardzo dotkliwa, bo pisarz kontynuuje litanię oszczerstw wobec prezenterki. Teraz nazwał ją m.in. "bardzo nieszczęśliwą i zakompleksioną osobą", "przylizanym i uładzonym prostakiem" oraz "wypucowaną i wymalowaną dziewką stajenną".

Grzegorz Wysocki: Pół miliona złotych kary to za mało? Piekara dalej chamsko obraża Wellman
Źródło zdjęć: © East News
Grzegorz Wysocki

02.02.2018 | aktual.: 02.02.2018 13:41

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Wiele osób w ostatnim czasie nie umiało skorzystać z okazji do tego, by milczeć. Coraz trudniej o to nie tylko wszechwiedzącym politykom i publicystom, ale też "zwykłym Polakom". Wystarczy sprawdzić, jak wielu znajomych z Facebooka w minionych dniach niespodziewanie okazało się wybitnymi ekspertami od himalaizmu i stosunków polsko-żydowskich.

Przypadek Piekary jest nieco inny, bo dotyczy jego samego i obraźliwego wpisu na Twitterze poświęconego Dorocie Wellman ("Do aborcji potrzebne jest zapłodnienie... Do zapłodnienia potrzebny jest seks... Dobrze wiedzieć, że Dorocie Wellman nie grozi aborcja"). Popularny pisarz fantasy w efekcie doczekał się 33-stronicowego pozwu sądowego i ma zapłacić prawie pół miliona złotych.

Stracona okazja do milczenia

Piekara może protestować i nie dziwi, że nie bardzo mu się podoba ogromna kwota, którą ma zapłacić za tweeta. Widząc jednak to, w jaki sposób się "broni" i co teraz pisze na temat Wellman, można powiedzieć, że – podobnie jak nasi liczni samozwańczy specjaliści od tematyki żydowskiej czy wysokogórskiej – stracił doskonałą okazję do tego, by zachować milczenie.

Coś co - przy naprawdę dobrej woli i niezasłużonym przypływie współczucia wobec Piekary - można by nazwać jego "mową obrończą" opublikował na łamach najnowszego numeru tabloidowego dwutygodnika "Bez Cenzury". Dwutygodnika, dodajmy, powszechnie dostępnego, do kupienia w każdym kiosku. Nie jest to – jak mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać – nielegalna szmatława gazetka kolportowana podziemnymi kanałami czy rozsyłana do pożądających tego rodzaju treści prenumeratorów.

Obraz
© Materiały prasowe

Najnowsze wydanie dwutygodnika przynosi trzy tematy numeru polecane na okładce – główny, z dużym zdjęciem jarmułki z gwiazdą Dawida i tytułem: "Kim jest najbardziej wpływowy Żyd w Polsce", oraz dwa poboczne: o legalnych i zdrowych dopalaczach (co brać, by zaliczyć sesję) oraz właśnie żenująca "obrona" Piekary, który już w tytule skarży się: "Dorota Wellman chce ode mnie pół miliona".

W jaki sposób "odpiera zarzuty" znany pisarz?

W skrócie: w najgorszy z możliwych. Pod każdym względem.

Trzykrotnie – w spisie treści dwutygodnika "Bez Cenzury", na samym początku tekstu oraz w jego zakończeniu – wyeksponowany zostaje fragment, w którym Jacek Piekara zdradza czytelnikom, jaką osobą jest naprawdę Dorota Wellman. Podpowiada, by zastanowili się nad tym, "jak bardzo nieszczęśliwą i zakompleksioną istotą jest Wellman, która potwierdzenia dla swojej atrakcyjności i seksualności musi szukać przed sądami i która chce tę atrakcyjność udowadniać wyrokami oraz karać tych, dla których jest nieatrakcyjna".

Zdaniem pisarza "pewna siebie, inteligenta kobieta albo machnęłaby ręką na szyderstwo, albo odpowiedziałaby w podobnym tonie". Dziennikarka nie zdecydowała się jednak na taki "fechtunek na słowa", gdyż jest "typowym wykwitem kultury PRL-owskiej", tj. "udającym inteligenta i kulturalnego człowieka, przylizanym i uładzonym prostakiem, który czuje się w prawie mentorsko pouczać innych, lecz reaguje wściekłością na to, co boli najbardziej: na kpinę".

I jeszcze pointa tekstu Piekary, również trzykrotnie powtórzona: "Ot, wypucowana i wymalowana dziewka stajenna, która psim swędem trafiła na salony…".

Wyżyny chamstwa

Napisać, że Piekara wznosi się tutaj na wyżyny chamstwa i prymitywizmu, to właściwie nic nie napisać. Czytając pierwszy raz tę "obronę", nie wierzyłem własnym oczom, choć z wieloma przykładami hejterstwa i wylewów żółci stykałem się w minionych latach. A wiedząc, że pisze te słowa osoba, która chwilę wcześniej została oskarżona przez Dorotę Wellman za obrazę… Doprawdy, nie wiem, jaki aparat pojęciowy miałbym uruchomić, by tego rodzaju publiczne wystąpienie pojąć.

Żeby było jeszcze "zabawniej", Piekara broni się i w ten sposób, że w gruncie rzeczy to z niego żaden cham czy prostak. I w gruncie rzeczy on wcale to a wcale nie obraził Doroty Wellman. Jeśli już, to możemy rzec o nim, tym prawdziwym wzorcu z Sevres dobrego wychowania, że jest reprezentantem "kultury kpiny i szyderstwa", która jest przecież "odwiecznym znakiem naszej cywilizacji". Jak na kulturalnego erudytę przystało, Piekara wykłada w nawiasie dedykowanym ignorantom i nieukom: "jakżeż okrutnie drwiono w antycznym Rzymie, nawet z władców!".

Co więcej, Piekara dowodzi, że potraktował dziennikarkę… "kpiąco, lecz dosyć grzecznie", a jego tweet pozbawiony był "wulgaryzmów, gróźb oraz inwektyw". Mógł zabić, a tylko kpił. Jak to onegdaj w starożytnej Grecji i Rzymie bywało. Wiadomo.

Pełna kultura

Pisarz dodaje, że nie tylko nie użył wulgaryzmów, nie groził i nie szantażował, ale też nie nazwał Wellman "żadnym pejoratywnym określeniem", które "samo narzuciłoby się używającemu barwnego języka człowiekowi antyku lub średniowiecza". Po czym wymienia kolejno te określenia: "Dorota Słoniowa Noga", "Dorota Brzuch Wieloryba", "Dorota Podgardle Świni" oraz "Dorota Kiełbasiana Dłoń".

Są to określenia, które na temat Doroty Wellman wymyślił Piekara, ale których on, będąc człowiekiem niebywale kulturalnym, nigdy w świecie by nie użył. Tak mu się tylko wymyśliło i wyliczyło, ot, szaleństwa pisarskiej wyobraźni. Ale, dodaje, gdyby już ich użył, to: "będę przy tym obstawał, że nie zasługiwałoby na konsekwencje prawne".

Samozaoranie Jacka Piekary

Jak się rzekło, Piekara nie tylko nie skorzystał z okazji do milczenia, ale najwyraźniej uznał, że merytoryczna odpowiedź nie będzie miała większego sensu. Zamiast tego dorzucił nowe obelgi i różnego rodzaju chamskie i obraźliwe teksty na temat Doroty Wellman.

Być może – wszystko na to wskazuje – Piekara po prostu nie ma nic na swoją obronę, więc o żadnych merytorycznych argumentach mowy być nie może. Zamiast tego – wściekły z powodu pieniędzy, które ma zapłacić – uznał, że najlepszą obroną będzie dalszy atak na dziennikarkę.

Obraz
© Na zdj. Jacek Piekara/East News

Jeszcze chwilę temu można się było – na przykładzie Piekary – kłócić i można było dyskutować na temat wolności słowa i tej wolności granic, karania za tweety czy statusy na Facebooku oraz wysokości takich kar oraz faktu, że Piekara – jak twierdzi – nawet nie wiedział o samym procesie, a o wyroku dowiedział się kilka miesięcy po jego ogłoszeniu.

Ale po lekturze "obrony" na łamach dwutygodnika "Bez Cenzury" wątpliwości co do tego, że Piekara chciał, i w dalszym ciągu chce, obrażać Dorotę Wellman nie ma żadnych. Można się co najwyżej zastanawiać, czy pisarzowi nie marzy się kolejny pozew ze strony dziennikarki i kolejne pół miliona złotych do zapłacenia.

Proponuję niniejszym dołączenie do antologii powiedzeń polskich następującego: samozaorać się jak Jacek Piekara.

Grzegorz Wysocki, WP Opinie

Grzegorz Wysocki - szef WP Opinie. Wcześniej m.in. wydawca strony głównej portalu oraz redaktor działu WP Książki. Dziennikarz, krytyk literacki, były felietonista "Dwutygodnika". Publikował m.in. w "Gazecie Wyborczej", "Dużym Formacie", "Tygodniku Powszechnym", "Polityce" i "Książkach". Absolwent dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Jagiellońskim.

Źródło artykułu:WP Opinie
dorota wellmantwitterproces
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (0)