Grzegorz Schetyna: PO nie poprze becikowego
PO nie poprze becikowego, dlatego że uważamy, że to jest kontynuacja złego stylu kampanii wyborczej. Wczoraj była debata, mówiliśmy, że Polsce potrzebna jest poważna rozmowa o tym, jak organizować i wspierać politykę prorodzinną, potrzebna jest debata, potrzebne są argumenty, potrzebny jest plan długofalowy, a nie realizowanie wyborczych zapowiedzi - powiedział Grzegorz Schetyna, sekretarz generalny Platformy Obywatelskiej, gość "Sygnałów Dnia".
Sygnały Dnia: Czy Platforma poprze projekt nowelizacji ustawy o świadczeniach rodzinnych, czyli tzw. „becikowe” 1000–złotowe?
Grzegorz Schetyna: Nie poprze, dlatego że uważamy, że to jest kontynuacja złego stylu kampanii wyborczej. Wczoraj była debata, mówiliśmy, że Polsce potrzebna jest poważna rozmowa o tym, jak organizować i wspierać politykę prorodzinną, potrzebna jest debata, potrzebne są argumenty, potrzebny jest plan długofalowy, a nie realizowanie wyborczych zapowiedzi. Dlatego będziemy przeciw, będziemy za odrzuceniem w pierwszym czytaniu, bo to jest po prostu – tak jak powiedziałem – kontynuacja kampanii wyborczej. I będziemy domagać się dalej, żeby do tematu wrócić.
Czyli odrzucić w pierwszym czytaniu...
- Tak.
Nawet nie żeby projekt trafił do komisji sejmowych, tylko od razu...
- Tak jest. I będziemy domagać się, żeby ta debata wróciła, żebyśmy mogli spokojnie zastanawiać się, czego polityka prorodzinna potrzebuje, co jest niezbędne, jak ją wspierać.
A na horyzoncie jest jeszcze inny projekt, tym razem rządowy, zwiększający z 500 do 1000 złotych jednorazowy zasiłek za urodzenie dziecka, ale dla kobiet uprawnionych do świadczeń rodzinnych, czyli z dochodem do 504 złotych. To może jest lepszy pomysł?
- To jest bliższy rzeczywistości, to jest pomysł lepszy, ale też niewyczerpujący całe rozmowy i debaty o tym bardzo poważnym problemie, bo przecież wiemy, że w Polsce zbliża się kryzys demograficzny, że to jest problem, który dotyka cały nasz kraj i on będzie rósł, będzie nas coraz bardziej dotykał. Polskie społeczeństwo starzeje się, dlatego – tak jak powiedziałem – nie można tego łączyć z kampanią wyborczą, nie można tego robić na szybko, na już, trzeba bardzo poważnie porozmawiać i zastanowić się, co wspólnie zrobić. To jest rola Parlamentu.
Czyli nie wierzy pan, żeby owe 1000 złotych stanowiło zachętę do – mówiąc wprost – rodzenia dzieci.
- Nie wierzę, bo tak nie jest i wszyscy sobie z tego zdają sprawę. I trzeba mieć odwagę głośno to powiedzieć.
Odrzuca pan argument, że trzeba wspierać rodzinę jako taką?
- Wspierać rodzinę absolutnie tak, ale nie dawaniem czy obiecywaniem pieniędzy, bo to jest po prostu nieodpowiedzialne i niepoważne.