Grzegorz Schetyna: prezydent wie, że trudno będzie zmienić konstytucję
W tym orędziu to bardzo wyraźny sygnał, ponieważ prezydent Kaczyński mówi o zmianie konstytucji dopiero w którymś tam akapicie i mówi o tej zmianie jako podsumowaniu IV czy wprowadzaniu IV Rzeczpospolitej, a nie o początku tego procesu. Wydaje mi się, że prezydent Kaczyński, jak i Prawo i Sprawiedliwość, wie, że konstytucji w tym Sejmie nie będzie można zmienić - powiedział poseł Grzegorz Schetyna, sekretarz generalny Platformy Obywatelskiej.
27.12.2005 | aktual.: 27.12.2005 10:13
Sygnały Dnia: Panie pośle, wróćmy na chwilę do piątkowego orędzia Lecha Kaczyńskiego wygłoszonego przed Zgromadzeniem Narodowym. Mówił on o tym, że uchwalenie nowej konstytucji byłoby uwiecznieniem budowy tego, co nazywamy IV Rzeczpospolitą. Czy według Platformy istnieje konieczność zmiany Konstytucji Rzeczpospolitej?
Grzegorz Schetyna: Mówiliśmy o tym w kampanii wyborczej przez wiele miesięcy, że można i trzeba rozmawiać o zmianie konstytucji, o nowym podejściu do jej zapisów. Być może przychodzi taki czas. Natomiast ta rozmowa będzie utrudniona, dlatego że wynik, werdykt wyborczy jest taki, a nie inny. Ani PiS, ani Platforma Obywatelska, ani nawet oba te ugrupowania nie mają większości do tego, żeby konstytucję zmieniać. W tym orędziu to bardzo wyraźny sygnał, ponieważ prezydent Kaczyński mówi o zmianie konstytucji dopiero w którymś tam akapicie i mówi o tej zmianie jako podsumowaniu IV czy wprowadzaniu IV Rzeczpospolitej, a nie o początku tego procesu. Wydaje mi się, że prezydent Kaczyński, jak i Prawo i Sprawiedliwość, wie, że konstytucji w tym Sejmie nie będzie można zmienić.
Ale mimo świadomości tego, że będzie trudno, prezydent Kaczyński mówi, że będzie zabiegał i będzie szukał poparcia dla zmiany.
- Ale przyzna pan redaktor, że bardzo taki symboliczny to tylko znak. Nie pierwszorzędnym zapisem tego orędzia jest chęć zmiany konstytucji. To w wyraźny sposób jest inne niż w kampanii wyborczej i samego Lecha Kaczyńskiego, jak i Prawa i Sprawiedliwości. Myślę, że wiadomo już, czy wszyscy wiemy, że tę konstytucję bardzo ciężko będzie zmienić w tym Sejmie.
A co dla pana było wagi pierwszorzędnej w orędziu Lecha Kaczyńskiego?
- Ja byłem, przyznam się, trochę zaskoczony, ponieważ spodziewałem się, że to orędzie będzie brzmiało trochę inaczej po tak gwałtownej i emocjonalnej kampanii wyborczej, po tak wyrównanym wyniku wyborczym. Przypomnę, że przecież to zwycięstwo Lecha Kaczyńskiego ważyło się do ostatnich dni czy też godzin, pierwszą turę wygrał Donald Tusk. Wydawało mi się i oczekiwałem takiego przesłania pojednania i pokazania, że Polska jest jedna, że kampania wyborcza się skończyła, że musimy myśleć o tym, jak odbudować wzajemne zaufanie, jak wspólnie stawiać sobie cele i jak razem potem je realizować. Tego mi zabrakło. Bardziej skojarzyłem to orędzie z exposé premiera, z exposé rządowym, z planem, z koncepcją sprawowania rządów. Znalazło się tam parę takich zapisów, które bardziej przystają do realizowania programu Rady Ministrów, a nie Prezydenta Rzeczpospolitej.
A zwrócił pan uwagę na to zdanie o potrzebie nowej, swego rodzaju nowej umowy społecznej określającej na następne lata sposób działania?
G.S.: Zwróciłem uwagę, zresztą chyba nie tylko ja, bo i też także komentatorzy. To dziwny zapis i nie wiem, co chciał pan prezydent Kaczyński przez to powiedzieć. Trudno sobie wyobrazić, żeby prezydent angażował się tutaj w spory między pracodawcami, pracownikami, nie wiem, mówił o nowej umowie społecznej. Jest komisja trójstronna, to naprawdę domena i sprawa rządu. Zresztą ta współpraca ciągle trwa, ona musi być lepsza i bardziej skuteczna, ale prezydent, wydaje mi się, powołany jest do innych celów.
A kwestia lojalności, o które wspominał? Że nie będzie się kierował w pewnych sprawach, w takich, jak, nie wiem, przeciwko tym, którzy szkodzą czy działają według własnego interesu, nie będzie się kierował żadną lojalnością wobec nikogo, poza lojalnością wobec Polski.
- To ważne słowa i chciałbym, żebyśmy je zapamiętali i potem egzekwowali. Ważne, bo jakby pokazują, że interes Rzeczpospolitej będzie najważniejszy. Ale, tak jak powiedziałem, to praktyka i rzeczywistość będzie weryfikować zapowiedzi, które znalazły się w tym orędziu, a także które znajdowały się i występowały w całej kampanii wyborczej. Myślę, że to ogromny sprawdzian i ogromne wyzwanie dla Lecha Kaczyńskiego, w jaki sposób będzie tę prezydenturę sprawował, jak przekona do siebie i do swojej koncepcji, do swojej wizji tych, którzy na niego nie głosowali, czy też tych, którzy na wyborach nie byli, a jak wiemy, jest to ogromny problem polskiej demokracji, ponieważ ta absencja w każdych wyborach jest coraz większa.
Ale przyzna pan, panie pośle, że dla tych, którzy nie głosowali na Lecha Kaczyńskiego czy też w ogóle nie poszli i nie wzięli udziału w wyborach, bardzo ważne są te trzy pojęcia, o których mówił prezydent Kaczyński: sprawiedliwość, solidarność i uczciwość, a tego było, że brakowało.
- Na pewno tak. I dobrze, że takie słowa, słowa-klucze znalazły się w tym orędziu. One pokazują konieczność przemiany, konieczność budowy nowego spojrzenia i nowych relacji w Rzeczpospolitej. Ja myślę, że tak jak to są słowa-klucze i absolutnie rzeczy niezbędne, którymi musimy się kierować, tak powiedziałem – praktyka będzie rozliczać te zapowiedzi i praktyka będzie potwierdzać, że to tylko suche zapowiedzi czy rzeczywista zmiana ich wizji i wizji państwa i jej realizacji. I ja wierzę, że będziemy mogli mówić, że ta rzeczywistość jest lepsza niż poprzednio, że możemy mówić o polskiej zgodzie, możemy mówić o tym, że Polska będzie wyglądać inaczej. Chciałbym w to wierzyć, a jak będzie, to zobaczymy.